środa, 12 lutego 2020

[170] "Ciężko być najmłodszym" - Ksenia Basztowa/ Wiktoria Iwanowa




Zauważyłam, że ostatnio powoli modna staje się rosyjska fantastyka cechująca się dużą dozą dobrego humoru i czasami wręcz absurdalnych zdarzeń. Jednym z przykładowych dzieł tego gatunku jest powieść „Ciężko być najmłodszym” autorstwa Kseni Basztowej i Wiktorii Iwanowej.

Diran jest najmłodszym potomkiem Mrocznego Władcy. Mimo że nie jest już dzieckiem cała rodzina właśnie tak go traktuje. Chłopak ma już dość i postanawia wykorzystać nadarzającą się okazję i uciec z domu, by podjąć naukę na Jasnych Ziemiach w szkole magii. Za towarzyszy obiera sobie grupkę jasnych bohaterów, których drużyna siedzi właśnie w lochach zamku i czeka na wyrok za wtargnięcie do twierdzy Władców i próbę kradzieży potężnego artefaktu. Dirian uwalnia ich i zawiera z nimi umowę. On da im to, po co przyszli, a oni zabiorą go do szkoły. Chłopak nie przewidział jednak, że już wkrótce pożałuje swojej decyzji, gdyż grupka bohaterów ewidentnie chce rozstać się z życiem i ciągle wpada w nowe kłopoty. 

„Ciężko być najmłodszym” to książka nastawiona przede wszystkim na rozbawienie czytelnika. Powiedziałabym, że jest to komedia fantasy. Nieczęsto sięgam po takie powieści, gdyż wole bardziej poważną fantastykę, jednak mimo wszystko czasami lubię przeczytać coś innego, co poprawi mi humor i rozbawi do łez. A właśnie te kryteria spełnia pierwsza część trylogii „Książę ciemności”. Szczerze mówiąc, nie sądziłam, że książka aż tak mi się spodoba. Jest ona bowiem pełna absurdalnych zdarzeń, które jednak nie wynikają z nieostrożności czy niedokładności autorek lecz są zastosowane świadomie, by rozbawić czytelnika. Co więcej nawet sam Dirian widzi, że pewne sytuacje są wręcz niemożliwe, a mimo to się zdarzają. Mowa tu na przykład o zdolności drużyny do pakowania się w przeróżne kłopoty. Wystarczy spuścić ich na chwilę z oka, a już trzeba spieszyć im z odsieczą. Ani trochę mi jednak to nie przeszkadzało, bo dzięki temu uśmiałam się, jak nigdy wcześniej przy żadnej innej książce.

Autorki powołały do życia niesamowite postacie. Przede wszystkim na uwagę zasługuje Dirian. Chłopak ma już siedemnaście lat, jednak jego rodzina cały czas uważa go za dziecko. Jego bracia prowadzą już własne wyprawy wojenne, a siostra niewiele starsza od niego cieszy się ogromem wolności, a on cały czas jest ograniczany. Nikt też zdaje się nie dostrzegać jego potęgi i geniuszu. Młody książę jest niesamowicie przebiegły i ambitny. Najtrudniejsze zaklęcia nie sprawiają mu żadnej trudności, a jego wiedza na przeróżne tematy jest godna podziwu. Co najważniejsze jednak nie wydawał mi się wszechmogący. Nie był pewnym rodzajem Mary Sue. Jego umiejętności wynikały z lat nauki i samodoskonalenia się, natomiast spryt i pomysłowość nabył, gdyż jako dziecko wiecznie kontrolowane musiał wymyślać najróżniejsze sposoby na omijanie rodzicielskich zabezpieczeń. To wszystko sprawiło, że postać wydała mi się niesamowita, ale przede wszystkim realna i wzbudziła moją sympatię.

Pozostali bohaterowie także zasługują na uwagę. Mamy tutaj przeróżne osobowości. Dowódcą drużyny był wojownik o imieniu Wangar. Musze przyznać, że okazał się być godnym tego tytułu. Potrafił rozsądzić i załagodzić spory pomiędzy kompanami oraz podejmował najtrudniejsze decyzje, a ludzie podążali za nim bez słowa sprzeciwu. Tajma, jego żona i również wojowniczka, to kobieta opiekująca się wszystkimi i matkująca innym. Jej kreacja była bardzo urocza, ale jednocześnie nie przesłodzona. Kobieta ponadto cechowała się olbrzymią siłą charakteru. W drużynie znajdziemy także elfkę – Aeliniel – zaprezentowaną w powieści jako bardzo dobrą przyjaciółkę, a także nieco tajemniczą postać. Jej najbliższą kompanką stała się Kapłanka – Amata. Ta bohaterka była chyba największą osobliwością. Nie tylko jej wygląd ale i zachowanie można nazwać bardzo dziwnym. Dziewczyna ewidentnie miała problem z wyrażaniem siebie i nie zawsze łatwo przychodziło reszcie odczytać jej zamiary. Ponadto poznajemy także Torna – krasnoluda, który w sumie był stereotypowym przedstawicielem swojego gatunku oraz złodzieja Szamita. Tego ostatniego poznajemy chyba najdokładniej z racji jego burzliwej przeszłości.

Na kartach powieści można więc spotkać przeróżnych bohaterów, co rodzi obawę, że autorki nie poradzą sobie z zapanowaniem nad taką ilością postaci, jednak bez obaw. Obie poradziły sobie z tym znakomicie i stworzyły osoby z krwi i kości, co niesamowicie mi się podobało. Każdy z nich był inny, posiadał własny charakter oraz swoją historię, którą czytelnik poznawał z wielką chęcią.

„Ciężko być najmłodszym” spodoba się na pewno wszystkim tym, którzy lubią pośmiać się z książki, ale w pozytywnym sensie. Jeżeli ktoś lubi fantastykę w nieco mroczniejszych i poważniejszych klimatach, ale chwilowo szuka czegoś lekkiego ale nie banalnego – także polecam mu tę pozycję. Mam nadzieję, że będziecie się przy niej bawić tak samo dobrze jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz