Strony

wtorek, 14 kwietnia 2020

[191] "Nocturna" - Maya Motayne





Niby nie powinno się oceniać książki po okładce, ale chyba żaden mol książkowy nie przeszedłby obojętnie obok tej, która zdobi „Nocturnę” autorstwa Mai Motayne. Opis także zachęca do sięgnięcia po tę pozycję, tak więc postanowiłam dać jej szansę. Czy piękna oprawa skrywała równie cudowne wnętrze?

Magia dostępna jest dla wszystkich, ale tak naprawdę tylko najbogatsi mogą sobie pozwolić na jej głębsze studiowanie. Jednym z tych szczęśliwców jest Alfie, następca tronu Kastalanii. Jednak prócz znajomości magii gabinetowej młody mężczyzna może pochwalić się także specyficznym talentem – zwanym propio – mianowicie widzi magię i potrafi dostosować swoją własną do tej go otaczającej. Finn natomiast jest podróżującą po świecie złodziejką, która dotarła do stolicy Kastalonii, by zobaczyć tutejsze obchody Święta Równonocy. Jej specyficzną zdolnością jest zmienianie twarzy swojej lub cudzej w dowolne oblicze. Tych dwoje młodych ludzi nic nie łączy, mimo to los zapragnął skrzyżować ich drogi, w wyniku czego na świat wydostała się czarna magia boga Sombry, który, jeśli się odrodzi, okryje świat wieczną ciemnością – Nocturną. Czy Alfie i Finn zdołają powstrzymać nadchodzące niebezpieczeństwo?

„Nocturna” wciągnęła mnie w swoją historię niemal od razu. Autorka ma bardzo przyjemny styl pisania, dzięki czemu, mimo że powieść jest dość obszerna, czyta się ją zdumiewająco szybko i lekko. Ponadto pisarka świetnie radzi sobie z opisami. Nie są zbytnio rozbudowane, ale zrozumiałe i ciekawe. Akcja powieści należy do dość dynamicznych, przez co ani razu nie narzekałam na nudę przy czytaniu. Dialogi także wychodzą autorce znakomicie, są realistyczne i pozbawione sztywności. To wszystko mile mnie zaskoczyło. Z mojego doświadczenia wynika bowiem, że zazwyczaj przynajmniej jeden z wymienionych wcześniej elementów zawodzi, gdy mamy do czynienia z debiutem. Tutaj jednak autorka stanęła na wysokości zadania i nie dała mi powodów do narzekania. Czy to samo tyczy się fabuły i samego pomysłu na nią?

Alfie nie powinien być królem. Ta rola miała spaść na barki jego starszego brata. Niestety kilka miesięcy wcześniej na skutek zamachu jego brat prawdopodobnie stracił życie. Prawdopodobnie, bowiem Dez został pochłonięty przez otchłań stworzoną przez kobietę wynajętą do likwidacji następcy tronu. To wydarzenie boleśnie odcisnęło swoje piętno na Alfiem, który szczerze kochał swojego starszego brata. Postanawia więc za wszelką cenę znaleźć sposób, by go uwolnić, mimo że wszyscy doświadczeni magowie twierdzą, że książę nie żyje. Podobała mi się nieustępliwość następcy tronu. Nie stracił nadziei nawet wtedy, gdy wszyscy powtarzali mu, że jego działania nie mają żadnego sensu i są lekkomyślne. On jednak wiedziony żałobą i rozpaczą nie słuchał ich, co wydało mi się bardzo realne i sprawiło, że bardzo polubiłam tę postać. Ponadto nasz bohater został bardzo ciekawie wykreowany. Przede wszystkim w ogóle nie przypomina typowego mrocznego księcia z powieści fantasy. Obecnie panuje bowiem trend do tworzenia aroganckich, egoistycznych drani, którzy łamią damom serca i robią, co chcą. Alfi ani trochę ich nie przypomina. Ma w sobie typową dla arystokracji pewność siebie, ale jednocześnie jest miły i delikatny, a co najważniejsze – nie próbuje tego ukryć. Finn wielokrotnie wypominała mu jego charakter jako wadę, ale moim zdaniem stanowił największą zaletę chłopaka. Co do złodziejki, ona także została oryginalnie wykreowana. Dziewczyna w życiu bardzo wiele przeszła, doświadczyła skrajnej biedy oraz dyktatury ze strony swojego przybranego ojca. Finn wie, co znaczy żyć na ulicy. Mimo wszystko bohaterka należy do bardzo silnych osób o sarkastycznym poczuciu humoru. Nauczona troszczyć się tylko o siebie początkowo w ogóle nie ma zamiaru pomagać księciu w walce z siłami ciemności. Kiedy w końcu się przełamuje, nie robi tego jednak dla dobra świata, ale dla samej siebie. Takie podejście bardzo mi się podobało, bo widać, że autorka nie zrobiła na siłę ze swoich postaci herosów. To coś nowego w literaturze fantasy, ale bardzo mi się podobało.

Ponadto widać, że wydarzenia opisane w książce wpłynęły na osobowość bohaterów, co ma duże znaczenia dla realności. Alfie z nieco lekkomyślnego i skupionego na tragicznej przeszłości młodzieńca przemienia się w przyszłego króla, którym kieruje głównie troska o poddanych. Doświadczenia uczą go, że jego priorytetem są podlegający mu ludzie i czasami trzeba poświęcić coś innego dla dobra sprawy. Finn natomiast z zalęknionej dziewczyny staje się kobietą, która porzuca demony przeszłości i rusza w przyszłość raźnym krokiem.

Na dużą uwagę zasługuje także świat, jaki stworzyła autorka. Miał on bowiem swoją własną historię i kulturę. Szczególnie dużo dowiadujemy się o pierwszej z wymienionych rzeczy. Dzięki Alfiemu dowiadujemy się o przeszłości Kastalonii oraz zyskujemy wiedzę na temat powstania całego świata, w którym opowieść ma miejsce. To pokazuje, że autorka przykłada wagę do szczegółów i stara się stworzyć klimat specyficzny dla danej powieści. Ponadto wykreowany przez nią świat głównie za sprawą Finn nabiera realności. Alfie jako książę nie do końca zdaje sobie sprawę z życia zwykłych ludzi. Dziewczyna natomiast wie, co to bieda i dzieli się tą wiedzą z chłopakiem. Dzięki niej widzimy różnice między bogatszymi a tymi biedniejszymi dzielnicami. I od razu nasuwa nam się na myśl, że w prawdziwym świecie też mamy do czynie z biedą i bogactwem sąsiadującymi obok siebie.

Mimo tak wielu zalet, książka nie jest do końca idealna. Przez trzy czwarte historii wszystko się doskonale ze sobą zgrywało, jednak potem zaczęły pojawiać się pewne nieścisłości i potknięcia. Akcja dalej była dynamiczna, ale brakowało już jej takiego splendoru jak wcześniej. Wydarzenia, które miały być epickie i powinny rzutować na całą fabułę nabierały rozpędu i zdecydowanie zbyt szybko się wypalały. Spodziewałam się fajerwerków, a dostawałam pokaz sztucznych ogni.

Poza tym historia jest dość prosta. Opiera się głównie na walce dobra ze złem i bardziej przypominała rozbudowaną baśń. Poza tym autorka skupiła się na głównym wątku i nie kreowała pobocznych opowieści, które urozmaicałyby całość. Nie uznałabym tego za wielką wagę, ale zdecydowanie brakowało mi tu intryg i zagadek, które dodawałyby smaczku historii.

Mimo wszystko nie żałuję, że przeczytałam „Nocturnę”, bo bardzo dobrze się przy niej bawiłam. Pomimo prostej fabuły okazała się interesującą i wciągającą lekturą. Nie do końca autorka wykorzystała jej potencjał, ale w mojej ocenie jako debiut jest naprawdę dobrą pozycją. Myślę, że następne książki pisarki okażą się jeszcze lepsze i z pewnością po nie sięgnę.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
SARA

30 komentarzy:

  1. Myślę, że mimo wszystko, książka i tak zyska wielu swoich zwolenników. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam, bo mimo wszystko nie jest zła. Szczególnie młodsi czytelnicy pewnie ja pokochają :)

      Usuń
  2. Okładka już wcześniej przyciągnęła moją uwagę, bardzo mi się spodobała, a jeszcze aspekt, że za nią kryje się magia, mocno do mnie przemawia. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka faktycznie przyciąga wzrok, nawet jeśli to raczej nie jest typ książki po który sięgam najchętniej. ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie ta okładka zaczarowała, jak tylko zobaczyłam ją w zapowiedziach. Jest po prostu boska, bez dwóch zdań. Od razu byłam niesamowicie ciekawa książki. Ale książka w mojej biblioteczce nie zawita. Chyba za stara jestem na takie historie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie to samo z okładką :D Ja jeszcze z takich historii nie wyrosłam i wątpię żeby kiedykolwiek to się stało :D

      Usuń
  5. Chyba nie moje tematy, chociaż okładka faktycznie przyciąga wzrok. Jednak szukam w powieściach czegoś więcej niż samej walki dobra, ze złem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może w przyszłych tomach fabuła stanie się bardziej rozbudowana. Zobaczymy, na pewno dam autorce jeszcze szansę :)

      Usuń
  6. Mamy podobne odczucia. Też doceniam to, iż bohaterzy nie byli sztampowi pod względem charakteru oraz wszędobylskiej arogancji. Niestety nie każdy książę to przystojniak idealny we wszystkim, i nie każda dziewczyna w opalach to ta biedna i bezbronna. Również przyznaje rację, że pod koniec się nieco zmienili, co rzutuje pozytywnie, a zakończenie hmmm ogólnie te "walki" takie typowe dla młodszych czytelników. Nadal nie wiem jak to się stało że nagle się skończyło, bo wyjaśnienie jest słabe ;) Ale to debiut więc ok!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zakończenie strasznie baśniowe. Bum i zło zostało pokonane. Ale na pewno dam szansę autorce, bo ma potencjał :)

      Usuń
  7. Okładka jest cudowna, a fabuła trafia w moje gusta :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę już dzisiaj w miarę pozytywną opinię tej książki, ale ja wciąż mam mieszane uczucia i nie do końca jestem przekonana. Zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli jesteś dość wyrozumiała osoba, która przymyka oko na debiuty to myślę, że warto dać jej szansę,szczególnie że prawdopdobnie będą kolejne tomy i myślę że będą dużo lepsze niż pierwszy :)

      Usuń
  9. Jestem ciekawa czy by mnie ta książka, a w rezultacie całą seria, także wciągnęła, czy jednak byłaby dla mnie zbyt prosta, by wbić w fotel na wiele godzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę że pozostałe tomy będą dużo bardziej rozbudowane i wciągające, dlatego z całą pewnością po nie sięgnę :)

      Usuń
  10. Prawda, ze okladka jest cudowna

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka faktycznie przyciąga wzrok, bohaterowie też intrygują. Nie po drodze mi ostatnio z literaturą tego typu, ale może kiedyś przeczytam?
    Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń
  12. Chcę przeczytać tę książkę, w szczególności teraz po Twojej recenzji :)I masz rację, okładka jest bardzo piękna <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tam jestem prawdziwą sroką okładkową i zawsze pierw zwracam uwagę na oprawę graficzną. No i ten tytuł zachwyca wydaniem.
    Jeszcze jej nie czytałam, ale czeka na półce na swoją kolej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ja też jestem okładkowa sroka. W sumie tylko tym się kieruje zazwyczaj, gdy wybieram książkę :D

      Usuń
  14. Osobiście bardzo lubię właśnie takie baśniowe młodzieżówki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale wolę trochę bardziej rozbudowane. Mimo wszystko na pewno siegne po następne tomy, gdy się pojawia :)

      Usuń
  15. Po pierwszych kilku stronach wiedziałam, że trafiłam z książką.

    OdpowiedzUsuń
  16. Okładka jest przepiękna i zdecydowanie przyciąga uwagę. Może to dzięki niej faktycznie zainteresowałam się "Nocturną" i nawet byłam bliska sięgnięcia po nią ostatnim razem w Empiku. Może kiedyś sięgnę po tę powieść, przede wszystkim dla wykreowanego świata, bo fabularnie wydaje się podobna do wielu innych.

    OdpowiedzUsuń