Strony

piątek, 31 lipca 2020

[258] "Piter. Bitwa bliźniaków" - Szymun Wroczek




Świat powoli zmierza do samozagłady, a ludzie są na doskonałej drodze, by zniszczyć Ziemię doszczętnie. Nastanie kiedyś taki czas, kiedy po wszystkim, co do tej pory osiągnięto, zostaną jedynie zgliszcza. Właśnie dlatego uniwersum Metra zawsze mnie fascynowało. Pokazuje ono bowiem rzeczywistość po katastrofie i walkę ludzkiego gatunku o przetrwanie. Zakłada najczarniejszy scenariusz przyszłości, jaka nas czeka, jeśli nie zaprzestaniemy niszczyć planety i siebie nawzajem.


„Piter. Bitwa bliźniaków” opowiada o tym, jak Uber został popapranym aniołem i pokonał smoka kontrolującego ludzkie umysły. Nie jest to jednak bezpośrednia kontynuacja cyklu Szymuna Wroczka. Jego najnowsza powieść to raczej uzupełnienie serii i pokazanie początków bohatera. Akcja rozgrywa się bowiem dziesięć lat przed wojną wegańską. Mamy więc okazję poznać okoliczności, które ukształtowały Ubera na osobę znaną fanom z głównej historii.

Ciężko ocenić mi tę książkę, ponieważ była moim pierwszym spotkaniem z autorem. Nie czytałam „Podziemnego Bluesa”, a po „Bitwę bliźniaków” sięgnęłam jako pierwszą, bo myślałam, że będzie to idealny wstęp do cyklu. Nie do końca jestem jednak pewna, czy dobrze zrobiłam, bowiem powieść Wroczka sama w sobie jest nieco niejasna. Mogłaby być osobną, niezwiązaną z niczym historią, bo wystarczyła, by poznać bohatera i wczuć się w świat przedstawiony. Stanowiła też oddzielną opowieść. Została jednak podzielona na dwie części. Pierwsza opowiadała o losach Ubera, który trafił do obcej stacji i musiał się zmierzyć z potworem mieszającym ludziom w głowach. Podobała mi się ta historia. Podczas czytania jej nie miałam wrażenia, że coś mi umyka i że mam do czynienia z jakimś fragmentem całości. Natomiast druga część była zupełnie bez sensu, jeżeli patrzylibyśmy na nią jako na osobną historię. Być może stanowi ona świetne uzupełnienie właściwej serii, jednak jako odrębna pozycja miałaby wielkie trudności, żeby się obronić. Ciężko mi więc ocenić tę powieść jednoznacznie. W tym celu musiałabym najpierw zapoznać się z „Podziemnym Bluesem”. „Bitwa bliźniaków” zaintrygowała mnie jednak na tyle, że w przyszłości bardzo chętnie sięgnę po cykl o Uberze.

Bardzo polubiłam głównego bohatera. Przede wszystkim posiada niezwykle ciekawą kreację, Czerwony skinhead jest typowym zabijaką, który większość problemów rozwiązuje za pomocą pięści. Jednocześnie nie jest tępym osiłkiem. Uber może pochwalić się sporą inteligencją. Ponadto należy do ludzi oczytanych i znających się w pewnym stopniu na kulturze. Nieczęsto to okazuje, ale gdy już to robi, pokazuje w ten sposób swoją mądrość. Jego intelekt i wiedza na różne tematy stanowią także miłą odmianę w świecie, który nastawiony jest na przetrwanie a nie rozwój duchowy czy intelektualny. Ponadto osiłek nosi w sobie dość sporą dozę delikatności. Widzimy to bardzo wyraźnie, gdy obserwujemy jego relację z pewną małą dziewczynką, którą los postawił na jego drodze. Jest to więc postać niejednoznaczna, a tym samym bardzo ciekawa.

Kolejną rzeczą, która mi się podobała było to, że powieści nie należy traktować całkowicie dosłownie. Książka angażuje człowieka intelektualnie, bowiem zawiera bardzo dużo symboliki oraz metafor. Dzięki temu przybiera nieco baśniową formę, co mocno kontrastuje z jej postapokaliptycznym charakterem. Podobało mi się takie zestawienie, bowiem stanowiło coś oryginalnego oraz ciekawego. Ponadto skłania czytelnika do myślenia i zastanowienia się nad kilkoma bardzo ważnymi sprawami.

Jeżeli lubicie takie klimaty, to gorąco zachęcam Was do zapoznania się z „Bitwą bliźniaków”. Polecam jednak zacząć najpierw od pierwszego i drugiego tomu „Podziemnego Bluesa”. Sama nieco żałuję, że nie zaczęłam właśnie od pierwotnej serii, jednak mimo wszystko cieszę się, że dałam szansę najnowszej książce autora. Dzięki temu na pewno sięgnę po jego wcześniejsze dzieła.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Insignis.
Sara

4 komentarze:

  1. Nie jestem przekonana, czy odnalazła bym się w tej historii. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie jak Agnieszka, ale recenzja świetna !

    OdpowiedzUsuń
  3. Tym razem zupełnie nie moje klimaty, ale wiem, że tan cykl ma rzeszę zagorzałych fanów i nie mam wątpliwości, że jest świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem fanką uniwersum Metro... Kiedyś próbowałam co nie co czytać, ale nie poczułam mięty

    OdpowiedzUsuń