Po lekturze Złodzieja pioruna nie byłem w
stanie porzucić serii o Percym Jacksonie, dlatego też sięgnąłem od razu po
kolejną jej część. I tym razem nie zawiodłem się na genialnej wyobraźni Riordana!
Kontynuacją przygód nastoletniego herosa
jest Morze potworów. Podobnie jak w pierwszej części głównym
bohaterem zostaje Percy. Zbliżają się wakacje i chłopak cieszy się z ostatniego
dnia szkoły. Najważniejszą przyczyną jego szczęścia jest fakt, że przetrwał
cały rok i nie został wyrzucony, co dla niego stanowiło nie lada wyczyn.
Jednak, jak to mówią: Nie chwal dnia
przed zachodem słońca. W przypadku Percy’ego owo powiedzenie okaże się
prorocze. Ostatniego dnia w szkole bowiem dzieją się rzeczy, które przerażają i
zaskakują nawet młodego herosa.
Ostatecznie syn Posejdona trafia po raz
kolejny do Obozu Herosów wraz ze swoimi przyjaciółmi, Annabeth i Tysonem,
których znamy już z pierwszego tomu. Zastają tam jednak miejsce pełne chaosu. Ich
azyl jest atakowany przez potwory, bowiem magiczna obrona, jaką dawała Sosna
Thalii, zniknęła! Jak się później okazuje, drzewo zostało otrute! Dionizos
postanowił ukarać za to Chejrona, którego zwolniono z pracy szkolenia młodych herosów, a
na jego miejsce przyjęto Tantala. Nowy koordynator obozu nie wzbudza jednak sympatii dzieci półkrwi.
Tantal nie robi nic, by ratować obóz. Dopiero
po jakimś czasie ostatecznie postanawia wysłać na misję któregoś ze swoich
podopiecznych. Jednak decyzja nowego „szefa” obozu nie cieszył wszystkim, a w
szczególności Percy’ego. Chłopak jest wściekły, że to nie on otrzymał
zadanie.
Czy syn Pana Mórz pogodzi się z decyzją
nowego koordynatora? Jakie konsekwencje poniesie w związku ze swoim
postanowieniem? Kim tak naprawdę okaże się Tyson? I najważniejsze, gdzie podział
się Grover?
Kolejna część serii „Percy Jackson i
bogowie olimpijscy” jest jeszcze bardziej zaskakująca od poprzedniej. Z każdym
kolejnym rozdziałem, z każdą kolejną stroną książka co raz bardziej wciąga
czytelnika w swoje sidła. Pełno w niej nieoczekiwanych zwrotów akcji, które nie
pozwalają na przerwanie lektury i zarazem zachwycają czytelnika. Trzymają go w
napięciu i powodują, że fabuła staje się coraz bardziej ciekawa i tajemnicza.
W książce ponownie spotykamy bohaterów z
pierwszego tomu, ale pojawiają się też nowi, równie ciekawi i intrygujący. Dowiadujemy
się jeszcze więcej o świecie bogów i ich kontaktach z własnymi dziećmi. Nie
braknie w powieści również czarnych postaci, które przez swój egoizm będą
starać się udaremnić powodzenie misji. Zostają one kontrastowo zestawione z
bezinteresownością młodych herosów, gotowych poświęcić się dla dobra sprawy. Poznajemy
też coraz więcej postaci znanych z mitologii.
To, co bardzo mi się podobało w
pierwszej części, czyli to jak mity i świat ludzi zostają idealnie połączone,
ma swoje odzwierciedlenie w drugiej. Nie ma tu naciągania i niedomówień.
Wszystko jest przemyślane i dopracowane w najmniejszych szczegółach, za co
podziwiam Riordana. Zapewne niełatwo wymyślić coś tak dobrego.
Tak samo jak polecałem Złodzieja pioruna tak i gorąco polecam Morze potworów wszystkim fanom fantastyki.
Jeśli jeszcze nie poznałeś tego młodego, dzielnego herosa, koniecznie musisz to
zmienić. Jest to bowiem wspaniała lektura, szczególnie dla ludzi kochających
mity i mitologię. Zainteresuje jednak także tych kochających książki tajemnicze
i zaskakujące zarazem.
Nie mój gatunek, więc nie będę się zmuszała do lektury, choć recenzja świetna!
OdpowiedzUsuńAch! Od kilku lat Riordan jest na mojej liście "muszę przeczytać", ale jakoś ciągle nie możemy na siebie wpaść. :) Uwielbiam fantastykę no i co tu dużo mówić, mam słabość nawet do tej młodzieżowej. :D Zatem - mnie nie trzeba przekonywać, jestem zdecydowanie na tak.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale już wciągam na listę. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ja mam chyba małe wrażenie, że jestem za stara na te książki XD Ale kiedyś je przeczytam, bo utknęłam na 3 części ;/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Raczej nie czytam takiego rodzaju fantastycznych książek, ale być może po tę pozycję sięgnę niebawem.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nową recenzję Cudownego chłopca:
http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/wszyscy-powinnismy-przynajmniej-raz-w.html