środa, 17 stycznia 2024

[778] ,,Strażnik Miecza” – Cassandra Clare

 


Jestem wielką fanką Cassandry Clare, a raczej jej serii ,,Dary Anioła”, którą czytałam będąc jeszcze młodą dziewczyną. Seria ta towarzyszyła mi jeszcze kilka razy, ponieważ sięgałam po nią co jakiś czas, a ja bardzo rzadko czytam książki więcej niż jednokrotnie. Tym bardziej byłam ciekawa tego, czy autorka ponownie stworzyła powieść tak fascynującą, że wciągnie mnie od pierwszych stron. Oczywiście od samego początku miałam duże oczekiwania i byłam bardzo pozytywnie nastawiona skoro Cassandra Clare jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.

Kel jako młody chłopiec zostaje wybrany, aby zostać Strażnikiem Miecza następcy trony Castellane. Od małego szkolony jest na tarczę Conora, a także uczony, jak zastępować go nawet na najważniejszych wydarzeniach. Zdaje sobie sprawę, że nie będzie miał nigdy okazji samodzielnie decydować o swojej przyszłości. Lin jest jedną z nielicznych lekarek kobiet, a także pochodzi ze społeczności Ashkarów, która słynie z magicznych zdolności. Pewnego dnia zostaje wciągnięta przez Króla Szmaciarza w intrygę, która jest niebezpieczna i może doprowadzić do poważnych konsekwencji dla całego królestwa.

Dawno nie byłam tak bardzo zachwycona żadną książką i musiałam odczekać kilka dni, aby napisać tę recenzję! Wzbudziła ona we mnie całą masę emocji, a już pierwsze wrażenie było piorunujące. Okładka tej książki jest przepiękna, a zdjęcie może w połowie to oddaje! To dokładnie taka forma, jaką lubię najbardziej – minimalistyczna i z klasą.

Podoba mi się to, że autorka ponownie stworzyła fascynujący świat, opisała zasady w nim rządzące i konsekwentnie rozwijała fabułę. Wprowadziła mnie w tą nową rzeczywistość tak dobrze, że rozumiałam każde wydarzenie i mogłam je również zinterpretować. Osobiście uwielbiam połączenie klasycznych społeczności, w których występują nierówności, z odrobiną magii oraz romansem w tle.

Oczywiście w środku jest cała masa intryg. Miałam wrażenie, że każdy bohater ma jakieś tajemnice, że działa na własną rękę i prowadzi swoją grę. Autorka wprowadziła wiele wątków, mocno zamieszała, ale ja uwielbiam takie złożone fabuły i z przyjemnością staram się łączyć wszystko w całość. Zdaję sobie sprawę, że ,,Strażnik Miecza” to początek serii, więc spodziewałam się, że kilka spraw nie zostanie do końca wyjaśnionych, aby podtrzymać w czytelniku zniecierpliwienie i chęć sięgnięcia po kontynuację. Nie muszę chyba pisać, że sama chciałabym, aby drugi tom pojawił się najlepiej już, abym mogła poznać dalsze losy bohaterów.

Podczas czytania przeżywałam naprawdę każdą sytuację. Wciągnęłam się już od pierwszej strony, bo to jest rodzaj fantastyki, który po prostu uwielbiam. Z jednej strony chciałam przeczytać tę książkę najszybciej jak to możliwe, a z drugiej strony… nie chciałam jej kończyć, bo tak bardzo zaangażowałam się w historię.

Wątek romantyczny nie jest dominujący, raczej stanowi tło i to mi się bardzo spodobało. Nie chciałam przeczytać romansu osadzonego w nierzeczywistym świecie, a raczej dobrą fantastykę, która składa się z wielu elementów. To właśnie dostałam, więc jeśli macie podobne oczekiwania to bez wątpienia musicie sięgnąć po ,,Strażnika Miecza”.

Cassandra Clare ponownie mnie nie zawiodła i jestem prawie pewna, że pod koniec tego roku ,,Strażnik Miecza” będzie w moim top najlepszych lektur. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji jej przeczytać, to koniecznie to zmieńcie! Na pewno się nie zawiedziecie.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka


Patrycja


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz