Strony

poniedziałek, 17 kwietnia 2023

[647] "Wiedźmy z Dechowic" - Piotr Jedliński

 


Wszyscy nasi obserwatorzy chyba już wiedzą, że kocham fantastykę. Dlatego nie mogłam przejść obojętnie obok „Wiedźm z Dechowic” autorstwa Piotra Jedlińskiego. Nie do końca wiedziałam, czego spodziewać się po tej cegiełce, ale miałam dobre przeczucia. Czy okazały się trafne?

Zazwyczaj wiedźmy dobierają się w trójki, bo to optymalizuje ich moc. Te z Dechowic są jednak wyjątkiem, ponieważ mają jedną nadprogramową czarownicę w swoim składzie. W tajemnicy przed resztą mieszkańców walczą z czarołowczymi, organizują sabat lub też mierzą się z pradawnymi artefaktami. Nie stronią także od plotek – szczególnie Lucyna, która uwielbia wymieniać się nowinkami z całą wsią.

„Wiedzmy z Dechowic” to lekka, przyjemna powieść fantasy prowadzona w nieco komediowym stylu. Nie jest to więc coś, co na pewno spodoba się fanom dark czy higt fantasy. Za to jeśli ktoś lubi mniej poważną fantastykę – pozycja ta będzie dla niego idealna. Ja akurat lubię takie lekkie powieści wykorzystywać jako odpoczynek po epickich, pełnych mroku i akcji cyklach.

Powieść podzielona jest na cztery części, które mogłyby uchodzić za osobne, luźno połączone ze sobą opowiadania. Każda z nich to niezapomniana przygoda pełna magii, niebezpieczeństw i humoru. Zdecydowanie twórczości Jedlińskiego nie można zarzucić szablonowości czy braku pomysłów. Autor ma ich mnóstwo i świetnie umie je wykorzystać, by stworzyć coś, co przykuje uwagę czytelnika na wiele godzin.

Bohaterkami powieści są Lucyna, Mirka, Michalina i Elżbieta. Każda z nich ma swoją historię i własną, intrygującą osobowość. Najlepiej z nich wszystkich poznajemy Lucynę oraz Michalinę. Obie panie zupełnie się od siebie różnią, jednak zarówno jedną jak i drugą bardzo polubiłam. Początkowo miałam obiekcje co do pierwszej z nich, ponieważ strasznie nie lubię nałogowych plotkar, jednak bardzo szybko staruszka zdobyła moją sympatię. Michalina natomiast jawi się tutaj jako ktoś kto przewodzi reszcie kobiet. Jest najstarsza i zdecydowanie najbardziej doświadczona zarówno w sprawach życiowych jak i magicznych. O Mirce i Elżbiecie dowiadujemy się znacznie mniej, co nieco mnie zasmuciło. Mam nadzieję, że w następnym tomie autor poświęci im więcej uwagi, bo na pewno na to zasługują.

Bardzo podobała mi się relacja pomiędzy bohaterkami. Wszystkie cztery potrafiły nieźle zajść sobie nawzajem za skórę, jednak w razie potrzeby mimo sprzeczek wskoczyłyby za sobą w ogień. Wielokrotnie udowodniły, że siostrzana więź wiedźm jest nierozerwalna i najważniejsza. Czuć między nimi prawdziwą przyjaźń, która zacieśnia się jeszcze bardziej na skutek przeżytych przygód.

Jak już wspomniałam, książka została napisana w komediowym stylu. Nie zawsze mi się to podoba, jeśli chodzi o fantastykę, jednak tutaj wszystko idealnie ze sobą współgrało. Nie było tutaj również zbyt wiele absurdu, co także przypadło mi do gustu, bo akurat tego typu humoru w książkach nie znoszę.

„Wiedźmy z Dechowic” to przyjemna, wciągająca historia czterech starszych pań, którą pomimo objętości czyta się bardzo szybko. Niesamowicie cieszę się, że miałam przyjemność przeczytać tę powieść i już nie mogę doczekać się kontynuacji!

Sara

2 komentarze:

  1. Na pewno zachęcił mnie ten komediowy styl, o którym wspominasz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też lubię czasem odpocząć od mroczniejszej fantastyki czymś takim bardziej komediowym i na luzie. Chętnie sprawdzę "Wiedźmy z Dechowic".

    OdpowiedzUsuń