To moja druga książka tego autora i nie miałam okazji czytać cyklu od samego początku, ale to z pewnością mnie nie zniechęca. Od razu polubiłam styl Piotra Górskiego i wiedziałam, że na pewno będę kontynuowała przygodę czytając kolejne części opowiadające o Sławomirze Kruku. Nie jest łatwo napisać dobry kryminał, który będzie miał sens, nie będzie wyolbrzymiony i oderwany od rzeczywistości. Zawsze zwracam uwagę na to, jak autor opisuje różne wątki, bo po prostu nienawidzę, gdy ktoś bierze się za temat, który jest mu obcy. Na szczęście Piotr Górski najwyraźniej odpowiednio przygotował się do napisania tej powieści, bo nie czułam, że jest ona abstrakcyjna i pisana na kolanie.
Młoda kobieta zostaje znaleziona martwa przy obwodnicy, ma zmasakrowaną połowę twarzy i od razu można dostrzec, że zabójstwa dokonano w innym miejscu, a ciało podrzucono. Śledztwo prowadzi podkomisarz Paczulski, ale udaje mu się wciągnąć w nie również komisarza Kruka. Mężczyźni od jakiegoś czasu prowadzą między sobą wojnę, więc szybko zapominają o współpracy, bo mają zupełnie różne cele. Gdy wydaje się, że udało się znaleźć sprawcę, na jaw wychodzi wiele szczegółów, które sprawiają, że wiele osób zaczyna mieć wątpliwości. Czy uda się złapać prawdziwego mordercę? Czy Paczulski i Kruk w końcu dojdą do porozumienia?
Książkę tę mogę właściwie podzielić na dwie części, które chciałabym omówić, ponieważ pewne kwestie wydają mi się istotne. Podoba mi się, że autor konsekwentnie ciągnie wszystkie wątki związane z życiem prywatnym Kruka, ponieważ wiele z nich jest otwartych i wymagały wyjaśnienia oraz dopowiedzenia. Już wyżej wspomniałam, że nie czytam tej serii od początku, ale nie odniosłam wrażenia, że brakuje mi jakiś istotnych informacji. Autor najważniejsze rzeczy jeszcze raz krótko wyjaśnia, więc mniej więcej orientowałam się, co mogło się wydarzyć w dwóch częściach, które jeszcze nie miały okazji trafić w moje ręce.