Ostatnio dopadła
mnie niemoc czytelnicza i wiele książek zaczęłam czytać, ale porzucałam je w
połowie, nawet jeśli mi się podobały. Postanowiłam więc zmienić gatunek, gdyż
wcześniej zdecydowanie dominowała fantastyka i sięgnąć po jakiś mocny,
wciągający, mroczny thriller, który wbije mnie w fotel, a może nawet nieco
przerazi. Mój wybór padł na „Szeptacza” Alexa Northa. Czy była to słuszna
decyzja?
Tom Kennedy
niedawno pochował swoją ukochaną żonę, której śmierć wywarła na nim ogromny
wpływ. Na jego barki spadł też obowiązek samotnego wychowania syna, z którym
niełatwo mu znaleźć wspólny język. Pisarz postanawia jednak zawalczyć o swoją
rodzinę i podejmuje decyzję o przeprowadzeniu się z dzieckiem w nowe miejsce mające zapewnić im start w lepsze życie. Featherbank wydaje się wymarzonym miejscem, by
porzucić przeszłość i zacząć wszystko od nowa. Ma jednak swoją mroczną
historię, mającą swój początek dwadzieścia lat temu. To właśnie wtedy seryjny
morderca zamordował w miasteczku pięciu kilkuletnich chłopców. Sprawcy nadano
przydomek „Szeptacz”, gdyż miał w zwyczaju szeptać pod oknami swoich ofiar. Dwie
dekady później ponownie dochodzi do porwania dziecka, a zbrodnia przypomina tę
sprzed lat. Czy zbrodniarz powrócił? Kto będzie kolejną ofiara?
Z reguły
staram się trzymać z daleka od książek, o których jest głośno. Wielkie „bum”,
szczególnie takie przedpremierowe, na dane pozycje niezbyt mnie przekonuje do
nich i raczej przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Jednak tym razem skusiłam się na tak dobrze wypromowaną pozycję, gdyż niesamowicie zaintrygował
mnie jej opis oraz mroczna, hipnotyzująca okładka. Postanowiłam dać więc „Szeptaczowi”
szansę, bo miałam przeczucie, że będzie prawdziwym hitem. Czy moje oczekiwania zostały
spełnione? Tak i nie. Powieść napisana została naprawdę rewelacyjnie. Posiada
wszystkie wyznaczniki dobrego thrillera i niesamowicie wciąga czytelnika do
swojego świata. Przyznam jednak szczerze, że moje wymagania były dużo większe
co do tej powieść. Naczytałam się tyle pozytywnych recenzji „Szeptacza”, że
oczekiwałam prawdziwego arcydzieła. Niestety pozycja ta w moim odczuciu jest
rewelacyjna, ale nie na tyle by nazwać ją chociażby „genialną”, a właśnie
czegoś takiego od niej chciałam.
Na dużą uwagę
w książce zasługuje jej klimat. Jest niesamowicie tajemniczy i pełen grozy.
Przez całą historię wyczuwalne jest napięcie, a czytelnik bardzo często czuje
niepokój, a czasami nawet ciarki na plecach. Jak dla mnie jest to jeden z
wyznaczników dobrego thrillera, który potrafi zainteresować czytelnika i
sprawić, że ten będzie chłonął opowieść snutą przez autora jak gąbka. Ponadto
sam pomysł na fabułę jest ogromnie ciekawy i w mojej ocenie pomysłowy i
oryginalny. Jego wykonanie też jest mistrzowskie i zdecydowanie jest w stanie
oczarować czytelnika. Dlaczego więc pomimo tak wielu atutów, nie można nazwać
tej książki „genialną”?
Brakującą
cegiełką jest tutaj kreacja bohaterów. To ona nieco szwankuje i obniża moją
ocenę całości. Przede wszystkich w thrillerach cenię sobie dobrze rozwinięty
aspekt psychologiczny, czyli między innymi oczekuję od autora, że zwróci w
swojej powieści uwagę na psychikę powołanych przez siebie do życia postaci.
Niestety tutaj tego zabrakło. Niby wiemy, że Tom bardzo cierpi po stracie
swojej żony, ale nie do końca widzimy wpływ tej tragedii na jego zachowanie. Co
prawda autor próbował co nieco z tego przemycić do kreacji tej postaci, ale
raczej z marnym skutkiem. Nie tyczy się to tylko tej osoby, ale także innych.
Brakuje mi w nich głębi, są nieco płytcy i pozbawieni wyrazu, przez co ciężko mi
się z nimi w jakikolwiek sposób utożsamić. Zapewne komuś, kto nie zwraca uwagi
na psychologię postaci, jej brak w tym przypadku absolutnie nie będzie
doskwierał. Ja jednak bardzo sobie to cenię we wszystkich książkach, a już w
szczególności w thrillerach.
„Szeptacz” to
wspaniała opowieść napisana w bardzo ciekawy i wciągający sposób, która
zadowoli wielu fanów mocnych i oryginalnych historii. Mnie także do siebie
przekonała i cieszę się, że ją przeczytałam. Niestety nie zostałam nią
oczarowana tak bardzo, jak się tego spodziewałam. Możliwe że miałam wobec niej
zbyt wielkie wymagania, przez co przygotowałam się na coś niewiarygodnie
dobrego. Niemniej serdecznie Wam ją polecam i czekam na Wasze opinie.
PREMIERA:
16.10.19r.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Muza.
Sara
Chrzanowska