W 1936 roku Bolesław Leśmian oddaje światu tomik swojej poezji pt. "Napój cienisty". Wśród wierszy - jeden, bardzo znaczący, pod tytułem "Ludzie". Z dobitnych słów utworu, poszczególne strofy aż wołają i proszą o chwilę namysłu tak, jak te o ciszy, która trwa po śmierci tytułowych prostych ludzi. Wieki, epoki, pokolenia, czasy naznaczone istnieniem ludzi i ciszą, którą dziś możemy przerwać szelestem pożółkłych kart metrykalnych akt albo głosem tych którzy w naszych rodzinach mają dużo do powiedzenia o przeszłości, jednym słowem - dzięki pracy genealogicznej. W uporządkowaniu tych trudów z nieocenioną pomocą przychodzi nam publikacja opracowana przez dr. Jana Rzymełkę pt. "W poszukiwaniu własnych korzeni. Sztambuch rodziny" wydana przez Wydawnictwo Sonia Draga.
Osobiście, po moich latach doświadczeń z genealogią i poszukiwaniu korzeni, cieszyłem się jak dziecko, trzymając w rękach tak fantastyczną i doskonałą wręcz książkę, która nawet mnie, kolokwialnie mówiąc - starego wygę, wprawiła w radość, zachwyt i uniesienie. Dostajemy bowiem do ręki książkę którą... napisać musimy sami. Zupełnie jak własną historię. A właściwie to uzupełnić gotowe rubryki, które pozwolą nam na ułożenie historii naszej rodziny w jak najbardziej logiczną i spójną całość. Już sama okładka, pięknie skonstruowana, z drzewem genealogicznym naszych marzeń, zachęca do podróży w głąb przez kolejne strony.
Na początku
tej genealogicznej przygody wita nas wnikliwie i treściwie napisany przez Jana
Rzymełkę wstęp, który pełen jest wartościowych informacji, porad, doświadczeń własnych
i wielkiej motywacji do działania. Zaglądamy więc dalej w tabele, które autor
ofiarował nam jako wielką pomoc w badaniach i na początek na warsztat bierzemy
kogoś, kogo terminologia genealogiczna każe nazywać probantem. Probant to
osoba, na której skupiamy w danej chwili całą swoją uwagę i od tej osoby
dokonujemy dalszego wywodu. Mamy tutaj wiele miejsc do gruntownego uzupełnienia,
począwszy od samego nazwiska i ich wcześniejszych form poprzez ewentualny herb
rodu, o którym już wiemy bądź niedługo się dowiemy, pseudonimy i ksywki, dane
rodziców, dane urodzenia, znak zodiaku, podobieństwa do przodków a nawet cechy
charakteru i przebyte choroby a także wykształcenie i kwalifikacje zawodowe,
wszelkie osiągnięcia, zainteresowania i relacje, włącznie z konfliktami
rodzinnymi. Daje nam to okazję także do zastanowienia się nad sobą i ciekawej
analizy samego siebie a świadomość siebie - to pierwszy krok w stronę poznania
tego co we krwi zostało nam po przodkach. Wszystko bowiem co jest w naszych wnętrzu
to zasługa (albo wina) naszych przodków, a taka wiedza pozwoli nam na złożenie
tego, co otacza nas przez więzi rodzinne w sensowną opowieść. W ten sposób od
"niego", czyli probanta, idziemy do "niej" czyli najważniejszej
w rodzinie, przez ich dzieci, wnuki, robimy krok wstecz do ich rodziców,
dziadków po mieczu i kądzieli, pradziadków, prapradzadków, wszelkich krewnych aż
i w końcu znamienitych członków rodziny.
Każdy dział
wymaga od nas zaangażowania i sumienności, ale także wiele pracy, co do której,
być może, nigdy nie potrafilibyśmy się zmusić. Wyciąganie takich informacji
jest czasochłonnym i trudnym procesem, ale nade wszystko satysfakcjonującym i
ciekawym. Przemiłą niespodzianką i uzupełnieniem całej publikacji jest załączone
drzewo genealogiczne w większym formacie, które po trudach naszych poszukiwań
możemy uzupełnić i bez problemu oprawić w ramkę dumnie umieszczając w honorowym
miejscu na ścianie.
"W
poszukiwaniu własnych korzeni. Sztambuch rodziny" dr. Jana Rzymełki zasługuje
na uwagę nie tylko tych, którzy chcą zmierzyć się z genealogią, ale stanowić będzie
niezwykle miłą ciekawostkę także dla tych, którzy z badaniem historii rodziny
związani są od lat. Forma, przekaz, przejrzystość, konstrukcja i to co
publikacja może wnieść w nasze życie, składa się na bardzo cenną całość do której
zajrzeć może każdy czerpiąc ogrom radości i z wypiekami na twarzy na całe lata
oddać się jednej z najpiękniejszych pasji i życiowych powołań - z korzyścią dla
siebie, całej rodziny i przyszłych pokoleń.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.
Jakub
Jakubie, gratuluję udanej recenzji ! Z wykształcenia jestem historykiem - i - niegdyś zajmowałem się psycho - genealogią , genealogią i genogramami. Mam tez pewną pamiątkę po tzw. "doświadczeniu własnym". Po wyżej recenzowaną z pewnością sięgnę. Pozdrawiam i życzę dalszego owocnego blogowania :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że ta książka jest przeznaczona dla tych bardziej i mniej doświadczonych. Super.
OdpowiedzUsuńCo prawda, mnie takie aktywności nie za bardzo interesują, ale moja mama już tak wiele zdziałała w odkryciu korzeni i gałęzi naszego drzewa, taka ksiązka z pewnością by się jej przydała. :)
OdpowiedzUsuńMoja bratowa interesuje się ostatnio swoim drzewem genealogicznym, musze jej podsunąć tę pozycję 🙂
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo interesowałam się genealogią, ale szybko się zniechęciłam.
OdpowiedzUsuń