Strony

niedziela, 24 września 2017

[27] "Wojowniczka - Natasha Lucas




Stosunkowo rzadko sięgam po książki z gatunku romans. Czasami jednak nachodzi mnie na nie ochota i wówczas wybieram coś, co ma w sobie nieco fantastyki. Robię to dlatego, że zazwyczaj takie pozycje mają choć odrobinę bardziej zarysowaną fabułę i rozwinięty świat przedstawiony czy też lepszą kreację bohaterów niż zwykłe romansidła. Niestety nie zawsze ta reguła się sprawdza, czego przykładem jest „Wojowniczka” Natashy Lucas.


Serena miała pecha urodzić się w więzieniu dla szczególnie niebezpiecznych kobiet Nowej Ziemi. Tam też się wychowała, jednak w międzyczasie ośrodek przeszedł wiele zmian i teraz wcale nie przypomina już zakładu karnego. Prędzej można by go nazwać domem lekkich obyczajów, a skazane kobiety trafniej określa miano prostytutek. Serena jednak do tej pory nie podlegała zasadom tego miejsca, ale od śmierci matki jest pewna, że nadejdzie dzień, w którym naczelnik wiezienia postanowi zacząć ją sprzedawać i to za duże pieniądze. Stara się jak może, by do tego nie dopuścić, jednak plany ucieczki szybko legną w gruzach. Wówczas godzi się ze swoim losem, ale nim odda się w ręce naczelnika, pragnie przeżyć swój pierwszy raz z kimś, kogo sama wybierze, a nie z tym, kto zapłaci więcej za jej dziewictwo. Nieoczekiwanie sprawy zaczynają przybierać zupełnie nieoczekiwany dla kobiety obrót, a jej życie zmienia się diametralnie.


Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele, mając na uwadze gatunek, z jakiego pochodzi. Liczyłam jednak na coś dużo bardziej rozwiniętego i ciekawszego niż to, co zaoferowała swoim czytelniczkom autorka. Miałam nadzieję na jakąś przygodę, trochę magii, a dostałam dość schematyczną opowieść pełną seksu. Owszem, czasami mam ochotę na coś takiego, jednak wszystko ma swoje granice. W „Wojowniczce” dziewięćdziesiąt procent akcja kręci się bowiem na stosunkach płciowych, czego akurat ja nie lubię. Pewnie wielu zapyta, czego spodziewałam się po erotyku? Jasne, to logiczne, że w tym gatunku seks odgrywa istotną rolę, ale… tutaj prócz niego praktycznie nic nie było. Seks, śniadanie, seks, prysznic, seks, spanie z przerwą na seks, śniadanie i tak dalej. Czasami były jakieś dłuższe przerywniki, jednak były one naprawdę marginalne i prawie natychmiast znikały na rzecz kolejnej sceny erotycznej. 

Ponadto wszystko działo się naprawdę szybko. Zdecydowanie za szybko. Nawet Serena tak uważała, jednak co z tego? Dziewczyna postanawia lepiej poznać swojego partnera, rozmawiać z nim, dowiedzieć się czegoś o jego przeszłości i rasie. Nawet mu to mówi! Jednak wystarczy delikatna pieszczoty, by wszystkie myśli wyleciały jej z głowy. Później jeszcze trochę marudzi, że jej postanowienie legło w gruzach, po czym całkowicie zapomina o temacie.

Wszystko jest też wyidealizowane. Jak to często bywa w tego typu książkach główna męska postać jest niesamowicie silna, drapieżna, niebezpieczna dla świata a czuła i kochana dla bliskiej sobie osoby. Bohaterowie miewają (nie)wielkie problemy, a jak już je mają to błyskawicznie takowe zostają rozwiązane. Ponadto kreacja postaci jest raczej niezbyt skomplikowana. Fabuła również należy do tych bardzo prostych i niewymagających, doskonale da się także w większości przewidzieć, a zakończenie nie powinno nikogo dziwić.

Dużym plusem książki jest jednak postać Sereny. To bardzo silna kobieta, potrafiąca sobie radzić ze swoimi sprawami. Ponadto jej cięty język i dowcipne uwagi naprawdę mi się podobały. Bardzo ją polubiłam, niestety moja sympatia do niej nieco spadła pod koniec powieści. To, co wówczas zrobiła było tak nierealne, że nie mogłam uwierzyć, w to, co czytałam. Szczególnie, że liczyłam w końcu na jakąś ciekawą akcję z dużą ilością krwi. Niestety, nie doczekałam się. Ponadto charakter dziewczyny też uległ zmianie i nagle zaczęła przypominać obrażające się o byle co dziecko. Oczywiście wystarczyła tylko chwila namiętności, by ją udobruchać… 


Książka początkowo bardzo mi się podobała, jednak z biegiem czasu coraz bardziej przyprawiała o irytację i męczyła. Wiem, że niektórzy uwielbiają takie pozycje i im ta powieść mocno przypadnie do gustu. Niestety ja jestem nieco bardziej wymagająca, nawet w stosunku do powieści z tego gatunku. Nie uważam jednak by było to coś, co absolutnie nie nadaje się do czytania. Dla fanek lekkich erotyków będzie to prawdziwa gratka. Ja nie należę do tego grona i jeżeli sięgam po romanse to raczej po takie, gdzie dzieje się coś więcej niż łóżkowe przygody.



„Wojowniczka” to romans paranormalny, a raczej erotyk, po którym nie należy się wiele spodziewać. Są dni, w których takie pozycje są wręcz wskazane, bo dzięki nim można się rozluźnić i zapewnić wyobraźni kilku ciekawych przygód. Tak więc jeżeli szukacie czegoś bardzo lekkiego z dużą ilością pikantnych scen oraz niewymagającego zbytniego zaangażowania – „Wojowniczka” jest dla Was idealna. Jednak jeżeli unikacie takich pozycji, omińcie ją szerokim łukiem, bo jedynie dostarczy Wam kilkugodzinnej dawki irytacji.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.

3 komentarze:

  1. Jejku... jak ja się już wyszkoliłam, że z marszu poznaję, czy dana powieść będzie dobra czy zła. Jak tylko zobaczyłam okładkę i przeczytałam tytuł - widać, że niezbyt udany debiut. Po twojej recenzji jedynie się upewniłam.
    Nie dla mnie - ja podobnych powieści nie strawię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, okładka i tytuł sugerują, że może być to nieudany debiut. Widziałam jednak pozytywne opinie na temat tej książki, więc zgłosiłam się do jej recenzji. Niestety okazało się, że to zupełnie nie mój klimat i się umęczyłam. Chyba muszę zacząć słuchać swojej czytelniczej intuicji...

      Usuń
  2. Mam w planach tę książkę, troszkę mnie zbiłaś z tropu, ale chcę się przekonać czy i mnie będzie tak irytować, może jednak mi się spodoba? A może jednak nie? Kto wie.

    Pozdrawiam ciepło,
    Sara z Niesamowity Świat Książek

    OdpowiedzUsuń