To moja pierwsza świąteczna książka w tym roku i oczywiście nie ostatnia. Podjęłam jednak decyzję, że nie będę skupiać się już na obyczajówkach, ale postawię na trochę mocniejsze i mroczniejsze klimaty. Spodobały mi się świąteczne propozycje od wydawnictwa Zysk i S-ka z poprzedniego roku, więc uznałam, że ponownie im zaufam i zapewne będziecie mieli okazję trochę poczytać o tego typu książkach, planuję na pewno recenzję jeszcze dwóch!
Nadkomisarz Brett Nightinagale i sierżant Beddoes dokonują czynności w mieszkaniu, gdzie znaleziono ciało kobiety. Jest dwudziesty drugi grudnia, więc śledztwo przypada na okres świąteczny. Okazuje się, że zmarłą była księżna, która lata temu emigrowała z Rosji. Policjanci odkrywają, że sprawcy morderstwa zrabowali kufer, który Olga Karuchin przywiozła z ojczyzny. Podobno przetrzymywała tam niezwykle cenny i pożądany skarb.
Nie mogę powiedzieć, że ,,świąteczny” start okazał się dobry i motywujący… Niestety książka ta już od pierwszych stron wydawała mi się dość nudna, a oczekiwałam od niej dobrej akcji w świątecznej otoczce. Oczywiście nie zniechęcałam się od razu, ale jednak jakaś nutka rozczarowania pojawiła się u mnie dość szybko. Pozostała ze mną niestety przez całą lekturę, która po prostu była słaba i niezwykle przeciętna. Przeważnie odnajduję się w takich klasycznych klimatach, jednak tym razem nie udało mi się polubić z bohaterami i całą historią.