Muszę przyznać, że gdy zobaczyłam tę książkę w propozycjach od wydawnictwa, to miałam naprawdę mocno mieszane uczucia. Raczej nie jestem typem osoby lubiącej śmiech, komedię i wyolbrzymianie, a książek o bąkach i kupie widziałam już sporo. Pierwszy raz skusiłam się i podjęłam recenzji tego typu pozycji, bo chciałam się po prostu przekonać, co one mają w sobie, że pojawia się ich tak wiele.
Dużą zaletą tej książki jest oczywiście jej duży format, czyli A4. Dzięki temu ilustracje nie są zbyt małe, tekst można było umieścić w dowolnym miejscu, nie ma przesytu i wnętrze prezentuje się naprawdę schludnie i tak swojsko. Lubię takie przemyślane formy, więc od razu poczułam sympatię do tej książki i wiedziałam, że będzie mi się ją chociaż dobrze przeglądało bez znaczenia, czy treść mi się spodoba, bo to już oddzielna kwestia.
Trochę czasu zastanawiałam się w ogóle nad sensem takiej książki. Ma ona tylko wydźwięk humorystyczny? Czy może łączy zabawę z nauką? W końcu przysłowiowe bąki są czymś naturalnym i zdarzają się każdemu, ponieważ nasz organizm został skonstruowany tak, a nie inaczej i skutkiem ubocznym niektórych wewnętrznych procesów są właśnie pierdy. Jaka jest ta książka? Na samym początku pojawia się wyjaśnienie, że bąki są nieodłącznym elementem naszej codzienności i to już mi się spodobało.