Swoją przygodę z serią o całym rodzeństwie Bridgertonów
skończyłam już jakiś czas temu. Nie byłam z tego powodu szczęśliwa, bo powieści
Julii Quinn towarzyszyły mi przez kilka miesięcy, do pewnego momentu czułam, że
gdy będę mieć na nie ochotę, to zaraz premierę ma kolejny tom. Cieszę się, że są
również inne książki w tematyce Bridgertonów, chociaż nie opowiadają one o
słynnej rodzinie, to zawsze chętnie po nie sięgam, bo lubię klimat socjety. Tym
razem w moje ręce trafiła pozycja, którą musiałam poznać, bo uwielbiam Lady
Whistledown, która odegrała dużą rolę w całej serii.
Książka ta jest inna niż te, do których przyzwyczaiła mnie autorka. Jest ona krótką antologią, ponieważ zawiera cztery opowiadania napisane przez różne autorki. Oczywiście jedno z nich jest dziełem samej Julii Quinn! Wszystkie nawiązują do świata Bridgertonów, ale nie ma bezpośrednio w nich żadnego ze sławnego i dobrze mi znanego rodzeństwa. Tym razem miałam okazję poznać historię innych kobiet oraz mężczyzn, którzy żyją w tym samym świecie, ale pochodzą z trochę innych kręgów, są mniej sławni, ale tak samo ciekawi!
O samych opowiadaniach napiszę trochę później, ale na
początku chcę odnieść się do samego tytułu - ,,Kronika towarzyska Lady
Whisteldown”. Sugeruje on, że będzie w niej trochę więcej tytułowej bohaterki,
którą pokochali czytelnicy serii o Bridgertonach. Sama byłam jej wielką fanką,
w powieściach pojawiały się tylko krótkie fragmenty z jej kroniki, a mimo to
zaskarbiła sobie moją sympatię. Chciałam przeczytać trochę więcej jej bez wątpienia
intrygujących tekstów, ale niestety rozdziały ponownie poprzedzały tylko kilkuzdaniowe
wstawki. To było dla mnie zdecydowanie za mało, ale z drugiej strony ten mały
zawód wynagrodziły mi same opowiadania, które były genialne.
Sama koncepcja na tę książkę jest bez wątpienia
interesująca, bo opowiadania nie są stuprocentowo niezależne. Oczywiście za
każdym razem bohaterami są inne osoby, których zaczyna łączyć uczucie, ale
wszystkie cztery teksty rozgrywają się w tym samym czasie. Było widać, że autorki
współpracowały podczas pisania i miały jakąś wspólną koncepcję, którą przelały
na papier. Doceniam takie dopracowanie, ponieważ widać, że w książkę tę włożono
dużo pracy. To sprawia, że nie jest zwykłą antologią, których na rynku książki
jest naprawdę wiele.
Oczywiście autorki zachowały klimat, który pamiętam z serii
o Bridgertonach. Nadal mogłam uczestniczyć w życiu socjety i zapewne dzięki
temu tak szybko przeczytałam wszystkie opowiadania. Są one lekkie, przyjemne w
odbiorze i chociaż są cztery autorki, to żadne nie odstaje poziomem. Miałam
nawet wrażenie, że całość została napisana tylko przez Julie Quinn.
Cieszę się, że miałam okazję sięgnąć po tę pozycję i polecam
ją wszystkim fanom Bridgertonów! Nie ma w niej żadnych wątków dotyczących rodzeństwa,
ale jednak akcja opowiadań toczy się w ich świecie. Mnie autorka rozkochała w
klimacie socjety i czytam dosłownie każda książkę, która opowiada o tych
specyficznych czasach.
,,Kronika towarzyszka Lady Whisteldown” to świetna książka, która pozwoliła mi chociaż na chwile wrócić do świata socjety. Całość przeczytałam naprawdę szybko, a to za sprawą lekkiego pióra autorek! Szkoda tylko, że Lady Whisteldown stanowiła tylko niewielki ułamek tej antologii… Oczekiwałam, że będzie jej znacznie więcej, ale dobre i ciekawe opowiadania wynagrodziły mi ten zawód.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka
Patrycja
Po kilku tomach Bridgertonów musiałam sobie zrobić przerwę, bo zaczynały mnie nużyć, a nie chciałam czytać pod przymusem. Pewnie wrócę do nich po obejrzeniu kolejnego sezonu serialu. Kronikę zostawiam sobie na koniec.
OdpowiedzUsuń