Strony

piątek, 18 czerwca 2021

[486] "Granice szaleństwa" - Alex Kava


 


Uwielbiam książki Alexy Kavy i zazwyczaj biorę je bez zastanowienia. Tak samo było z „Granicami szaleństwa”, które mam dziś przyjemność Wam zrecenzować. To już moje kolejne spotkanie z tą autorką, jednak pierwsze, które wywołało we mnie mieszane uczucia.


Maggie O’Dell odbiera swój zasłużony urlop, jednak niedługo cieszy się odpoczynkiem. Jej przyjaciółka – psycholog Gwen Patterson – dzwoni do niej z prośbą o pomoc w poszukiwaniu jej zaginionej pacjentki – Joan. Maggie nie trzeba było długo prosić i niemal od razu rusza w drogę do Connecticut. W tym samym czasie w pozornie spokojnym mieście odnalezione zostaje swoiste cmentarzysko. W opuszczonym kamieniołomie ukryte zostały beczki z ludzkimi zwłokami. Wszystko wskazuje na seryjnego mordercę, który wycina swoim ofiarom schorowane organy, a resztę chowa w beczkach. Zaginiona Joan pasuje do schematu psychopaty, a szanse na odnalezienie kobiety żywej z każdą chwilą maleją.

„Granice szaleństwa” to ciekawa książka z bardzo oryginalnym profilem psychologicznym mordercy. Co prawda dość szybko odgadłam dręczące go kompleksy, jednak mimo wszystko jego pobudki, motywacje, cele są dość osobliwe i nigdy wcześniej się z takimi nie spotkałam. Zaintrygowała mnie jego postać i niejednokrotnie nieco przeraziła. Mężczyzna ma bardzo intrygującą przeszłość, która ukształtowała jego charakter. Podobało mi się, że autorka dała nam okazję do zajrzenia w umysł psychopaty oraz pokazała, co dokładnie miało wpływ na to, że postanowił kraść swoim ofiarom ich ułomności.

Bardzo podobało mi się przedstawienie postaci pewnego emerytowanego listonosza cierpiącego na początki Alzheimera. Muszę przyznać, że autorka zrobiła tu kawał dobrej roboty i wiarygodnie przedstawiła stan psychiczny osoby chorej na to nieprzyjemne schorzenie. Bohater, o którym mowa, często się gubi, wstydzi się również swojego zapominalstwa, bowiem ma jeszcze świadomość, że jeszcze kilka miesięcy temu nie zdarzało mu się chować pilota do lodówki. Jednak mimo wszystko stara się być samodzielny i nie stanowić problemu dla innych. Bardzo podobała mi się jego kreacja, szczególnie, że choroba, która stała się częścią jego życia, zdarza się coraz częściej, a świadomość społeczeństwa na jej temat nadal jest niewielka.

Napisałam jednak, że książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia. Wynika to z faktu, że po Kavie zawsze spodziewałam się dobrze zakrojonej intrygi i wartkiej akcji, a tutaj niekoniecznie to dostałam. Książka sama w sobie jest dość krótka, a fabuła skondensowana. Nie jest zbytnio skomplikowana, należy raczej do tych prostych, w których agenci krok po kroku rozwiązują zagadkę zbrodni, a dużą rolę w tym odgrywa przypadek. Nie mogę powiedzieć, że książka była nudna, bo czytałam ją z zainteresowaniem, a na dodatek została napisana lekko i przyjemnie, więc pochłonęłam ją bardzo szybko. Niestety zabrakło mi tu dreszczyku emocji oraz pewnych uzasadnionych komplikacji.

„Granice szaleństwa” to ciekawa pozycja dla osób lubiących lekkie kryminały. Stanowi też wytchnienie po przeczytaniu mnóstwa mrożących krew w żyłach przedstawicieli tego gatunku. Jednak dla osób spragnionych wrażeń może okazać się ona niewystarczająca. Osobiście cieszę się, że miałam okazję ją przeczytać, a czas z nią spędzony uważam za przyjemny, jednak myślę, że autorkę stać na zdecydowanie więcej.

Za książkę dziękuję Booktime.

Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz