Strony

środa, 7 sierpnia 2019

[130][PRZEDPREMIEROWO] "Zranione uczucia" - K.A. Figaro





Książka ta jest drugą częścią ,,Prostego układu”, który miałam okazję poznać jakiś czas temu. Muszę szczerze przyznać, że autorka nie porwała mnie swoją twórczością i nie do końca byłam zadowolona z lektury. Jednak poczułam chęć, aby dać jej kolejną szansę, bo okazało się, że losy bohaterów naprawdę mnie zaciekawiły, chociaż sama fabuła nie do końca była w moim stylu. Czy tym razem było lepiej? O tym niżej.

Łucję i Dymitra jakiś czas temu łączył gorący romans i układ, który zapewniał im związek bez zobowiązań. Jednak uczucia wszystko przekreśliły, a ich relacja zaczęła komplikować się coraz bardziej, zasady zostały złamane, co wywołało zgrzyty. W życiu dziewczyny pojawia się również inny mężczyzna, który zaczyna wprowadzać zamieszanie i jeszcze bardziej komplikować sytuację. Los jednak nie zamierza oszczędzać młodej kobiety i zsyła jej jeszcze więcej problemów, które mogą całkowicie zmienić jej relację z Dymitrem. Czy jednak uda im się porozumieć? A może oboje będą uparci i nie zgodzą się na żaden kompromis?

Na wstępie muszę przyznać, że książka ta znacznie bardziej przypadła mi do gustu niż ,,Prosty układ”. Owszem, nie jest to ideał, ale to romans, a one już mnie nie zaskakują i dzielę je na trzy kategorie – obleśne, koszmarne i przyjemne. Ta powieść z pewnością należy do ostatniej kategorii. Niczym mnie nie zaskakiwała, ale też było mało momentów, które doprowadzały mnie do szału, rozpaczy i bezsilności.

Cóż, w środku pojawia się trochę absurdów, ale udało mi się je jakoś przeżyć i nie zniechęcać się na wstępie. Wiecie… Nie jestem fanką dziwnych imion, zdrobnień, wprowadzania na siłę zagranicznych akcentów i tak dalej. Prostota zawsze się sprzeda, a takie urozmaicanie na siłę, tylko irytuje czytelnika. Główna bohaterka nazywa się Łucja, a zdarza się, że mówią na nią Fibi, co mnie okropnie denerwowało, podobnie było ze zdrabnianiem imienia Dymitr. Jakby już samo w sobie nie było wyjątkowe… Było jeszcze kilka pojedynczych wątków, które mnie zdziwiły i nie do końca potrafiłam przejść obok nich obojętnie, ale nie chcę zdradzać szczegółów. Mogę napisać, że pod koniec autorkę chyba troszkę za bardzo poniosła wyobraźnia.


Trochę ponarzekałam, więc teraz może wprowadzę do tej recenzji więcej optymizmu. Oceniając całokształt, muszę przyznać, że książka ta mnie wciągnęła i czytało się ją bardzo szybko, a nawet przyjemnie. Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż ,,Prosty układ”. Może dlatego, że już znałam bohaterów i od pierwszego rozdziału pojawiało się sporo akcji? Być może, ale często bywa tak, ze to właśnie kolejne części okazują się gorsze, widać, że autorzy na siłę starają się przeciągać zamiast przedstawić konkrety. Tutaj jednak nie dostrzegłam tego problemu. Wydaje mi się nawet, że autorka bardziej przemyślała tę fabułę, bardziej ją dopracowała, postarała się, aby akcja była stale dynamiczna, a nie tylko punktowo. To mi się spodobało, ponieważ poczułam, że osoba, która stworzyła Łucja i Dymitra, naprawdę poczuła ich historię i zadbała o szczegóły.

Wydaje mi się, że niedługo doczekamy się kolejnej części i mam nadzieję, iż autorka wykorzysta potencjał. Nadal nie wyjaśniła wielu tajemnic, a jedynie nakręcała czytelnika i sprawiała, że jeszcze bardziej zaciekawiły mnie historie Dymitra, Igora oraz Łucji. Cóż, czytałam tę książkę z nadzieją, że trochę więcej mi się rozjaśni i owszem, dostałam kilka odpowiedzi, ale na ich miejsce pojawiło się jeszcze więcej pytań. To dobrze, że autorka buduje napięcie, a powieści w serii są ze sobą naprawdę ściśle powiązane i opowiadają jedną historię, a nie tysiąc różnych.

Cieszę się, że autorka stawia duży nacisk na dokładne wyjaśnianie wszystkich sytuacji. Jej książka to nie same płytkie dialogi, ale pojawia się sporo opisów, które pozwalają lepiej poznać nam Łucję, która jest narratorką. Podobało mi się również to, że autorka kilka razy oddała głos Dymitrowi. Jego partie nie były długie, ale bardzo wiele mi o nim powiedziały i okazały się naprawdę wartościowe. To zdecydowanie zrobiło dużą robotę. Kolejną zaletą oczywiście okazał się lekki styl pisania, dzięki któremu można się wciągnąć w lekturę i czytać ją płynnie, z przyjemnością i bez zbędnych przerw.

,,Zranione uczucia” to kolejna powieść opowiadająca o zawiłych losach Łucji oraz Dymitra. Muszę przyznać, że naprawdę okazała się sporym zaskoczeniem, bo czytało mi się ją o wiele przyjemniej od poprzedniej. Nie jest to co prawda perełka, a raczej oceniłabym ją jako książkę przyjemną, dynamiczną, pełną emocji, ale też mającą w sobie kilka absurdów, które mogą wpaść czytelnikowi w oczy i trochę popsuć wrażenie. Nie żałuję, że dałam autorce kolejną szansę, ponieważ nie zawiodła mnie, a nie ukrywam, iż po ,,Prostym układzie” miałam raczej średnie chęci do dalszego poznawania historii Łucji i Dymitra. Mimo wszystko, dziś mogę powiedzieć, że czekam na kolejną część.



PREMIERA: 14.08.2019 r.

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Lipstick Books

Patrycja

3 komentarze:

  1. To nie do końca moje klimaty i chociaż sama fabuła brzmi i wygląda na oklepaną, schematyczną i odgrzewaną do bólu, to ostatnio mam jakąś fazę na książki tego typu ;p i dość mocno mnie korci, żeby sięgnąć po tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale jest po prostu poprawna i czytało mi się ją dość przyjemnie, czego nie mogę powiedzieć o innych tego typu powieściach :D

      Usuń
  2. Nie czytałam pierwszej części, więc raczej szybko nie sięgnę i po tą.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń