Strony

poniedziałek, 2 października 2017

[28] "Do zobaczenia nigdy" - Eric Lindstrom




Przeglądając internet, natknęłam się na debiutancką książkę Ericka Lindstroma – „Do zobaczenia nigdy”. Już sam tytuł mnie zaintrygował, a po przeczytaniu opisu czułam, że to coś dla mnie. Również okładka przykuła mój wzrok – prosta, minimalistyczna z Braillem na dole. Miałam przeczucie, że spodoba mi się ta pozycja i nie myliłam się.
 
          Parker Grant to niewidoma dziewczyna, która jako pięciolatka w wyniku wypadku samochodowego straciła matkę oraz zdolność widzenia. Od tego czasu wraz z ojcem stawiała czoło życiu, jednak kilka miesięcy wcześniej i on ją opuścił. Parker trudno uwierzyć w to, że jej ukochany rodzić, gotów tyle dla niej poświęcić, po prostu popełnił samobójstwo i skazał ją na samotność. Jednak z pomocą przychodzą jej krewni, którzy wprowadzają się do jej domu i pomagają, jak tylko są w stanie. Sama Parker stara się odnaleźć w nowej sytuacji, ale gdy niezamknięte sprawy z przeszłości ponownie dają o sobie znać, a stłamszone do tej pory emocje coraz bardziej rozbijają jej idealną maskę, dziewczyna nie może już dłużej udawać, że ma idealne życie. Dostrzega też, że nie wszystko jest takie, jakie może się wydawać na pierwszy rzut oka.
 
„Parker Grant nie potrzebuje wzroku, żeby cię przejrzeć.”

Na początek chciałabym wspomnieć o kreacji głównej bohaterki. Parker jest niewidomą sierotą mieszkającą z wujostwem, z którym nie zawsze się dogaduje. O ile z młodszym kuzynem łączy ją nić porozumienia, o tyle jej relacja z kuzynką pozostawia wiele do życzenia. Nastolatka ma także oddanych i pomocnych przyjaciół. Patrząc na jej sytuacje, można by się spodziewać, że dziewczyna albo jest ofiarą losu, która ciągle narzeka na swoją sytuację, albo należy do osób niepotrzebujących niczyjej pomocy i doskonale radzących sobie samemu. Przynajmniej ja spodziewałam się czegoś podobnego. Jednak Lindstrom stworzył zupełnie inną postać, łączącą w sobie dwa wcześniej wspomniane wzory. Parker bowiem nie jest ofiarą, która musi o wszystko prosić innych i zawsze ma pod górkę. Nie jest też superbohaterką. Dziewczyna, jak każda niepełnosprawna osoba, ma swoje ograniczenia, ale zna i akceptuje je. Mimo że z całych sił stara się być jak najbardziej niezależna, potrafi poprosić o pomoc.

„Każdy człowiek jest tajemnicą. Nigdy nie wiesz, co się dzieje w jego głowie.”

Jej charakter też jest bardzo ciekawy. Czasami miałam wrażenie, że żyje ona w swoim świecie ze swoją własną ideologią. Parker cechuje się uporem i nie umie ustępować. Ma zasady, według których wszyscy łącznie z nią powinni postępować. Jeżeli ktoś ją zrani, nie dostanie drugiej szansy. Poza tym dziewczyna cały czas nosi maskę, udaje że wszystko jest w porządku. Były momenty, kiedy wydawało mi się, że Grant sama siebie oszukuje. Jednak to wszystko nie wynikało z faktu, że dziewczyna jest niepełnosprawna. Każdy z nas pod tym względem mógłby się do niej porównać i powiedzieć, że jest ślepy. Ślepy na ludzkie poświęcenie wobec swojej osoby, na własne, prawdziwe uczucia czy też na fakt, że czasami popełnia błędy. Dzięki temu Lindstrom po pierwsze uświadamia czytelnikom, że osoby niepełnosprawne zbytnio nie różnią się od innych. Po drugie pokazuje mu, iż to że mamy oczy nie znaczy, że wszystko zawsze widzimy i dostrzegamy. No i po trzecie stworzył naprawdę realną postać, która przez całą książkę tak naprawdę poznaje siebie i swoje wady. Parker przechodzi przemianę i czasami bywa przy tym irytująca, ale mimo wszystko bardzo ją polubiłam.

„Ludzie się nie zmieniają. Uczą się tylko na błędach i stają się lepszymi aktorami.”

Podobał mi się także stosunek innych ludzi do Parker. Spodziewałam się wątku  prześladowania czy też braku akceptacji, ale niczego takiego tutaj nie było. Owszem znalazło się kilku osiłków próbujących ją zastraszyć, ale nie z powodu jej niepełnosprawności a zwykłej młodzieńczej złośliwości. Pozostali albo ją wspierali (jednocześnie nie obchodząc się z nią jak z jajkiem), albo po prostu ignorowali i nie zwracali na nią uwagi. W szkole zarówno nauczyciele jak i uczniowie zachowywali się wobec niej tak, jakby była w pełni sprawna. Stanowiło to miłe zaskoczenie i naprawdę mi się spodobało.

Mimo że książka zdecydowanie przypadła mi do gustu, czegoś mi w niej zabrakło. Sama dokładnie nie umiem określić czego. Być może spodziewałam się po niej więcej, stąd ten niedosyt. Niemniej uważam, że „Do zobaczenia nigdy” to wartościowa pozycja. Może nie obowiązkowa, ale zdecydowanie warta uwagi.

  ...A ty Molly? Zamierzasz spróbować?
Jak widzisz nie mam aparycji biegacza. Biegam na dystansie kanapa-lodówka i z powrotem.”

13 komentarzy:

  1. Przyjemnie się czytało, ale mi też czegoś w niej zabrakło. A może po prostu poczułam się do niej za stara? Wydaje mi się, że bardziej spodobałaby się młodszym czytelnikom.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może rzeczywiście to przez wiek... mi też czegoś brakowało, jakiejś takiej... głębi? Sama nie wiem.

      Usuń
  2. Chyba gdzieś już słyszałam o tej książce... Podoba mi się to unikanie stereotypów i robienia z głównej bohaterki ofiary :) Nigdy nie czytałam podobnej książki, no chyba, że "Carte Blanche", ale to chyba jednak inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam "Carte Blanche", więc nie wiem. Jednak zawsze warto spróbować czegoś nowego ;)

      Usuń
  3. Mam ją na liście do przeczytania już jakiś czas. Ujęła mnie tym zapisem tytułu Braillem na dole okładki... mam nadzieję, że w końcu wpadnie mi w łapki i będę mogła przeczytać :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Braill to był naprawdę super pomysł. Przyciąga wzrok ;)

      Usuń
  4. Mam ją od jakiegoś czasu na swojej liście do przeczytania, jednak do tej pory mi się nie udało po nią sięgnąć. Może teraz się uda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha ja mam tak dużo książek do przeczytania, że aż brak słów... a czasu tak niewiele :(

      Usuń
  5. Czytałam :) Ciekawy pomysł, to byłą pierwsza książka, w której bohaterką była niewidoma osoba, na jaką trafiłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pierwszą taką książką było "Spotkanie nad morzem" (chyba taki był tytuł :D)Swoją drogą bardzo piękna książka.

      Usuń
  6. Muszę ją zdobyć i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń