poniedziałek, 2 września 2019

[144] "Almanach Zaklinacza" - Taran Matharu




Niedawno miałam przyjemność zapoznać się z twórczością znanego brytyjskiego pisarza – Tarana Matharu. Seria „Zaklinacz” jego autorstwa podbiła serca tysiąca czytelników, w tym także i moje. Z wielką przyjemnością sięgnęłam więc po kolejną opowieść związaną z cyklem, a jest to „Almanach Zaklinacza”.



Zaklinacz to osoba potrafiąca przyzywać demony prosto z czeluści Eteru, okiełznać je i nawiązać z nimi emocjonalną więź. „Almanach Zaklinacza” opowiada historię Jamesa Bakera. Mężczyzna stał się autorem słynnego dziennika, z którego wiedzę i inspirację czerpał Fletcher – jeden z głównych bohaterów serii. Jego pamiętnik jest pełen niesamowitych przygód, a ponadto zawiera całe kompendium informacji o historii magii, krainy, demonach czy zaklęciach, którymi posługiwali się magowie Hominum.

Zazwyczaj nie lubię dodatków do serii, szczególnie gdy są kompendiami wiedzy na temat rzeczywistości wykreowanej przez autora. Są to bowiem zazwyczaj niepotrzebne pozycje, stworzone w nudny sposób tak, by przypominały na przykład encyklopedię czy księgę zaklęć. Jednak akurat na „Almanacha Zaklinacza” postanowiłam się skusić. Duży wpływ na to miał fakt, że nie jest on napisany jak typowe kompendium wiedzy. Ma on bowiem formę dziennika, w którym przede wszystkim zaprezentowane są przygody jego autora – Jamesa Bakera. Informacje na temat świata, demonów, historii i zaklęć są w tym wszystkim sprytnie poupychane, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że czytamy encyklopedię czy podręcznik. Jest to o wiele lepsza farma niż te proponowane nam przez innych pisarzy i właśnie dlatego, chętnie po tę pozycję sięgnęłam.

„Almanach Zaklinacza” to nie jest obowiązkowa pozycja dla fanów Tarana Matharu, ale warto ją mieć w swojej kolekcji. Dzięki niej mamy okazję lepiej poznać rzeczywistość wykreowaną przez autora. Wszystkie zaklęcia czy demony zostały opisane z ogromną dokładnością, a na dodatek w pozycji tej znajdziemy dużo ilustracji, które pozwolą nam lepiej wyobrazić sobie poszczególne rzeczy. Ponadto w książce zawarto wiele informacji, które zostały pominięte w cyklu lub potraktowane w nim po macoszemu. Jest to kolejny plus pozycji, bo z reguły w dodatkach większość wiedzy jest po prostu zaczerpnięte z właściwej serii. W przypadku „Almanacha Zaklinacza” są pewne powtórzenia, ale wiele rzeczy zostało przedstawione tu po raz pierwszy, co niesamowicie mi się podobało.

Dużym plusem pozycji jest też to, że można ją traktować jako osobną powieść. Osoby, które nie czytały cyklu bez problemu odnajdą się w tej książce i może nie będą miały z jej czytania tyle przyjemności, co fani autora, ale na pewno nie będą narzekać na nudę. Dodatek silnie powiązany jest z całą serią, ale nie ma tutaj bezpośrednich powiązań fabularnych, przez co pozycja staje się bardziej uniwersalna, co jest ogromny plusem.

„Almanach Zaklinacza” to jeden z najlepiej napisanych dodatków do serii, jakie miałam okazję czytać. Może nie był niezbędny i konieczny, ale także nie miałam wrażenie, że autor wpycha go nam na siłę i tworzy coś tylko po to, żeby seria dłużej się utrzymała. Ponadto książka jest bardzo ładnie wydana. Ma twardą oprawę i przyciągającą wzrok okładkę, przywodzącą na myśl prawdziwy dziennik. Jeżeli więc macie ochotę na przedłużenie sobie przygody z „Zaklinaczem”, polecam zapoznać się z tą pozycją.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Sara


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz