Nigdy dotąd
nie spotkałam się z twórczością Nadii Szagdaj, jednak jej najnowsza powieść „Likwidacja”
wzbudziła we mnie ciekawość i postanowiłam po nią sięgnąć. Rzadko decyduje się
na thrillery polskich autorów, gdyż niejednokrotnie zawodziłam się na naszych
rodzimych pisarzy próbujących sił w tym gatunku. Czy ta pozycja przełamała złą
passę?
Kaja postanawia umówić się z pewnym mężczyzną za pomocą aplikacji randkowej i specjalnie dla niego przyjeżdża do Opola. Nie ukrywa, że liczy na upojną noc w objęciach Daniela, jednak jej plany zostają szybko pokrzyżowane. Na miejscu okazuje się, że mężczyzna ma żonę. Kaja jednak nie żałuje przyjazdu. Zaprzyjaźnia się bowiem z przyjaciółką Daniela – Moniką. Z czasem ich relacja zacieśnia się i być może wyjdzie z tego coś więcej?
Jak
wspomniałam na wstępie, było to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i
szczerze mówiąc, mam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony przyjemnie i
szybko się ją czytało, miała dość oryginalny pomysł i intrygę w tle, jednak
wydawała mi się nieco niedopracowana, a zakończenie zdecydowanie nie przypadło
mi do gustu. Przez jedną trzecią powieści w zasadzie nie działo się nic, co
mogłoby wskazywać, że będzie to thriller psychologiczny. Bardziej przypominała
ona obyczajówkę. Dopiero później stopniowo zaczęły pojawiać się pewne „smaczki”
i dzięki nim autorka zmieniła tor swojej historii na bardziej mroczny, typowy
dla thrillerów. Takie rozwiązanie nawet mnie zaintrygowało i dzięki niemu
pisarce udało się zbudować napięcie i zaciekawić czytelnika. Z niecierpliwością
czekałam na rozwinięcie się akcji i ujawnienie pełnej tożsamości głównej
bohaterki. Niestety zabrakło mi tutaj aspektu psychologicznego, dlatego nie
nazwałabym tej pozycji thrillerem psychologicznym.
Bohaterowie
powieści są dobrze wykreowani. Szczególnie intrygująca okazała się Kaja, o
której prawie do samego końca niewiele wiemy. Dopiero później jej sekrety wychodzą
na jaw i poznajemy szokującą prawdę o kobiecie. Taka konstrukcja bohatera bardzo
mi się spodobała, bo ostatnio rzadko się z nią spotykam. Pozostałe postaci
także wydawały się stworzone z krwi i kości. Co więcej wzbudzały w czytelniku emocje.
Jedne wywoływały współczucie, inne wściekłość, a jeszcze inne po prostu od
siebie odpychały. Nikt jednak nie okazał się irytujący. Jeżeli kogoś nie lubiliśmy,
to znaczyło, że autorka chciała, żebyśmy go nie polubili i specjalnie go tak
wykreowała.
W „Likwidacji”
zostały poruszone także ważne tematy społeczne, takie jak obojętność policji,
alkoholizm, przemoc domowa. Mąż Moniki jest bowiem policjantem, który w wolnym
czasie lubi pić na umór, bić swoją żonę i zastraszać syna. Jako szanowany stróż
prawa jest niemal nietykalny, a sądy z wiadomych przyczyn są mu przychylne.
Prawdę zna tylko kobieta oraz jej małe dziecko. Podobało mi się wykorzystanie
tej tematyki, szczególnie że nie była ona upchnięta na siłę czy nachalna, jak
niestety często bywa w thrillerach poruszających problemy społeczne. Jednocześnie
stanowiła jeden z głównych filarów historii. Pisarce udało się w tym przypadku
zachować równowagę, co bardzo mi się podobało.
Jak wyżej
wspomniałam, zakończenie totalnie nie przypadło mi do gustu. Niewiele
wyjaśniało i nie kończyło wszystkich wątków. Historia wygląda na urwaną i
niedopowiedzianą. Jeżeli będą kolejne części, to jestem w stanie przymknąć oko
na nieco niefortunne zakończenie książki, jednak nigdzie nie znalazłam
informacji, że to pierwszy tom i będzie kontynuacja.
„Likwidacja”
ma wiele słabszych i mocniejszych stron. Nie jest to książka, która wbiła mnie
w fotel, ale przyjemnie spędziłam z nią czas i nie żałuję, że po nią sięgnęłam.
Dla czytelników szukających mocnych wrażeń raczej się nie nada, ale dla osób
lubiących lekkie thrillery jak najbardziej.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Dragon.
Sara
Niestety, nie dla mnie. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po tego typu książki, więc chyba tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://recenzuje-od-ksiazki-strony.blogspot.com/
Cóż, czytam dużo negtywów o tej książce, ale też ma i swoje plsuy. Ja jednak chcę lektury, która wbije mnie w fotel
OdpowiedzUsuńZaintrygowało mnie kim jest Kaja i jak potoczy się ta historia.
OdpowiedzUsuńCzyli to debiut? Jak tam to daje szansę - zwłaszcza że napisane przez Polkę :D
OdpowiedzUsuńFAjny temat. Będę o niej pamiętac
OdpowiedzUsuńGłośno o tej książce w blogosferze i na instagramie. Ciekawe, jak wpadnie mi w oko, to się skuszę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki…ech. Byle do Świąt;)
Może i książka porusza ważne tematy, jednak ja wolę lżejszą literaturę
OdpowiedzUsuń