Nigdy wcześniej nie czytałam powieści poetyckiej. Nie sądziłam też, że to
kiedykolwiek się zmieni. Jednak los lubi zaskakiwać i oto na godzinę zniknęłam
z realnego świata i zatopiłam się w tym wykreowanym przez Krystynę Bezubik.
Przyznam szczerze, że trochę się tego obawiałam. Bałam się, że książka mnie
wymęczy, jednak naprawdę okazała się ciekawym doświadczeniem.
Jest to historia pewnej kobiety pracującej jako nauczycielka. Jej życie
jest nudne. Przeraźliwie nudne. Bohaterka czeka, aż w końcu coś się zmieni i
cała monotonność zniknie z jej życia. Jednak jest pełna obaw, a strach sprawia,
że cały czas stoi w miejscu. W końcu jednak postanawia ruszyć na przód. Odważa
się spełnić swoje marzenie, mimo że nikt tak naprawdę nie widzi w jej
staraniach sensu.
Drogę ku szczęściu bohaterki wyznaczają metaforycznie schody. Jest ich
siedem. Kobieta wspina się po nich z trudem, jednak jest staranna i
nieustępliwa w tym, co robi. Nie zważa na ludzi, którzy nie rozumieją, po co
wieloletniej nauczycielce studia. Nie słucha tych, którzy próbują ją zatrzymać,
sprawić, żeby zmieniła zdanie. Obrała sobie za cel dojść na szczyt i wspinając
się coraz wyżej, nie tylko jest bliżej celu, ale zyskuje coś jeszcze. Pewność
siebie, której jej tak bardzo brakowało, stopniowo buduje się i umacnia,
wypierając strach.
W książce dominują krótkie zdania pojedyncze. Dzięki temu autorce udaje się
sprawić, że czytelnik przeżywa emocje bohatera, jakby to on nim był. Tym
prostym zabiegiem wprowadza też nieco dynamiki do historii, która na pierwszy
rzut oka mogłaby wydawać się nudna i zwyczajna. Taka jednak nie jest, mimo że
dotyka tak powszechnego problemu, jak strach przed spełnianiem własnych marzeń.
Czytelnik z łatwością może też utożsamić się bohaterką. Na świecie jest mnóstwo
ludzi, którzy rezygnują z pragnień, bo się boją, bo inni ich nie rozumieją czy
wyśmiewają albo dlatego że sami nie widzą w nich sensu. Ta krótka historia może
być więc apelem do nich wszystkich, by przestali sami sobie podcinać skrzydła.
Jeżeli ktoś nie weźmie spraw w swoje ręce i sami nie stanie się panem własnego
losu, nigdy nie osiągnie tego, o czym marzy.
Książka przepełniona jest metaforami. Mamy tu postać z cienia o żółtej
twarzy i sześciu parach skrzydeł, schody prowadzące na szczyt marzeń, postacie
świętych jako wykładowców. Jeżeli potraktujemy wszystko dosłownie, niczego nie
wyniesiemy z tej opowieści, a ona sama stanie się dla nas stekiem bzdur.
Historia wymaga bowiem byśmy się na chwilę zatrzymali i oddali refleksji.
Pomyśleli nad nią i nad sobą. Musimy dokładnie wczytać się w treść, spróbować
ją zrozumieć.
Książka nie jest szczególnie trudna w odbiorze. Owszem, wymaga krótkiej
chwili spokoju, by nad nią pomyśleć, jednak przy odrobinie chęci wnioski
wysuwają się same. Nie trzeba być znawcą literatury, by pojąć przesłanie, jakie
niesie. Jedynym wyzwaniem dla czytelnika jest znalezienie chwili spokoju w
swoim zabieganym życiu. Jednak to chyba nie problem, bo książka jest naprawdę
krótka i szybko się ją czyta.
Jeżeli macie moment na wyłączenie się i odcięcie od świata, gorąco polecam
wam tę lekturę. Na pewno czas jej poświęcony nie pójdzie na marne, a wy coś z
tej historii wyniesiecie.
Za egzemplarz dziękuję autorce.
Przyznam, że zaciekawiła mnie ta książka. Może warto sięgnąć po coś innego niż dotyczasowe? Szczególnie, jeśli można przy niej się wyciszyć i znaleźć chwule na refleksję. Świetna recenzja , pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że zaciekawiła mnie ta książka. Może warto sięgnąć po coś innego niż dotyczasowe? Szczególnie, jeśli można przy niej się wyciszyć i znaleźć chwule na refleksję. Świetna recenzja , pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak by mi się czytało książkę zbudowaną w większości ze zdań pojedynczych i metafor. Zaintrygowałaś mnie. Z ciekawości, czy to debiut autorki?
OdpowiedzUsuńW pewnym sensie. Autorka przeszła przez wiele kursów pisania i sama również takie prowadziła. Napisała już poradnik "Piszę, bo chcę" i tomik opowiadań "Podróż".
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale wydaje się być ciekawa, więc chętnie po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/
Powieść poetycka? Zaciekawiłaś mnie tym strasznie, także chyba będę musiała spróbować.
OdpowiedzUsuńBardzo dawno nie czytałam prozy poetyckiej. Zaciekawiło mnie to, że z pozoru zwyczajny temat został ujęty w sposób metaforyczny. Myślę, że taka wymagająca skupienia lektura dobrze mi zrobi :)
OdpowiedzUsuńNigdy o niej nie słyszałam, ale brzmi bardzo intrygująco. Szczególnie ten język metafor mnie przyciąga. Jeżeli lubisz prozę poetycką, która jest na naprawdę wysokim poziomie jeśli chodzi o język, a jednocześnie jest zrozumiała, to polecam Ci serdecznie "Krzyżowca" Grzegorza Wielgusa :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy lubię prozę poetycką. Owszem "Raj" mi się podobał, był taką przyjemną odskocznią, ale raczej wolę zwykłą prozę.
Usuńcześć, nominowałam Cię do LBA - więcej szczegółów tutaj: http://bibliotekaamarzen.blogspot.com/2017/05/dwunaste-liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Posy
Brzmi ciekawie, warto sprawdzić
OdpowiedzUsuń