Po lekturze Złodzieja pioruna nie byłem w
stanie porzucić serii o Percym Jacksonie, dlatego też sięgnąłem od razu po
kolejną jej część. I tym razem nie zawiodłem się na genialnej wyobraźni Riordana!
Kontynuacją przygód nastoletniego herosa
jest Morze potworów. Podobnie jak w pierwszej części głównym
bohaterem zostaje Percy. Zbliżają się wakacje i chłopak cieszy się z ostatniego
dnia szkoły. Najważniejszą przyczyną jego szczęścia jest fakt, że przetrwał
cały rok i nie został wyrzucony, co dla niego stanowiło nie lada wyczyn.
Jednak, jak to mówią: Nie chwal dnia
przed zachodem słońca. W przypadku Percy’ego owo powiedzenie okaże się
prorocze. Ostatniego dnia w szkole bowiem dzieją się rzeczy, które przerażają i
zaskakują nawet młodego herosa.
Ostatecznie syn Posejdona trafia po raz
kolejny do Obozu Herosów wraz ze swoimi przyjaciółmi, Annabeth i Tysonem,
których znamy już z pierwszego tomu. Zastają tam jednak miejsce pełne chaosu. Ich
azyl jest atakowany przez potwory, bowiem magiczna obrona, jaką dawała Sosna
Thalii, zniknęła! Jak się później okazuje, drzewo zostało otrute! Dionizos
postanowił ukarać za to Chejrona, którego zwolniono z pracy szkolenia młodych herosów, a
na jego miejsce przyjęto Tantala. Nowy koordynator obozu nie wzbudza jednak sympatii dzieci półkrwi.