Strony

poniedziałek, 27 kwietnia 2020

[198] "Toń" - Marta Kisiel




Marta Kisiel to autorka, którą bardzo chciałam poznać, bo wielu ją wychwalało i podziwiało jej twórczość. Zastanawiałam się, o co tyle szumu i czy pisarka rzeczywiście zasłużyła sobie na tak duże uznanie. Swoją przygodę z jej powieściami zaczęłam od "Małego Licha" i „Oczu urocznych”, które bardzo mi się podobały. Postanowiłam więc po raz drugi sięgnąć po książkę jej autorstwa skierowaną do starszych czytelników. Mój wybór padł na „Toń”, a ja utonęłam w tej powieści niemal od razu.

Dżusi Stern lata temu pokłóciła się ze swoją jedyną rodziną – ciotką Klarą oraz siostrą Eleonorą – i od tego czasu nie utrzymuje z nimi kontaktu. Tym bardziej zdziwił ją telefon od najstarszej Sternówny, żądającej natychmiastowego przyjazdu bratanicy do rodzinnego domu. Początkowo młoda kobieta miała ochotę odmówić, ale mając do wyboru włóczenie się po kniejach ze swoim chłopakiem a siedzenie w znienawidzonym domu ciotki, wybrałą mniejsze zło. Wróciła więc do Wrocławia, by zapoczątkować lawinę nieszczęść, z którą będą musiały uporać się panny Stern. Wyjdą na jaw rodzinne sekrety, urzeczywistnią się głęboko skrywane lęki, a trzy kobiety albo się pojednają, albo rozstaną na zawsze.

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że ta książka będzie aż tak dobra. Wcześniej czytałam „Małe Licho” tej autorki i byłam zadowolona z lektury, ale z racji tego, że jest to książka dla dzieci, nie porwała mnie aż tak bardzo i nie chwyciła za serce. „Oczy uroczne” już o wiele bardziej mi się spodobały, jednak jako że nieoficjalnie była to trzecia część „Dożywocia”, którego jeszcze nie poznałam, miałam wrażenie, że coś mi umyka. „Toń”  natomiast wbiła mnie w fotel i wyrwała mnie z rzeczywistego świata na wiele godzin.

Uwielbiam styl Marty Kisiel. Ma bardzo lekkie pióro, a każde napisane przez nią zdanie zawiera w sobie nutkę humoru. Po prostu czasami nie sposób nie zaśmiać się przy tej pozycji. Jest to bardzo duży plus, bo ogromnie sobie cenię autorów, którzy tak potrafią dobierać słowa, by rozweselić czytelnika pozornie zwyczajnym opisem czy ciętą ripostą jednego z bohaterów. Nie jest to też ani banalny, ani wymuszony humor. Widać, że autorce (a raczej Ałtorce jak sama siebie nazywa) pisanie w taki sposób przychodzi naturalnie i z łatwością.

Bohaterów nie da się nie polubić. Mamy tutaj roztrzepaną i lekkomyślną Dżusi, która ani myśli słuchać się ciotki i siostry oraz przestrzegać panujących w ich domu zasad. To jej w dużej mierze zawdzięczamy dynamiczną akcję. Dziewczyna nie potrafi usiedzieć w miejscu i ciągle sprowadza na siebie kłopoty. Z reguły nie przepadam za tak nieodpowiedzialnymi i emocjonalnymi bohaterami, ale jej wybuchy złości i perypetie bawiły mnie zamiast irytować. Eleonora natomiast to jej całkowite przeciwieństwo. Kobieta jest cicha, spokojna, zawsze punktualna i sumienna. Stanowi świetną przeciwwagę dla rozbrykanej siostry. Klara za to należy do dość przerażających osób o mnóstwie tajemnic, z którą lepiej nie zadzierać. Ta postać najbardziej mnie zaskoczyła, bo początkowo za nią nie przepadałam i złościłam się za to, jak traktuje swoje bratanice. Później jednak zmieniłam zdanie, gdy dowiedziałam się, dlaczego jest właśnie taka.

To stanowi kolejny atut książki. Bohaterowie mają swoją przeszłość, która wpłynęła na ich ukształtowanie się. Bardzo dobrze zarysowany profil psychologiczny postaci, sprawia więc, że nabierają one realizmu. Uwielbiam poznawać bohaterów pod kątem ich przeżyć i tego, jak one wpłynęły na ich obecne zachowanie czy poglądy. Ponadto bardzo dokładnie opisane są tutaj także relacje pomiędzy poszczególnymi osobami. Na nie także wywierały wpływ zdarzenia z przeszłości. Książka porusza bowiem niezwykle ważny problem rodzinnych więzi, które bardzo łatwo nadszarpnąć, a nawet zerwać. Rodzina Sternów nie należała do zbyt zgodnych i kochających. Ich wzajemne stosunki odbiegały od ideałów. Powieść pokazuje jednak, ze nie warto czasami palić za sobą mostów i zazwyczaj naprawdę opłaca się usiąść i szczerze porozmawiać o problemach zamiast dusić wszystko w sobie.

„Toń” to cudowna książka, którą można zaklasyfikować do powieści fantastycznych, jednak nawet osoby nieprzepadające za tym gatunkiem znalazłyby tu coś dla siebie. Motyw nadprzyrodzony jest dość istotny, ale w mojej ocenie nie dominuje fabuły. Raczej stanowi jedynie jeden z filarów powieści. Mamy też tutaj wątek kryminalny, doskonale spleciony z pozostałymi. Dodaje on uroku całej historii oraz sprawia, że staje się ona jeszcze ciekawsza.

Ze swojej strony gorąco polecam sięgnięcie po „Toń” Marty Kisiel, gdyż to gwarancja dobrej zabawy i ciekawie spędzonych chwil. Książka wciąga praktycznie od razy i trzyma w swoich szponach, dopóki nie przewrócimy ostatniej kartki. Nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po kolejne książki Ałtorki.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Uroboros.

Sara

24 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe piszesz o tej książce. Choć nie są to moje klimaty czytelnicze, to recenzję przeczytałam z ogromną przyjemnością.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, nie czytuję fantastyki zupełnie, ale to już któraś recenzja książki tej autorki, po której mam ochotę zaryzykować i spróbować dać jej szansę. Moooże kiedyś to nastąpi. Póki co jeszcze zaczekam i odkurzam wytrwale książki zalegające na półce. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę powodzenia :D Ja dzięki pandemii zredukowałam dość znacznie półkę hańby :D

      Usuń
  3. Ja się muszę zabrać za kolejne książki Kisiel. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ☺️ Na razie skończę tę serię i biorę się za "Dożywocie" ^^

      Usuń
  4. Książka kurzy się na moim regale już od dwóch lat. Jak widzę, najwyższa pora się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też długo czekała na swoją kolej. Mam nadzieję, że następne tomy szybciej przeczytam :D

      Usuń
  5. Czytałam ją jakoś w okresie premiery, trochę z głowy mi już uleciało, ale dobre wrażenia pozostały. Marta Kisiel potrafi zainteresować czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Intrygi, tematyka rodzinna, kłotnie -- brzmi dobrze! :D Po fantastykę urozmaiconą w taki sposób, chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie podpisuję się pod słowami, że to powieść nie tylko dla fanów fantastyki. Ja sama nieczęsto sięgam po ten gatunek, tymczasem książka bardzo przypadła mi do gustu. Może przez te dodatki w postaci wątku kryminalnego i tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Może coś dla mojej córki, podsunę jej tytuł pod rozwagę, lubi takie klimaty. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie lubię fantastyki, więc ta książka nie byłaby dla mnie. Zaintrygowała mnie jednak tym, że wątek fantastyczny nie dominuje. No i lubię autorów, którzy posługują się barwnym, humorystycznym językiem w swojej twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  10. To zdecydowanie książka dla mnie, będę ja miała na uwadze ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak, moze w końcu po Toń, bo czeka na mnie na półce od pewnego czasu...

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę przekonać się do tej autorki, więc raczej nie przeczytam :-)

    OdpowiedzUsuń