Strony

poniedziałek, 31 sierpnia 2020

[282] ‘’Królowa lalek” – Piotr Górski

 


To moja druga książka tego autora i nie miałam okazji czytać cyklu od samego początku, ale to z pewnością mnie nie zniechęca. Od razu polubiłam styl Piotra Górskiego i wiedziałam, że na pewno będę kontynuowała przygodę czytając kolejne części opowiadające o Sławomirze Kruku. Nie jest łatwo napisać dobry kryminał, który będzie miał sens, nie będzie wyolbrzymiony i oderwany od rzeczywistości. Zawsze zwracam uwagę na to, jak autor opisuje różne wątki, bo po prostu nienawidzę, gdy ktoś bierze się za temat, który jest mu obcy. Na szczęście Piotr Górski najwyraźniej odpowiednio przygotował się do napisania tej powieści, bo nie czułam, że jest ona abstrakcyjna i pisana na kolanie.

Młoda kobieta zostaje znaleziona martwa przy obwodnicy, ma zmasakrowaną połowę twarzy i od razu można dostrzec, że zabójstwa dokonano w innym miejscu, a ciało podrzucono. Śledztwo prowadzi podkomisarz Paczulski, ale udaje mu się wciągnąć w nie również komisarza Kruka. Mężczyźni od jakiegoś czasu prowadzą między sobą wojnę, więc szybko zapominają o współpracy, bo mają zupełnie różne cele. Gdy wydaje się, że udało się znaleźć sprawcę, na jaw wychodzi wiele szczegółów, które sprawiają, że wiele osób zaczyna mieć wątpliwości. Czy uda się złapać prawdziwego mordercę? Czy Paczulski i Kruk w końcu dojdą do porozumienia?

Książkę tę mogę właściwie podzielić na dwie części, które chciałabym omówić, ponieważ pewne kwestie wydają mi się istotne. Podoba mi się, że autor konsekwentnie ciągnie wszystkie wątki związane z życiem prywatnym Kruka, ponieważ wiele z nich jest otwartych i wymagały wyjaśnienia oraz dopowiedzenia. Już wyżej wspomniałam, że nie czytam tej serii od początku, ale nie odniosłam wrażenia, że brakuje mi jakiś istotnych informacji. Autor najważniejsze rzeczy jeszcze raz krótko wyjaśnia, więc mniej więcej orientowałam się, co mogło się wydarzyć w dwóch częściach, które jeszcze nie miały okazji trafić w moje ręce.

czwartek, 27 sierpnia 2020

[281] ‘’Słodkie kłamstewka” – Caz Frear

 


Jestem osobą, która wierzy, że kłamstwo ma krótkie nogi i prawda prędzej czy później ujrzy światło dzienne. Czasem nawet milczenie na temat błahych spraw może w przyszłości okazać się wielkim błędem i rozpocząć spiralę wydarzeń, którą trudno będzie powstrzymać. Tajemnice bez wątpienia są w stanie zniszczyć nie jedną przyjaźń, ale też rodzinę i relacje w niej panujące. Dlatego lepiej być uczciwym i starać się być prawdomównym, wyznawać swoje błędy oraz brać za nie odpowiedzialność. Dla niektórych z pewnością nie jest to łatwe zadanie, ale warto nad sobą pracować, bo bohaterzy książki ,,Słodkie kłamstewka” wiele lat żyli w kłamstwie i w końcu doprowadziło ich to do naprawdę trudnej sytuacji.

Cat jest policjantką i wraz z innymi próbuje rozwikłać sprawę morderstwa młodej kobiety, która tylko z pozoru wiodła bajkowe życie u boku wspaniałego mężczyzny. Szybko okazuje się, że Cat dopada przeszłość i sprawa sprzed wielu lat zaczyna mieć wiele punktów wspólnych z aktualnie prowadzonym dochodzeniem. Młoda kobieta dodatkowo jest pewna, że jej ojciec wiele lat temu był zamieszany w zniknięcie pewnej dziewczyny, która przez jakiś czas była obecna w jej życiu. Czy kobiecie uda oddzielić się życie prywatne od zawodowego? Jaki związek istnieje między zamordowaną, a dziewczyną, którą Cat pamięta z dzieciństwa?

Trudno nie wspomnieć o tym, że książka ta w pewnym sensie zainteresowała mnie, bo jej tytuł dobrze mi się kojarzy. Jakiś czas temu postanowiłam nadrobić zaległości z przeszłości i obecnie jestem mniej więcej w połowie serialu ,,Słodkie kłamstewka”, który naprawdę jest świetny, wciągający i rozluźniający. Miałam nadzieję, że powieść ta okaże się taka sama, ale oczywiście oczekiwałam od niej czegoś znacznie innego i nie chciałam, aby treść była wzorowana na serialu. Już mogę powiedzieć, że nie zauważyłam żadnych punktów wspólnych poza tym, że książka wciąga równie mocno.

[280] "Kaprys milionera" - Izabella Frączyk/ Jagna Rolska

 


Na „Kaprys milionera” czekałam od chwili zobaczenia pierwszej zapowiedzi tej książki. Liczyłam na ciekawy romans z dość oryginalnym pomysłem na fabułę. Niestety powieść nie do końca spełniła moje oczekiwania i mocno mnie zawiodła.

Emil Kastner to wpływowy milioner znudzony życiem. Mimo pieniędzy nie potrafi znaleźć sobie rozrywki, która zaangażowałaby go na dłużej. Podczas mocno zakrapianej imprezy z przyjaciółmi z dzieciństwa zawiera zakład. W pół roku z najbardziej nieatrakcyjnej dziewczyny, jaką znajdzie, ma zrobić prawdziwą piękność. Emil jest pewien, że mu się uda. Właśnie tak poznaje Danusię, otyłą kobietę z mnóstwem problemów na głowie. Sto zbędnych kilogramów nie jest jedynym kłopotem. Przez brak pieniędzy nie mogła do tej pory odwiedzić fryzjera czy kosmetyczki, dlatego też jej skóra, włosy i paznokcie wymagają odnowy. Emil ma przed sobą prawdziwe wyzwanie i dopiero to przegania nudę z jego życia.

Nie polubiłam głównych bohaterów. Niezmiernie mnie irytowali w pewnych momentach. Danusia została wykreowana na strasznie prostą osobę. Nie grzeszy inteligencją, ma mentalność dziecka i czasami miałam nieodparte wrażenie, że to taka stereotypowa „baba ze wsi”. Przez taką kreację postać bardzo traciła. Stawała się bowiem nudna i nieciekawa. Być może właśnie o to chodziło autorkom, w końcu miała być szarą myszką. Jednak moim zdaniem trochę przedobrzyły, bo podczas metamorfozy zmienił się jedynie jej wygląd i nabrała nieco pewności siebie, ale osobowość pozostała.

Emil natomiast strasznie mnie denerwował. To rozkapryszony dupek, który wykorzystuje ludzi jako tymczasową rozrywkę i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Wszystkich traktuje jak przedmioty, które są wokół niego tylko po to, by sprawić mu radość. Nie liczy się z niczyimi uczuciami i dopiero jak widzi łzy na twarzy Danki dociera do niego fakt, że zachowuje się jak skończony palant. Jednak ta wiedza w żaden sposób nie wpływa na jego zachowanie. Przeprosi i dalej robi swoje.

Fabuła książki też nie do końca mi się spodobała. Oprócz typowego romansu mamy tu coś na kształt wątku kryminalnego. Miałam jednak wrażenie, że dochodzi on do głosu tylko wtedy, kiedy zaczyna się robić nudno i trzeba pchnąć akcję do przodu. Ponadto jego konstrukcja całkowicie mnie nie przekonuje. Moim zdaniem jest on nieco bezsensowny, jednak możliwe, że zmieni się to w kolejnych częściach.

Jedynym plusem był tu sam pomysł na fabułę. Nie spotkałam się wcześniej z zakładem dotyczącym całkowitej metamorfozy w pół roku. Był to dość ciekawy zamysł. Ponadto schemat książki mocno odbiega od tego utartego, charakterystycznego dla romansideł i erotyków. Raczej powiedziałabym, że książka należy do obyczajówek z wątkiem romantycznym. Niestety te plusy, czasami zamieniały się w minusy. Po pierwsze zgubienie kilkudziesięciu kilogramów w pół roku nie jest łatwe i przede wszystkim zdrowe. Należy chudnąć stopniowo, żeby przyzwyczaić organizm do mniejszej ilości kalorii. Ponadto nie obyłoby się bez operacji usunięcia nadmiaru skóry, bo taki szybki spadek masy nie dałby szans na jej naturalne wstąpienie się. Poza tym tutaj bohaterka od razu została poddana morderczemu treningowi, a on też powinien być wprowadzany stopniowo, żeby zapobiec chociażby kontuzjom. Jeżeli chodzi o odejście książki od typowego erotyka czy romansu – ten zabieg w większości mi się podobał, jednak czasami nudziłam się czytając.

Książka nie była najgorsza, jednak zdecydowanie spodziewałam się czegoś dużo lepszego. Myślę, że dam szansę drugiej części, gdy się ukaże, ale podejdę do niej z dużo mniejszym entuzjazmem niż do jej poprzedniczki. Jeżeli chodzi o „Kaprys milionera” – nie polecam ani nie odradzam sięgnięcia po tę pozycję. Myślę, że powieść ma szansę znaleźć wielu fanów, jednak zdecydowanie nie jest dla wszystkich.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Sara

[279] ‘’Falling fast” – Bianca Iosivoni

 


Miałam już okazję poznać twórczość tej autorki, ale uważam, że zdecydowanie powinnam nadrobić zaległości, ponieważ jej powieści naprawdę są warte uwagi. Może nie jestem wielką fanką literatury młodzieżowej, bo to już nie ten wiek, ale mimo wszystko, nie czuję się szczególnie staro i miło jest powrócić myślami do czasów szkolnych. Wtedy zaczytywałam się w tego typu książkach i naprawdę poznałam ich całą masę, więc teraz mam porównanie i powodzeniem mogę oceniać nowości z tego gatunku.

Hailee postanawia wyjść do ludzi i w końcu przestać ukrywać się przed całym światem. Wyrusza w długą podróż i robi rzeczy, które do tej pory wydawały się dla niej niedostępne i zbyt abstrakcyjne. Podczas pobytu w małym miasteczku poznaje Chase’a, który już od pierwszych chwil zwraca jej uwagę. Dziewczyna wie, że jej zainteresowanie tym młodym mężczyzną nie jest zwykłą ciekawością, ale stara się ignorować swoje uczucia. Boi się, że sekrety z jej przeszłości ujrzą światło dzienne, a to stałoby się, gdyby Hailee pozwoliła Chase’owi zbyt bardzo zbliżyć się do siebie.

Książka ta jest napisana naprawdę lekko i przyjemnie, dzięki czemu czyta się ją szybko i bez problemów. Autorka już dawno udowodniła mi, że potrafi wciągnąć czytelnika w wydarzenia i ponownie jej się to udało. Na pewno jest to idealna książka dla młodzieży, ale też osoby kilka lat starsze na pewno znajdą w niej coś dla siebie i nie będą zawiedzione lekturą.

sobota, 22 sierpnia 2020

[278] ‘’Covid-19. Pandemia, która nie powinna była się zdarzyć i jak nie dopuścić do następnej” – Debora MacKenzie

 


Doskonale zdawałam sobie sprawę, że w końcu zaczną pojawiać się książki o COVID-19, ale trochę obawiałam się tego momentu. Nie wiedziałam, czy autorzy poważnie potraktują ten temat, a bez wątpienia zasługuje on na naprawdę rzetelne objaśnienie. Nie miałam wątpliwości, że chcę zrecenzować książkę Debory MacKenzie, ponieważ na pierwszy rzut oka wydała mi się ona naprawdę dobra i warta uwagi. To mogły być jednak tylko pozory, ale już o mojej ocenie treści opowiem Wam w dalszej części recenzji.

Warto napisać kilka słów o samej autorce, ponieważ wydaje mi się to naprawdę ważne z punktu widzenia zawartych treści w tej pozycji. Nie jest ona lekarzem, ale od 35 lat zajmuje się tematyką chorób zakaźnych, pisze wiele artykułów, które są publikowane w specjalistycznych pismach. Starannie śledzi nowe doniesienia o nieznanych i nowych chorobach, ale też najnowsze badania naukowe związane z niebezpiecznymi patogenami.

Autorka napisała tę książkę w dwa miesiące, a więc nie miała zbyt wiele czasu. Mimo wszystko, warto było zająć się tym tematem dość szybko i na świeżo, bo odkąd pojawiły się pierwsze doniesienia o COVID-19, to media aż szaleją i prowadzą rywalizację, kto szybciej poda najnowsze informacje, niekoniecznie prawdziwe i poparte faktami naukowymi. To sprawiło, że ludzie nie mają możliwości oddzielić informacji prawdziwych od fałszywych, a świat obiegło z pewnością wiele mitów na temat tej choroby. Nie chcę tutaj prowadzić analizy ludzkiego zachowania, ale zapewne każdy jest w stanie samodzielnie dostrzec różne fronty przekonań panujących w społeczeństwie.

piątek, 21 sierpnia 2020

[277] ‘’Łatwopalni” – Agnieszka Lingas-Łoniewska

 


Fanką tej autorki jestem od bardzo dawna i chociaż nie czytałam wszystkich jej książek (jeszcze!), to staram się być na bieżąco z nowościami. Niesamowicie cieszę się, że wydawnictwo Burda zdecydowało się na naprawdę sporo wznowień, bo dzięki temu mam motywację, aby nadrabiać zaległości. Zapewne nie muszę wystawiać laurki Agnieszce Lingas-Łoniewskiej, bo zjednała sobie ona serca naprawdę sporej liczbie czytelników i nie potrzebują oni szczególniej zachęty, aby sięgać po jej książki w ciemno. Mimo wszystko, wszystkich niezdecydowanych postaram się zachęcić tą recenzją do poznania twórczości autorki.

Jarek od jakiegoś czasu nie może znaleźć sobie miejsca na ziemi. Ciągle zmienia miejsce zamieszkania, nigdzie nie potrafi pozostać na dłużej. Pewnego dnia jednak przybywa do małego miasteczka i poznaje kobietę, dzięki której ma ochotę, aby zmienić swoje życie – poukładać wiele spraw, zostawić je za sobą i rozpocząć z czystą kartą u boku ukochanej. Czy jednak jest im pisana wspólna przyszłość? Czy los ponownie postanowi ich oszukać?

Jestem naprawdę wielką fanką literatury kobiecej, bo w końcu sama jestem kobietą i raczej nie wyróżniam się na tle innych pań. Mimo wszystko bardzo rzadko sięgam po romanse, bo wiele autorek po prostu zbyt mocno zmienia ten gatunek i robi z niego coś wulgarnego oraz niesmacznego. Oczywiście rozumiem, że świat się zmienia, a z nim również gust czytelników. Jednak wiem, że powieści proste, bez zbędnych udziwnień i akcji rodem z amerykańskiego science-fiction, zawsze się obronią i znajdą grono odbiorczyń. Taka właśnie jest książka ,,Łatwopalni” Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. To dla mnie klasyka gatunku i naprawdę żałuję, że wcześniej nie miałam okazji jej przeczytać.

czwartek, 20 sierpnia 2020

[276] ‘’Syn biskupa” – Kelly Irvin



Dość długo zabierałam się do przeczytania tej książki, ale nie oznacza to, że autorka nie zaintrygowała mnie pierwszą częścią cyklu ,,W krainie amiszów” – jest wręcz przeciwnie. Całkowicie kupiłam jej pomysł i nawet jestem pod wielkim wrażeniem, że postanowiła przedstawić szerszej publiczności wspólnotę amiszów. Jeśli ktoś jeszcze nie słyszał o tej mało licznej grupie, to powinien koniecznie zapoznać się z książką. Sama dowiedziałam się o nich trochę, gdy jeden odcinek serialu ,,Kości” został im poświęcony, a później przeszukałam Internet i od razu zostałam zaintrygowana, a jednocześnie mam jakiekolwiek pojęcie o ich zwyczajach. To na pewno pozwoliło mi ocenić te powieści pod kątem prawdziwości.


Leila już ponad rok mieszka z matką i rodzeństwem w Teksasie. Czas ten pozwolił im się zadomowić w nowej wspólnocie, co na pewno nie było proste. Wydaje się, że ślub jej matki z szanowanym mężczyzną będzie ich nowym początkiem, ale dziewczyna nie potrafi zapomnieć o życiu w Tennessee oraz o swoim ojcu, którego kochała nad życie. Młoda kobieta staję się obiektem zainteresowania dwóch mężczyzn, którzy są kuzynami. Do Jessego od początku czuje przyciąganie, ale chłopak ten stoi właśnie przed podjęciem ważnych decyzji życiowych i nie chce mieszać dziewczynie w głowie. Natomiast Will początkowo stara się trzymać na dystans, chociaż bardzo chciałby, aby Leila okazała mu zainteresowanie. Kogo wybierze młoda kobieta? Czy będzie kierować się sercem, czy rozsądkiem?

Jest to druga część z tego cyklu i zachęcam Was do przeczytania ,,Syna pszczelarza”, ponieważ tam autorka wprowadza czytelnika w świat amiszów i przedstawia wszystkich bohaterów. ,,Syn biskupa” jest kontynuacją, chociaż autorka tym razem skupiła się na dokładnym opowiedzeniu o losach innych bohaterów. Mimo wszystko, akcja nadal toczy się wśród małej społeczności, bardzo często pojawiają się nawiązana do sytuacji z poprzedniej części, a także autorka stara się krótko wyjaśniać, jakie zmiany zaszły u innych bohaterów. Dlatego uważam, że warto poświęcić czas na poznanie całego cyklu od początku, ponieważ to z pewnością ułatwi zagłębienie się w fabułę.

środa, 19 sierpnia 2020

[275] "Zaginiona flota. Nieulękły" - Jack Campbell

 


Dawno nie czytałam żadnej książki science fiction, a od jakiegoś czasu miałam na takową ochotę. Dlatego bardzo ucieszyłam się, że w moje ręce trafiło wznowienie pierwszego tomu „Zaginionej floty” autorstwa Jacka Campbella. „Nieulękły” okazał się bardzo ciekawą, choć dość nietypową pozycją. Spodziewałam się kosmicznych bitew na miarę Gwiezdnych Wojen, a dostałam coś o wiele bardziej stonowanego, ale i tak niesamowitego.

John Geary budzi się po stuletniej hibernacji na statku flagowym floty Sojuszu, która właśnie prowadzi bitwę z wrogiem. Okazuje się, że mężczyzna spędził ostatnie stulecie w kapsule ratowniczej. Kiedy dochodzi do siebie, dowiaduje się, iż stał się legendą i inspiracją dla kolejnych pokoleń. Brał bowiem udział w pierwszej bitwie wojny ciągnącej się od wieku. Wówczas wykazał się niesamowitą odwagą i poświęceniem, zdołał ocalić inne statki i załogę, sam jednak zginął, a przynajmniej tak myślano, do czasu aż flota nie napotkała dryfującą w przestrzeni kapsułę z Black Jackiem. Kilka godzin później zostaje zmuszony do przyjęcia stanowiska głównodowodzącego floty i podjęcia próby uratowania jej przed niechybną zagładą. Od jego powodzenia zależą losy wojny. Na pokładzie statku ma bowiem klucz, który da Sojuszowi przewagę nad wrogiem. Musi więc za wszelką cenę dostarczyć go do sektorów zaprzyjaźnionych państw.

[274] ‘’Śląski Kopciuszek” – Gabriela Anna Kańtor

 


Literatura piękna wcale nie jest tak zła, jak może się niektórym wydawać i sama niepotrzebnie przez wiele lat obawiałam się tego gatunku. Z pewnością dużą winę za ten stan rzeczy ponosi szkoła, gdzie nauczyciele nie potrafią odczarować stereotypów szczególnie na temat współczesnej literatury pięknej, która wcale nie musi być nudna i niezrozumiała. Sama nadrabiam teraz zaległości i staram się sięgać po książki, które jeszcze jakiś czas temu po prostu bym odrzuciła nie wiedząc, co tracę.

Joanna Gryzik jest dziewczynką, która całkiem niedawno straciła ojca. Niestety matka została sama mając na utrzymaniu dwie małe dziewczynki i cały dom, co wydaje się niemożliwe, bo kobieta nie posiada pracy. Mała dziewczynka trafia pod opiekę ciotki, która pracuje dla Carla Godulli. Mężczyzna jest samotnym miliarderem, który wśród ludzi zyskał miano diabła, ponieważ wypadek sprzed lat sprawił, że jego ciało jest mocno zniekształcone. Nie spodziewa się, że mała Joanna okaże się dla niego najważniejszą osobą na świecie. Czy mężczyzna dzięki tej dziewczynce stanie się bardziej otwarty i szczęśliwy? Czy uda mu się pokonać chorobę ciała oraz duszy?

Powieść ta okazała się dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale także wyzwaniem. Podchodziłam do niej z dystansem i jednocześnie z chorobliwą ciekawością. Z pewnością jej tytuł oraz okładka skutecznie mnie zaintrygowały. Jestem wielką fanką śląska i kultury tego regionu, ale też uwielbiam wszelkiego rodzaju baśnie i inne opowieści. Piękna dziewczynka znajdująca się na okładce również wzbudziła mój zachwyt, ponieważ w połączeniu z ponurym tłem, całość stanowi ciekawą kompozycję, która wiele mówi o wnętrzu tej książki.

wtorek, 18 sierpnia 2020

[273] ‘’Człowiek z lasu” – Phoebe Locke

 


Ostatnio czytam bardzo dużo thrillerów psychologicznych i już mogę Wam zdradzić, że kilka kolejnych już czeka aż po nie sięgnę, więc spodziewajcie się recenzji! Coraz bardziej przekonuję się, że autorzy zaczynają czuć ten gatunek, są bardziej świadomi wyzwania, jaki przed nimi stawia i dzięki temu postaje wiele ciekawych i intrygujących powieści. Oczywiście nadal istnieją wyjątki od reguły i wiele thrillerów psychologicznych wcale nie zasługuje na to miano, ale ,,Człowiek z lasu” nie należy do tej grupy.

Sadie Banner kilka dni po urodzeniu córki, postanawia zostawić ją z mężem i uciec bez pożegnania. Miles przez szesnaście lat samotnie wychowuje Amber, która musi dorastać bez matki, która ją opuściła nie podając powodu zniknięcia. Jednak Sadie postanawia wrócić i odbudować relacje z mężem oraz córką, co nie jest proste, ponieważ kobieta ma bogatą przeszłość, która skutecznie zatruwa jej teraźniejszość. Jakiś czas później osiemnastoletnia Amber staje się główną bohaterką dokumentu o jej życiu i przebywa pod opieką ekipy filmowej, która śledzi jej każdy ruch, bo dzięki temu ma nadzieję opowiedzieć historię dziewczyny oskarżonej o morderstwo.

Książka ta jest tajemnicza od samego początku i autorka bardzo dużo miesza, wprowadza wiele wątków oraz czasów, co jest na pewno ciekawym zabiegiem skutecznie budującym napięcie. Podoba mi się to, że rozdziały są naprawdę przeróżne. Niektóre opisują wydarzenia z dzieciństwa Sadie, inne dotyczą historii Amber, do której powraca matka, a jeszcze inne mówią o tym, co dzieje się w teraźniejszości, czyli w momencie, gdy młoda kobieta staje się wręcz celebrytką. Takie zamieszanie na pewno skutecznie działa na czytelnika i mnie ta powieść najzwyczajniej w świecie wciągnęła.

[272] ‘’Rozmowy z seryjnymi morderczyniami. Królowe zbrodni” – Christopher Berry-Dee

 


Taką tematyką interesuję się stosunkowo od niedawna. Zdarzyło mi się sięgnąć po książkę, która związana była z seryjnymi mordercami i później już regularnie przeglądałam wszystkie nowości wydawnictw szukając jeszcze innych pozycji związanych z szeroko pojętą przestępczością. Takie zainteresowanie może jednym wydawać się niezdrowe, ale z drugiej strony wiem, że znajdą się osoby, które będą w stanie mnie zrozumieć. Dla mnie lektura ,,Rozmów z seryjnymi morderczyniami” przede wszystkim była pretekstem do zmierzenia się tym, jak bardzo wyrachowany i zimny może być człowiek.

Wiem, że autor napisał sporo innych książek o podobnej tematyce, ale to pierwsza, jaka trafiła w moje ręce. Dla mnie na pewno istoty jest fakt, że Christopher Berry-Dee jest kryminologiem, od lat odwiedza przeróżne więzienia w różnych częściach świata i ma okazję rozmawiać z przestępcami, nawet tymi znajdującymi się w celach śmierci. Nie czytałam jego bardziej rozległej biografii, ale bazuje na tym, co wyniosłam z książki i wydaje mi się, że jego doświadczenie w tym temacie jest naprawdę ogromne. Wiele wątków wskazuje na to, że zdaje sobie sprawę, o czym pisze i jednocześnie wzbudza zaufanie. To z pewnością jest w moich oczach jedną z ważniejszych cech tej książki, bo jednak wszystkie jego opowieści nie są zlepkiem informacji pojawiających się w mediach, ale wie o nich coś więcej niż zwykły śmiertelnik.

Patrząc na objętość tej książki widać, że sam wstęp jest dość długi, ale z pewnością pomocny, bo wprowadza czytelnika do tematyki. Można dzięki niemu lepiej poznać zamysł autora, ale także jego podejście do tej pozycji, co jest pomocne podczas dalszego czytania. Muszę również zaznaczyć, że w książce tej panuje dość dobry porządek, bo każdy rozdział opowiada o innej zbrodni, są też takie bardziej zbiorcze lub podsumowujące, więc wszystko ma swoje miejsce.

sobota, 15 sierpnia 2020

[271] ‘’Uśpione pragnienia” – Agata Kołakowska

 


Wydaje mi się, że każdy człowiek pragnie znaleźć bratnią duszę, bo tak już jesteśmy zaprogramowani. Jestem również prawie pewna, że wszystkim nam pisana jest taka osoba, z którą można ,,konie kraść”. Może to dziwna teoria, ale na pewno dość optymistyczna i sprawiająca, że życie staje się dzięki temu znośniejsze. Nie twierdze, że bratnią duszą musi być partner życiowy, ale może to być nasz przyjaciel lub nawet nauczyciel. Życie jest naprawdę nieprzewidywalne i lubi pisać przeróżne scenariusze, więc nigdy nie wiemy, kiedy na swojej drodze spotkamy kogoś wyjątkowego.

Magda i Bianka ulegają wypadkowi samochodowemu na odludziu. Miejsce jest raczej oddalone od cywilizacji, więc na wszelkie sposoby starają się wydostać z miażdżonego auta, co nie jest proste, ponieważ obie odniosły poważnie wyglądające obrażenia. Kobiety poznały się kilka miesięcy wcześniej i już od pierwszego spotkania powstała między nimi wyjątkowa więź. Magda ma męża, dwójkę dzieci i cały dom na utrzymaniu, co w pewnym momencie zaczyna jej ciążyć. Natomiast Bianka jest wyzwolona, pisze reportaże na trudne tematy i żyje w wolnym związku. Szybko okazuje się, że ich znajomość zaczyna wymykać się spod kontroli. Co sprawiło, że kobiety w jednej chwili stały się swoimi wrogami? Czy uda im się odzyskać dawne życie?

Muszę przyznać, że zastanawiałam się, czy książka ta jest w moim guście, ale jej opis wydał się dość intrygujący i tajemniczy. Z tego powodu podjęłam się recenzji tej powieści i absolutnie nie żałuję. Cieszę się, że coraz więcej polskich autorów pisze na tak wysokim poziomie, bo to wraca mi nadzieję! To moje pierwsze spotkanie z twórczością Agaty Kołakowskiej, ale zapewniam Was (i siebie), że nie ostatnie.

piątek, 14 sierpnia 2020

[270] ‘’Słodkie Magnolie. Smak nadziei” – Sherryl Woods

 


Wydaje mi się, że musiałam dorosnąć do tego, aby móc czytać literaturę obyczajową i cieszę się, że od niedawna zaczynam ją odkrywać w prawdziwym znaczeniu tego słowa. Oczywiście staram się czytać różne gatunki, dzięki temu żaden do tej pory nie miał okazji mi się znudzić. Również z wielką dokładnością dobieram sobie lektury, bo znam swój gust na tyle dobrze, że jestem w stanie wybierać książki, z których będę zadowolona przynajmniej w umiarkowanym stopniu. Uważam też, że literatura kobieca pozwala mi zrelaksować się, uspokoić i poczuć wiele autentycznych oraz ludzkich emocji, a to jest dla mnie naprawdę ważne i tego szukam w książkach tego typu.

Maddie do tej pory wiodła stateczne życie u boku męża oraz dwójki dzieci. Wszystko jednak zmienia się, gdy mężczyzna pewnego dnia odchodzi do dużo młodszej kochanki, która spodziewa się jego dziecka. Maddie zaczyna mierzyć się z zupełnie nowymi problemami, musi znaleźć pracę i sprawić, że dzieci odzyskają równowagę, a nie jest to łatwym zadaniem. Z pomocą przychodzą jej przyjaciółki, które wkręcają ją do wspólnego interesu. Maddie nie spodziewa się, że tak krótko po rozczarowaniu, jakim okazało się jej małżeństwo, poczuje miłość do innego mężczyzny. Cal Maddox pojawia się w jej życiu niczym huragan i ma zamiar dotrzeć do serca skrzywdzonej kobiety.

Na podstawie tej serii książek powstał również serial na Netflixie, ale nie miałam okazji go oglądnąć. Raczej nie jestem fanką tej platformy i ostatnio kompletnie jest mi nie po drodze z firmami oraz serialami, więc nie mam pojęcia o żadnych nowościach. Mimo wszystko, po przeczytaniu tej książki wiem, że na pewno będę chciała zobaczyć, jak historia Słodkich Magnolii została przeniesiona na duży ekran. Najpierw jednak chcę przeczytać wszystkie części tego cyklu i mam szczerą nadzieję, że uda mi się je dla Was zrecenzować!

czwartek, 13 sierpnia 2020

[269] ‘’Uprowadzone życie” – Ewa Grocholska

 


Jestem wielką miłośniczką wszelkiej literatury związanej z czasami, gdy w Polsce panowali komuniści i może to dziwnie brzmi, ale naprawdę mam do tego okresu sentyment, chociaż nie było mi dane wtedy żyć. Trudno jest mi wyjaśnić moja fascynację, ale dzięki niej przeczytałam już wiele przeróżnych powieści oraz książek, które w jakiś sposób obrazowały tamte czasy. Dalej ciągnie mnie do takich pozycji i dzięki temu mogę pisać dla Was dziś recenzję książki ,,Uprowadzone życie”, która zaintrygowała mnie z przeróżnych powodów.

Kilka dni przed końcem 1981 roku młode małżeństwo wraz z dzieckiem, wraca autem od znajomych. Śpieszą się, ponieważ chcą zdążyć przed godziną milicyjną, a ostra zima i tragiczne warunki na drodze z pewnością im nie pomagają. Wszystkie te czynniki sprawiają, że dochodzi do wypadku na przejeździe kolejowym, który nie zostanie dokładnie wyjaśniony przez milicję. Kilkanaście lat później Ewelina będąc na spacerze obok przejazdu kolejowego spotyka kobietę, której twarz zaintrygowała ją na tyle, aby po powrocie do domu uwiecznić ją na obrazie. Jakiś czas później znajomy policjant dostrzega w tym portrecie coś więcej i odnosi wrażenie, że już kiedyś widział kobietę, która została na nim przedstawiona. Wkrótce okazuje się, że zginęła ona wiele lat temu w wypadku…

Powieść ta z pewnością intryguje już od pierwszych stron, bo autorka nie próżnuje i wprowadza nas w wydarzenia od razu. To wszystko sprawia, że do lektury podchodziłam z wielkim entuzjazmem i byłam ogromnie ciekawa rozwinięcia wszystkich wątków, bo fabuła zapowiadała się niesamowicie ciekawie.

[268] "To tylko przyjaciel" - Abby Jimenez

 


Nie zastanawiałam się długo nad wyborem lektury na wakacyjny wyjazd nad morze. Niemal natychmiast zdecydowałam się na „To tylko przyjaciel”, o którym od jakiegoś czasu głośno w bookosferze. Książka zbiera bardzo pochlebne opinie i właśnie dlatego zdecydowałam się w końcu po nią sięgnąć. Czy był to dobry wybór?

Kristen pomaga właśnie swojej najlepszej przyjaciółce zorganizować ślub marzeń. Czeka też na powrót swojego wiecznie nieobecnego chłopaka, który robi karierę w wojsku i większość czasu spędza za granicą. Ponadto przechodzi dość trudny okres ze względu na swój stan zdrowia. Od zawsze ma bowiem problemy z cyklem menstruacyjnym, a jej macica pełna jest mięśniaków zatruwających jej życie. Za kilka tygodni jej cierpienie ma dobiec końca. Niewiele dzieli ją bowiem od operacji. Jedynym minusem zabiegu jest to, że kobieta nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Właśnie wtedy poznaje Josha – faceta doskonałego, który rozumie jej poczucie humoru i zawsze służy pomocą oraz wsparciem. Mężczyzna pragnie jednak dużej rodziny, a tej Kristen nigdy mu nie da. Właśnie dlatego mogą liczyć tylko na przyjaźń.

Na początku chciałabym Wam powiedzieć, że zakochałam się w bohaterach tej powieści. Wszyscy, zarówno ci pierwszo- jak i drugoplanowi znaleźli drogę do mojego serca. Autorka powołała do życia bardzo ciekawe postaci, które wyróżnia niesamowity realizm. To bohaterowie z krwi i kości, których moglibyśmy minąć na ulicy. Nie ma tu milionerów, gwiazd kina czy sportu, mafiozów. Wszyscy są tutaj całkowicie zwyczajni i to niesamowicie mi się podobało. Ponadto ich charakter, osobowość sprawiły, że natychmiast ich polubiłam. Kristen na przykład to bardzo silna kobieta, która pod wypływem stresu zaczyna obsesyjnie sprzątać. Nie została wykreowana na Mary Sue. Nie jest idealna i nie ze wszystkim radzi sobie sama, mimo że bardzo się stara. Ma chwilę załamania, wątpliwości, ale potrafi sobie z nimi radzić, dzięki czemu nie irytuje czytelnika swoją bezsilnością. Od lat zmaga się z problemami zdrowotnymi, które pewnie dla wielu kobiet stanowiłyby przeszkodę nie do pokonania. Przez bardzo bolesne i obfite miesiączki trwające czasami nawet miesiąc, Kristen nie dałaby rady pracować w normalnym wymiarze godzin. Dlatego otworzyła własną firmę internetową, którą prowadzi zdalnie. Jej zaradność bardzo mi imponowała. Ponadto kobietę cechowało niebanalne poczucie humoru oraz niebywała szczerość. Jedyne co mi w niej przeszkadzało to fakt, że tej ostatniej nie okazała Joshowi w najważniejszej sprawie, przez co wszystko skomplikowała.

Mężczyzna natomiast to wspaniały, cierpliwy człowiek, który zapewne stanowi ideał wielu kobiet. Wychował się wśród mnóstwa sióstr, stąd doskonale rozumie problemy i potrzeby płci pięknej. Ponadto jest wytrwały w dążeniu do celu i zawsze potrafi znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Z perspektywy czasu myślę, że autorka trochę za bardzo go wyidealizowała. Szczerze mówiąc, nie potrafię wytknąć mu ani jednej wady, za to zalety mogłabym wymieniać godzinami. Jednak o dziwo w ogóle mi to nie przeszkadzało i mimo że odbiera to mu nieco realizmu, niezbyt wpływa na moją opinię o tej postaci.

Kolejną rzeczą jaka szalenie mi się podobała to to, że Abby Jimenez potrafi chwycić czytelnika za serce i spowodować, że staną mu łzy w oczach. Szczególnie końcówka powieści obfitowała w całą paletę emocji, przez co chwilami naprawdę nienawidziłam pisarki, za to chwilę później ją wielbiłam. Nie spodziewałam się po tej powieści takiego emocjonalnego rollercoastera. Pewne wątki naprawdę mnie zaskoczyły, chociaż muszę powiedzieć, że sama końcówka zbyt szokująca nie była, co nieco mnie zawiodło.

Mimo kilku wad, książka i tak niesamowicie mi się podobała i na pewno zapamiętam ją na długo, co rzadko się zdarza w przypadku tego gatunku. Powieść okazała się idealną lektura na letni wyjazd. Z całego serca polecam Wam zapoznać się z „To tylko przyjaciel”. Mam nadzieję, że trafi także do Waszych serc.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.

Sara

środa, 12 sierpnia 2020

[267] ‘’Szukając diagnozy. Tajemnicze i zaskakujące przypadki medyczne” – Lisa Anders

 


Uwielbiam książki o szeroko pojętej medycynie i nie ważne, czy są to powieści, czy literatura faktu. Jest to tematyka dość szeroka, a jednak stosunkowo niewielu autorów po nią sięga i jest to zrozumiałe. Mimo wszystko, kwestie medycyny nie są najłatwiejszym tematem i zawsze czuję się zniesmaczona, gdy ktoś wprowadza do fabuły wątki o przeróżnych chorobach, o których nie ma zielonego pojęcia. Takie podejście może być krzywdzące, ale też mylące i ucierające schematy obecne w życiu społecznym. Tym razem jednak mam okazję pisać dla Was recenzję książki opisującej autentyczne przypadki ze świata medycyny!

Na początku warto w ogóle napisać kilka słów o samej autorce, bo uważam, że jest to naprawdę istotna kwestia. Otóż Lisa Anders jest profesorem Wydziału Medycznego Uniwersytetu Yale, a także autorką książek oraz felietonów o tematyce medycznej. Była również konsultantką serialu Dr House. W książce ,,Szukając diagnozy” zamieszczone zostały opisy nieoczywistych przypadków medycznych, które rozszyfrowała osobiście lub zrobili to jej koledzy po fachu.

Książka ta z pewnością okaże się ciekawa dla wszystkich fanów Dr House oraz innych seriali o tematyce medycznej. Sama oglądam ich całą masę i jeszcze się nie znudziłam, bo za każdym razem mogę poznawać inne historie. Czytając tę książkę ani przez chwilę nie czułam znudzenia, bo ona również zaskakiwała mnie każdym rozdziałem i to jest jej niewątpliwą zaletą, chociaż bez wątpienia jest ich znacznie więcej, ale o nich za chwilę!

Całość jest podzielona na kilka większych rozdziałów, a więc autorka osobno opisuje przypadki, gdzie takim głównym objawem chorobowym był ból gardła czy duszności. Podoba mi się takie uporządkowanie, bo dzięki temu miałam wrażenie, że książka ta jest uporządkowana, a ja lubię właśnie taki ład, jest on dla mnie naprawdę ważny.

[266] ‘’Narodowy populizm. Zamach na liberalną demokrację” – Roger Eatwell, Matthew Goodwin

 


Nie mogę powiedzieć, że jestem wielką znawczynią polityki, zwłaszcza tej światowej i raczej nigdy nie zainteresuję się akurat tym tematem. Staram się śledzić najnowsze i najważniejsze doniesienia, aby wiedzieć, w jakim świecie żyję i to by było na tyle. Postanowiłam nawet mocno ograniczać wydawanie osądów, bo nie uważam, że propagowanie mojej opinii jest ważne i odpowiednie. Nienawidzę brać również udziału w kłótniach przy stole rodzinnym, bo jednak nie prowadzą one do niczego dobrego, a ostatecznie kończy się na tym, że każdy dalej ma swoją rację i wszyscy są na siebie wściekli.

Polityka to coś, co zmienia się naprawdę dynamicznie i czasem zwykłemu śmiertelnikowi jest naprawdę trudno nadążyć za najnowszymi informacjami oraz trendami. Pojawiają się pojęcia, które jeszcze kilka lat temu nie istniały, a ,,narodowy populizm” jest jednym z nich. Książka ta jest swego rodzaju przewodnikiem opowiadającym o zmianach, które zachodzą na scenie politycznej.

Już na samym początku autorzy wiele razy wspominają o Trumpie i z równą częstotliwością o opuszczeniu Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Te dwa wątki w pewnym sensie stanowią odniesienie do dalszych rozważań i stanowią jednocześnie bardzo dobry przykład wszystkich procesów, które zostają w tej książce dokładnie objaśniane.

poniedziałek, 10 sierpnia 2020

[265] ‘’Najlepsze przyjaciółki” – Shannon Hale, LeUyen Pham

 


Jako młoda dziewczyna byłam wielką fanką komiksów, chociaż nie miałam ich zbyt dużo. Często jednak można było znaleźć krótkie historyjki w przeróżnych gazetach dla najmłodszych oraz tych trochę starszych. Zainteresowanie taką formą przekazu minęło mi wraz z coraz wyższą liczbą na zegarze biologicznym. Niestety nie przepadam za komiksami dla ,,dorosłych” i raczej ich unikam jak mogę, bo po prostu wiem, że nie będą dla mnie ciekawe. Inaczej ma się sprawa z pozycjami dla młodszych osób – takie mnie w pełni relaksują i są dobrą odskocznią od rzeczywistości.

Sara jest szóstoklasistką, która niczym nie wyróżnia się wśród rówieśników. Także chce być dobra we wszystkim i zawsze świetnie wyglądać. Jej przyjaciółka jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole i ma swój team, który wszyscy nazywają ,,Grupą”. Oczywiście wewnątrz grupy panują określone zasady, ale Sara nie do końca je rozumie i zaczyna się zastanawiać, czy mają one sens i kto w ogóle je ustala oraz jaki ma w tym cel.

Takim moim pierwszym spostrzeżeniem z pewnością jest to, że autorki chciały w pewnym sensie pokazać, że młode osoby nie powinny zabijać swojego indywidualizmu. W szkołach zawsze tworzą się ,,grupki” i nie uważam to za coś złego póki reszta uczniów nie staje się obiektem drwin ze strony osób zwartych i wspierających się wzajemnie we wszystkich działaniach. Zdaję sobie sprawę, że ludzie są różni, każdy lubi inną muzykę, inne filmy i tak dalej. Czasem jednak, aby przypodobać się tym ,,popularnym” młodzież zapomina o własnym ,,ja”, które jest bardzo ważne i trzeba je pielęgnować, żeby być szczęśliwym. Nie można robić nic wbrew sobie, bo zainteresowania i gust, nie powinny być poddawane surowej ocenie innych i to trzeba zrozumieć. Książka ta z pewnością fajnie ujmuje ten temat i warto się nad tym dokładniej zastanowić.

[264] "Niedopasowani" - Samantha Young, Kristen Callihan

 


Ostatnio miałam wielką ochotę na ciekawy romans, jednak długo nie mogłam zdecydować się na konkretny tytuł. W końcu w moje ręce wpadła powieść „Niedopasowani” autorstwa Samanthy Young oraz Kristen Callihan. Przyznam szczerze, że do lektury zachęciły mnie przede wszystkim nazwiska autorek. Pierwsza z wymienionych od dawna zbiera bardzo pochlebne opinie, więc byłam jej ciekawa, a drugą znam i lubię.


Parker ma szansę na przedłużenie umowy w firmie swoich marzeń. Jest tylko jednej problem, jej szef to konserwatysta i szowinista. Według niego każdy, kto nie ma ułożonego życia prywatnego, nie da sobie rady w pracy. U boku kobiety jednak od lat nie stoi żaden mężczyzna, dlatego decyduje się na radykalny pomysł – wynajmuje narzeczonego. Jednak zamiast inteligentnego i spokojnego Deana na umówione spotkanie przychodzi jego starszy brat – dawny mistrz boksu. Mężczyzna jest wściekły, bowiem jest pewien, że bogata panienka postanowiła zabawić się jego młodszym braciszkiem. Na miejscu okazuje się jednak, że Parker nie jest taka straszna.

„Niedopasowani” to bardzo przyjemna i ciepła historia dwojga ludzi, których los postanowił ze sobą poznać. Bohaterowie są naprawdę wspaniale wykreowani. Autorki nie wepchnęły ich w stare, utarte schematy, co szalenie mi się podobało. Parker to nie szara myszka, jak większość głównych postaci w romansach, które do tej pory czytałam. Jest pyskata, wyszczekana i nie boi się wyrażać głośno swojego zdania. Imponowała mi jej pewność siebie i inteligencja. Rhys natomiast to były bokser, który porzucił swój sport po tym, jak na ringu stracił swojego najlepszego przyjaciela. Obecnie prowadzi podupadającą siłownię i stara się pospłacać długi, jakie zaciągnął jego ojciec. Mało tego na głowie ma jeszcze brata, który nie kwapi się, by znaleźć sobie pracę zgodną z jego wykształceniem, w które Rhys włożył bardzo dużo pieniędzy. Spotkanie mężczyzny i kobiety to burza z piorunami. Oboje nie potrafią trzymać języka za zębami i nie pozwolą się obrażać. Obserwowanie, jak ich relacja stopniowo się rozwija i zmienia było interesujące i niekiedy nawet zabawne.

W książce najbardziej podobał mi się jej realizm. Po pierwsze bohaterowie zostali wykreowani w naturalny, niewymuszony sposób. Są ludźmi, których moglibyśmy spotkać na ulicy. Po drugie ich relacja rozwijała się we właściwym tempie. Płynnie przeszli od wzajemnej tolerancji do sympatii, a z czasem nawet czegoś więcej. Po trzecie mieli realne problemy. Autorki nie zrobiły z nich ofiar losu. Rhys nadal nie do końca pozbierał się po śmierci przyjaciela i walczy o uratowanie siłowni, a Parker pragnie udowodnić rodzicom, że jest warta ich wsparcia. Nie ma tu więc niepotrzebnej kumulacji nieszczęść. Ponadto postacie wyróżniają się niesamowitą siłą woli i walczą o to, czego pragną.

Nie do końca przekonał mnie jednak powód, dla którego Parker musiała wynająć narzeczonego. Wydawał mi się początkowo bardzo naciągany, później jednak powoli autorki zaczęły go argumentować i stał się nieco realniejszy, jednak mimo wszystko miałam wrażenie, że jest lekko naciągany. Nie podobało mi się też, że pod koniec pisarki postanowiły wprowadzić motyw zazdrości, bo miałam wrażenie, że został dodany na siłę. Nie było to jednak na tyle istotne, by popsuć mi radość z lektury, więc z łatwością przymknęłam na to oko.

„Niedopasowani” to lekka i przyjemna powieść, z którą bardzo przyjemnie spędziłam letni wieczór. Jest idealna na tę porę roku, jeżeli mamy ochotę usiąść w cieniu i przeczytać coś z tego gatunku, co nie będzie kolejnym odgrzewanym kotletem. Książka mile mnie zaskoczyła, dlatego serdecznie Wam ją polecam.

Za książkę dziękuję Burda Książki.

 Sara

niedziela, 9 sierpnia 2020

[263] ‘’Mity greckie. Nasiona granatu” – Hawthorne Nathaniel

 


W czasach szkolnych nienawidziłam czytania mitów, było to dla mnie największą karą i starałam się tego unikać jak mogłam. Oczywiście w późniejszych latach zrozumiałam swój błąd, bo mitologia przewija się na różnych etapach szkolnictwa, ale też bywa przydatna w życiu codziennym, ponieważ konwersacja między ludźmi toczy się na różnych płaszczyznach. Jestem już znacznie starsza, więc dawno nadrobiłam zaległości, ale chętnie zapoznaje się z propozycjami wydawnictw, które starają się pokazać, że mity wcale nie są złe i nie trzeba się ich bać. Tym razem mam okazję zrecenzować dla Was fenomenalny audiobook!

Dopiero teraz dostrzegłam, że trafiłam na dziesiątą część większej serii ,,Mitów greckich”, ale oczywiście to nie ma znaczenia. Chodzi po prostu o to, że każda pozycja, która zawiera płyty oraz książeczkę, dotyczy innego mitu. Sama miałam okazję trafić na ,,Nasiona granatu”, które okazały się naprawdę ciekawe i z pewnością trafiające w mój gust.

Pozycja ta jest dedykowana osobom powyżej ośmiu lat i uważam, że to odpowiedni przedział wiekowy. W końcu to już wiek szkolny i wtedy zaczyna się również poznawanie mitów. Taka płyta z audiobookiem z pewnością może okazać się przydatna i pokazać, że historie te wcale nie są straszne i nudne. Wydaje mi się również, że dla dzieci taka forma jest zdecydowanie bardziej przystępna, znając oczywiście ich niechęć do wszelkiego rodzaju książek – zwłaszcza bez obrazków.

sobota, 8 sierpnia 2020

[262] ‘’Jomswiking. Czas ognia i żelaza” – Bjorn Andreas Bull-Hansen

 


Zawsze powtarzam, że nie jestem zbyt wielką fanką fantastyki i rzeczywiście tak jest. Mimo wszystko, pewna tematyka leży w kręgu moich zainteresowań i zawsze z chęcią poznaję powieści, które właśnie mogą wpisać się w mój gust. Od wielu lat interesuję się erą wikingów i oczywiście skłamałabym mówiąc, że moje zainteresowanie nie wzięło się od serialu ,,Wikingowie”. Naturalnie rozumiem, czym jest fikcja literacka i zdaję sobie sprawę, że produkcje filmowe i powieści raczej w niewielkim stopniu są zgodne z faktami historycznymi, ale jednak uwielbiam ten klimat.

Torstein w wieku dwunastu lat jest świadkiem brutalnego morderstwa swojego ojca, a sam zostaje wzięty do niewoli. Chłopak nie ma matki, ponieważ ta umarła wiele lat temu, a brat udał się na wyprawę i od dłuższego czasu nie daje znaku życia. Torstein, jako niewolnik trafia do mężczyzny będącego szkutnikiem i tam udaje mu się nauczyć tego fachu. Jego ,,pan” jest samotny, wyrozumiały i traktuje go stosunkowo dobrze, dzięki czemu chłopakowi udaje się uciec podczas ataku na wioskę. Podczas wędrówki odnajduje brata, ale ich losy raz się łączą, a raz dzielą. Oboje jednak docierają do Jomsborga – osady legendarnych wojowników, którzy mają poszanowanie wśród królów i innych ludzi. Czy uda im się tam odnaleźć spokój? Czy w końcu znajdą gdzieś odpowiednie miejsce do osiedlenia się na stałe?

Oczywiście na pewno każdy widząc rozmiar tej książki, będzie zaniepokojony i ja również tak miałam. Bałam się tej powieści, bo przecież mogła mi nie przypaść do gustu i okazać się zbyt trudna. Prawda jest taka, że zawsze mam problemy z książkami zbyt skomplikowanymi i zagmatwanymi, bo trudno mi zapamiętać wszystkie istotne fakty. Na szczęście autor tej książki postarał się, aby była ona napisana dobrze, logicznie i nie sprawiała zbyt wielkich problemów.

wtorek, 4 sierpnia 2020

[261] "Prawo krwi" - Tess Gerritsen

 


Tess Gerritsen to jedna z najpoczytniejszych autorek thrillerów na świecie, a jej liczne książki zostały przetłumaczone na ponad dwadzieścia języków. Od dłuższego czasu miałam więc ochotę sięgnąć po coś jej autorstwa. Okazja ku temu nadarzyła się, kiedy na rynku wydawniczym pojawiło się wznowienie jednej z jej powieści – „Prawa krwi”. Jakie wrażenia wywarło na mnie pierwsze spotkanie z pisarką?



Dwadzieścia lat temu doszło do katastrofy lotniczej amerykańskiego samolotu podczas wojny w Wietnamie. Rodzinom ofiar powiedziano, że ich bliscy w jej wyniku zginęli. Willy jednak nie wierzy w śmierć ojca, który był pilotem maszyny. Postanawia spełnić prośbę umierającej matki i dowiedzieć się prawdy. Rusza do kraju, który odebrał jej jednego z rodziców i zaczyna zadawać pytania, na które nikt nie chce udzielić jej odpowiedzi. Zdeterminowana kobieta jest obserwowana i znajduje się w niebezpieczeństwie, jednak to nie powstrzymuje jej przed dopięciem swego. Prawda może jednak okazać się bolesna.

Jeżeli mam być szczera, to nie do końca wiem, co myśleć o tej pozycji. Książka wywołała we mnie wiele sprzecznych uczuć. Z jednej strony czytało się ją całkiem dobrze i szybko. Nie męczyłam się i nie zmuszałam do niej. Praktycznie cały czas autorce udawało się podtrzymać we mnie ciekawość rozwijającą się fabułą, ale niestety nie rosło ono wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami, raczej utrzymywało się na stałym poziomie. Po thrillerach światowej sławy autorki spodziewałam się raczej czegoś bardziej pasjonującego i trzymającego w napięciu.

Ponadto bardzo często miałam wrażenie, że fabuła ma wiele dziur, a akcja opiera się głównie na zbiegach okoliczności. To ostatnie szczególnie mnie irytowało. Przykładowo bohaterowie wpadają w poważne kłopoty i nagle z mroku wyłania się ich wybawiciel. Samo spotkanie się Willy i Guy’a było przypadkowe. Niby autorka później wytłumaczyła to i uzasadniła, ale mimo wszystko nadal nosiło ono znamiona zbiegu okoliczności. Poza tym pewne rzeczy wydały mi się zupełnie pozbawione sensu i nie do końca rozumiałam motywację poszczególnych bohaterów czy instytucji. Odbierało to powieści realności, czyli tego, co cenię w książkach najbardziej.

Wiele osób zarzuca „Prawu krwi”, że to romans z elementami kryminału, a nie prawdziwy thriller. Ja się nie zgodzę z tym twierdzeniem. Owszem, pojawił się tu dość wyraźny wątek romantyczny, ale nie dominował on w moim odczuciu fabuły. Nie miał wpływu na rozgrywające się wydarzenia związane z poszukiwaniami zaginionego ojca. Moim zdaniem wątek miłosny stanowił tu miły dodatek i duży plus powieści.

Sami bohaterowie nie wywołali we mnie jednak zbyt wielu emocji. W ogóle się z nimi nie zżyłam i ich los był mi zupełnie obojętny. Bardziej przejęłam się drugo- czy trzecioplanowymi postaciami niż nimi. Nie wiem, z czego to wynikało. Być może było tu zbyt mało opisów uczuć, przeżyć czy myśli. Miałam wrażenie że nie czytam o prawdziwych ludziach z krwi i kości, tylko o lalkach. Pod koniec nieco zaczęło się to zmieniać, ale nastąpiło to zbyt późno, by mogło coś zmienić w moim nastawieniu do Willy i Guy’a.

Książka jest dobra jako lekka lektura na wieczór lub dwa, jednak szczerze mówiąc spodziewałam się po niej dużo więcej. Być może jestem nią zawiedziona, bo byłam pewna, że tak sławna autorka powali mnie na kolana, a nie zrobiła tego. O dziwo, nie żałuję jednak, że sięgnęłam po tę pozycję i myślę, że nie zniechęciła mnie ona do twórczości autorki i dam Gerritsen jeszcze jedną szansę.


Za książkę dziękuję Harper Collins.

Sara

niedziela, 2 sierpnia 2020

[260] ‘’Tylko nie Mazury” - Sylwia Skuza



Widząc tytuł tej książki pomyślałam sobie, że to chyba pozycja nie dla mnie. W końcu jestem wielką fanką gór, Bieszczad i nie mogę powiedzieć, że z Mazurami jest mi po drodze. Oczywiście zdałam sobie sprawę z irracjonalności swojego toku rozumowania i wbrew sobie (a może i na złość sobie) postanowiłam podjąć się recenzji tej powieści, bez wcześniejszego zapoznania się z jej opisem, więc nawet nie wiedziałam, jaki gatunek reprezentuje. Muszę Wam przyznać, że takie spontaniczne decyzje coraz częściej okazują się dla mnie bardzo korzystne.

Grom jest cenionym policjantem i robi karierę w Warszawie, jednak jedna sytuacja sprawia, że wpływowy człowiek skazuje go na przeniesienie na mały komisariat na Mazurach. Mężczyzna jest pewny, że od teraz będzie zajmował się sprawami zaginionych kur i bójek miejscowych pijaczków. Nie spodziewa się jednak, ze już pierwszego dnia pobytu rozpocznie śledztwo w sprawie zabójstwa. Ma twardy orzech do zgryzienia, ponieważ ofiara ma wbitą w szyję zabytkową zapinkę, jednak nikt wie, do kogo ona należała. Okazuje się również, że sprawa zaczyna robić się niebezpieczna dla samego Groma. Czy uda mu się odnaleźć sprawcę?

Książka ta nie jest długa, ale wciąga już od pierwszych stron, co jest jej ogromną zaletą. Byłam naprawdę mile zaskoczona, gdy odkryłam, że w moje ręce trafił kryminał, bo chyba potrzebowałam przeczytać coś mocnego oraz klimatycznego. W tym przypadku zostałam od razu zaintrygowana i wciągnięta w wydarzenia, bo autorka nie próżnowała i postanowiła zaskoczyć czytelnika już na wstępie. Podoba mi się takie budowanie napięcia, z pewnością dzięki temu znacznie lepiej czyta się dalszą część powieści, która jest już bardziej spokojna i trochę mniej dynamiczna, jednak nadal ciekawa.

sobota, 1 sierpnia 2020

[259] ’Wyzwanie stoika. Jak dzięki filozofii odnaleźć w sobie siłę, spokój i odporność psychiczną” – William B. Irvine



Na pewno już kiedyś przy okazji recenzowania innej książki, wspomniałam o tym, że nie jestem wielką fanką filozofii i nie zamierzam rozwijać swojej wiedzy z tej konkretnej dziedziny. Jestem raczej osobą, która żąda dowodów na istnienie konkretnej rzeczy i te wszystkie wywody istniejące od starożytności, raczej mnie do siebie nie przekonują. Mimo wszystko, zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają takie zdanie, co oczywiście szanuję. Dziś jednak recenzuję dla Was książkę, która ewidentnie nawiązuje do filozofii, na co nawet wskazuje jej tytuł. Dlaczego to robię? Zaintrygował mnie właśnie tytuł tej książki i byłam niesamowicie ciekawa jej wnętrza.

Z filozofią stoicką zapewne większość osób miała już większą lub mniejszą styczność. Od siebie mogę powiedzieć, że uczyłam się o niej na początku technikum i już wtedy dostrzegłam, że jest ona dość ciekawa i specyficzna. To oczywiście nie sprawiło, że postanowiłam zgłębić temat, ale w książce Williama B. Irvine dostrzegłam okazję do tego, aby trochę wzbogacić swoją wiedzę.

Książeczka ta jest stosunkowo mało obszerna, a jej autorem jest profesor filozofii, więc wiedziałam, że mogę mu zaufać i na poważnie wziąć informacje zawarte w tej pozycji. Jej ogólnym zamysłem jest pokazanie to, jak starożytna filozofia może wpływać na ludzi żyjących w XXI wieku. Autor jest miłośnikiem stoików, co widać w każdym rozdziale i aż trudno uwierzyć, że tak bardzo stosuje się do zasad opisanych przez starożytnych. Jest to bez wątpienia powód do podziwu, bo ja raczej nie potrafiłabym być tak konsekwentna i spokojna. Mój charakter jest całkowicie inny, bardziej wybuchowy i nieprzewidywalny – najpierw robię, a później myślę. William B. Irvine jest bez wątpienia moim przeciwieństwem i świadczy o tym wszystko to, co napisał o sobie w tej książce.