Dziś pragnę
podzielić się z Wami opinią o debiucie polskiej pisarki Agaty Adamskiej noszącym
tytuł Łowca czterech żywiołów. Jest
to pierwszy tom cyklu Legendy o Seantrze,
czyli historii o prawie osiemnastoletniej Aeryli Valnes. Przyznam szczerze, że
pierwszy raz mam kłopot z jednoznaczną oceną książki. Postaram się jednak jakoś
uporządkować myśli i składnie przelać je na komputer, chociaż nie wiem, czy mi
się to uda.
Aerylia jest
do bólu normalną dziewczyną. Ma jedną przyjaciółkę – Mareę, nie narzeka na
popularność, nie ma zbyt dobrych stosunków z rodziną i ciągle wpada w tarapaty.
Sama siebie postrzega jako szarego człowieczka, więc jej zdziwienie było
ogromne, kiedy podczas testów magicznych okazało się, że ma nadzwyczajne zdolności
i to nie byle jakie. Może bowiem czerpać magię ze wszystkich żywiołów, co
nieczęsto się zdarza. Od tamtej pory życie dziewczyny komplikuje się, a sama
znajduje się w centrum dziwnych wydarzeń.
Na początku
chciałabym zwrócić uwagę na kreację postaci. Autorka ofiarowała nam paczkę
młodych ludzi o niebanalnych charakterach i ciekawych osobowościach. Mamy tu
bowiem pyskatą, impulsywną Aerylię, Mareę, dla której mogłoby istnieć jedynie
jedzenie i przystojni chłopcy, Merry’ego – lekko tchórzliwego i chyba
najbardziej rozsądnego z całej paczki chłopca, który o dziwo, mimo dostatku
pieniędzy, nie jest snobem oraz jeszcze kilka innych ciekawych postaci. Ich
wręcz nie można nie lubić (wyjątek stanowi Marea, której szczerze nie znoszę).
Dzięki nim książka jest naprawdę zabawna i wywołuje wielkiego banana na ustach.
W Łowcy jest też bardzo ciekawy wątek
miłosny. Mamy tutaj bowiem do czynienia z młodzieńczą, niespełnioną miłością
Aerylii. Autorka bardzo dobrze opisała typowe dla nastolatków uczucie
zauroczenia. Jednocześnie ten motyw nie jest denerwujący. Nie ma tutaj co kawałek
wiecznych narzekań bohaterki na swój los, lamentów i płaczów. Owszem, dziewczyna
miewa momenty krytyczne, ale wszystko jest idealnie wyważone. Swoją drogą mam
nadzieję, że jej przejdzie. Należę bowiem do tej części czytelniczek, które już
wyobrażają sobie ją z Drehsenem. Tworzyliby idealną parę – cyniczny, lubiący
wszystkich denerwować mężczyzna i nasz bohaterka o ciętym języku i ognistym
temperamencie. Mam nadzieję, że właśnie w tę stronę zmierza ich relacja!
Książka ma w
sobie również coś z kryminału, co dodatkowo jest jej zaletą. Mamy w niej przestępców, czyhających na naszą
bohaterkę, a wszystkie wydarzenia wydają się mieć drugie dno. Ponadto powieść pisana jest
młodzieżowym językiem, co sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie, a
zabawne wypowiedzi i sytuacje potrafią naprawdę rozweselić. Zabierając się za
nią, miała paskudny humor, za to po jej skończeniu na mojej twarzy widniał
szczery uśmiech. Książka jest więc idealnym lekarstwem na złe samopoczucie!
Jednak mimo
wielu ogromnych zalet, Łowca ma również
swoje wady. Przede wszystkim język autorki zdradza, że książka jest jej
debiutem. Czasami jest w niej za mało płynności czy lekkości. Brakuje tu też
obszerniejszych opisów rzeczywistości czy samych bohaterów. Z jednej strony to
może być plus, bo zostawia naszej wyobraźni duże pole do popisu, ponadto niektórzy
wolą tego typu powieści. Ja jednak lubię, jak wszystko jest trochę bardziej
rozbudowane. Gdyby autorka w następnych swoich książkach dodała nieco więcej „otoczki”
do akcji, jej powieść byłaby jeszcze lepsza.
Książka
idealnie nadaje się dla młodzieży. Prezentuje bowiem świat młodych ludzi wraz z
typowymi dla ich wieku problemami. Dodatkowo wszystko okraszone jest szczyptą
magii, co sprawia, że powieść jest jeszcze bardziej atrakcyjna. Polecam ją
jednak również starszej młodzieży, która chciałaby przypomnieć sobie, jak to
jest być nastolatkiem ;)
Z
niecierpliwością czekam na kolejny tom i bardzo dziękuję autorce za egzemplarz!
Nie słyszałam o tej książce jednak zafascynowała mnie Twoja recenzja :) jak wpadnie w moje ręce to z pewnością przeczytam. Jak dla mnie brak rozbudowanych opisów jest akurat zaleta bo nie wieje nuda . Blog obserwuje i zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Nie sięgam zazwyczaj po polskich autorów. Ale tą książką mnie zaciekawiłaś. Może kiedyś po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie czytam takich książek,ale przyznaję że zaintrygowała mnie postac Drehsen'a.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, aczkolwiek skomplikowanie imion mnie przeraża! :P Dla debiutów trzeba być wyrozumiałym i bardzo chętnie przeczytałabym książkę z nadzieją, że wkrótce autorka się wyrobi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Myślę, że mogłaby mi się spodobać, mimo że nie jestem już młodzieżą :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę. ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Hania z nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com