wtorek, 4 października 2022

[568][PRZEDPREMIEROWO] "Porzuceni" - Maciej Kaźmierczak

 


„Porzuceni” Maciej Kaźmierczaka to moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Wcześniej słyszałam wiele pozytywnych opinii o jego twórczości, dlatego podeszłam do książki z dużym entuzjazmem. Czy słusznie?

W parku odnaleziono truchła psów, a pod nimi zwłoki dziecka. Tego samego dnia z domu dziecka, w którym pracuje Malwina Król, znika jeden z wychowanków. Chłopiec pobiegł za uciekającym psem. Początkowo nikt nie łączy tych dwóch spraw, jednak do śledczych z Łodzi zgłasza się komisarz z Gdańska i przytacza podobną sprawę sprzed trzech lat. Do tej pory nie wyjaśniono, kto wówczas stał za brutalnym morderstwem. Rozpoczyna się walka z czasem. Czy uda się uratować chłopca?

Książka od pierwszych stron mnie zaintrygowała, lecz przyznaję, że początkowo myślałam, że niczym mnie nie zaskoczy. Pomyliłam się jednak w ocenie, ponieważ autor świetnie uśpił moją czujność, a potem rozpędził akcję tak, że nie tylko bohaterowie byli w szoku, ale ja również. Nie brakuje tutaj niespodziewanych zwrotów. Niejednokrotnie książka mnie zaskoczyła, co stanowi jej ogromny plus. Również samo zakończenie niesamowicie mi się podobało, bo okazało się niejednoznaczne, wręcz otwarte. Jeszcze nie spotkałam się z czymś takim w kryminale, a przyznaję, że mnie to posunięcie zaintrygowało.

Fabuła jest świetnie skonstruowana. Objętościowo książka nie należy do najgrubszych, jednak autor świetnie rozplanował swoją historię i nie można mu zarzuć ani zbytniego skumulowania wydarzeń, ani rozwlekania fabuły. Pod tym względem książka jest idealnie wyważona. Sama historia jest bardzo ciekawa i dość oryginalna. Ponadto autor nie bał się umieścić w niej brutalnych scen. Doskonale poradził sobie również z tworzeniem profili psychologicznych postaci, szczególnie jednej cierpiącej na chorobę wyniszczającą jej psychikę. Jednocześnie przy tej okazji podjął bardzo trudny temat dotyczący depresji poporodowej. Niestety depresja jest chorobą lekceważoną przez społeczeństwo, a co dopiero ta jej odmiana, która dotyka świeżo upieczonych matek. Ludzie nie potrafią zrozumieć, że kobieta może odrzucić swoje dziecko. Zamiast jej pomóc, szykanują ją, obrażają, bo w głowie im się nie mieści, że ktoś może nie mieć instynktu macierzyńskiego. Ponadto książka porusza także problem wymuszania na kobietach zachodzenia w ciążę. Presja społeczna często niszczy człowieka powoli, lecz systematycznie. Poniekąd, dzięki „Porzuconym”, możemy zobaczyć skutki niezrozumienia kwestii posiadania niechcianego dziecka. Jest to skrajny przypadek, jednak mimo wszystko jak najbardziej realny.

Jedyne, co mogłabym zarzucić tej książce, to irytujący bohaterowie cywilni. Wszystkich śledczych bardzo polubiłam, wydawali się kompetentni i bystrzy, jednak pozostałe postacie strasznie irytowały mnie swoim wtrącaniem się w śledztwo. Jednak dzięki temu uświadamiamy sobie, jak negatywnie może wpłynąć na sprawę ingerencja osób trzecich. Udawanie, że jest się mądrzejszym od policji i nieufność wobec organów ścigania może ponadto źle się skończyć dla wtrącających się. 

„Porzuceni” bardzo mi się podobali i z przyjemnością sięgnę jeszcze kiedyś po książkę tego autora. Potrafi zwięźle, ale interesująco przedstawić swoją historię, a na dodatek porusza w niej kwestie społeczne. Nie robi tego jednak w nachalny sposób, bo te są idealnie wplecione w fabułę. Z całego serca polecam Wam tę książkę.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu MUZA.

Sara

2 komentarze: