Książki historyczne
zdecydowanie nie goszczą zbyt licznie w mojej biblioteczce. Za każdym razem,
nieważne jak dobrze i ciekawie zostały napisane, w pewnym momencie mnie nudzą i
je odkładam. Za to fantastyka to mój numer jeden, który mogłabym czytać całymi
dniami. Kiedy zapoznałam się z opisem fabuły „Ostatniego lata Wandalów”, które
jest niejako połączeniem tych dwóch gatunków, bardzo zaciekawiłam się tą
historią i byłam ciekawa, jak odbiorę takie zestawienie.
Jest rok 556.
Na ziemiach przyszłej Polski mieszkają liczne plemiona rywalizujące między sobą
o władzę. Nad Wandalami panuje stary krak, którego synowie ostrzą sobie zęby na
ojcowski tron. Także jego córka – Wanda – przysparza mu zmartwień. Pewnego dnia młoda
kobieta, chcąc utrzymać przy sobie ukochanego mężczyznę, decyduje się obudzić
pradawną istotę, Całożercę. Sytuacja wymyka się jednak spod kontroli, a cały
lud staje w obliczu zagrożenia. Na domiar złego zdrajcy królestwa zaczynają
spiskować, a dawno wygnani mieszkańcy chcą powrócić do swoich domów i szykują
się na brutalne starcie z tymi, którzy im je odebrali.
Kolejną
rzeczą, jaka mi się spodobała było to, że bohaterowie posługiwali się
współczesnym językiem. Nie lubię archaicznych zwrotów i przestarzałych form
wypowiedzi. To głównie one zniechęcają mnie do czytania powieści historycznych.
Co prawda taki sposób pisania dialogów nieco odbiera książce klimat i
wiarygodności postaciom, ale plusy tego zabiegu według mnie zdecydowanie
przeważają nad minusami.
Postacie
powołane do życia przez Jakuba Urbańczyka na kartach jego powieści zostały
wykreowane w dość ciekawy sposób. Głównymi bohaterami są tutaj Wanda oraz Ritigern.
To co najbardziej podobało mi się w ich osobach to fakt, że autor zadbał o to,
by pokazać czytelnikowi jak pod wpływem różnych czynników i wydarzeń zmieniają
swoje poglądy i zachowanie. Mężczyzna to zagorzały katolik, który wraz z żoną
wychowuje trójkę dzieci. Jest wierny swojej rodzinie oraz sumiennie spełnia swoje
obowiązki. Jednak od jakiegoś czasu jego spojrzenie szuka oczu Wandy, a
namiętność do kobiety wciąż w nim rośnie. Obserwujemy jego przemianę oraz zachwianie
się fundamentów jego niezłomnej wiary. Zauroczenie królewską córką powoduje w
nim nieodwracalne zmiany. Wanda natomiast początkowo przedstawiona była jako
silna kobieta i idealny materiał na władcę. Od razu ją polubiłam, jednak po
pewnym czasie całkowicie się na niej zawiodłam. Pod wpływem wydarzeń związanych
z Całożercą, kobieta stopniowo zmieniała się we wrak człowieka i marionetkę w
rękach możnowładców. Liczyłam raczej na to, że jej losy potoczą się zupełnie
inaczej i kobieta stanie się przykładem doskonałego władcy oraz udowodni, że
bycie przedstawicielem płci pięknej nie powinno w niczym jej ograniczać. Muszę
jednak przyznać, że jej upadek został przedstawiony bardzo realistycznie i z
rozsądkiem, co nieco złagodziło mój zawód.
Historia jak
już wcześniej wspomniałam została napisana lekko i przyjemnie. Szybko mi się ją
czytało i naprawdę potrafiła mnie wciągnąć w swoją opowieść. Jednak najbardziej
epickie momenty zostały pominięte. Mamy na przykład wspomnienie pójścia do
jaskini, ale ani za pierwszym, ani za drugim razem czytelnik nie otrzymuje
opisu wydarzeń, jakie miały w niej miejsce. Dostaje jedynie strzępki informacji
od poszczególnych bohaterów, które ciężko poskładać w całość. Pomijając jednak
ten mankament, pod względem fabularnym książka wypadła naprawdę dobrze. Pełno w
niej tego, co najbardziej lubię czyli intryg, spisków i zdrad. Jak do tego
dodamy także mściwych bogów i lubiącego wszystko komplikować odpowiednika
Lokiego mamy naprawdę dobry pomysł na historię. Trochę zabrakło mi dopracowania
całości, ale mimo wszystko cieszę się, że przeczytałam tę powieść, bo miło
spędziłam z nią czas.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
SARA
o dawnych naszych dziejach trzeba umieć pisać :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Tytuł zapisuję - wszak żem historyk z wykształcenia, a z zajęcia - blogger.
OdpowiedzUsuńCzyli typowa średniawka. Niby okej, ale trzeba by było książkę jeszcze trochę dopracować. Nie przepadam za pominięciami - szczególnie kiedy to ważny moment. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ta książka powinna spodobać się mojemu synowi, chętnie podrzucę mu tytuł pod rozwagę, poznanie szczypty historii w intrygującym tle mile widziane. :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że potrafiła Cię wciągnąć. To jest bardzo zachęcające.
OdpowiedzUsuńOstatnio sporo recenzji tej książki widzę i zaczynam nabierać na nią ochoty!
OdpowiedzUsuńTeż się na tej książce zawiodłam - szczególnie na Wandzie i retellingu legendy o smoku wawelskim, z którego dokładnie nic nie wynika. Autor chyba po prostu nie wiedział, co chce tu czytelnikowi przekazać.
OdpowiedzUsuńTo nie moje klimaty gatunkowe. 😊
OdpowiedzUsuńJa lubię książki historyczne, o ile opowiadają o okresach historycznych, postaciach czy zagadnieniach, które mnie interesują. Więc w gruncie rzeczy mam stosunek dość ambiwalentny, bo to wszystko zależy. Ten tytuł to nie moje klimaty. I widzę, że nie mam zasadniczo czego żałować.
OdpowiedzUsuńRaczej fantastyka nie dla mnie, ale ta hoja z fotki jest śliczna . I kwitnie. Też mam dwie hoje - kocham je i lubię ten zapach, gdy pojawiają się aksamitne kwiaty.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, książka rewelacja. Bardzo ją chwalilam w swojej recenzji
OdpowiedzUsuń