Science fiction ma zasadniczo dwie
odsłony. Produkcje z tego gatunku zazwyczaj opowiadają o podróżach kosmicznych,
wysokiej technologii i robotach mogących zdominować ludzi lub też dzięki
lekkiemu zabarwieniu fantastyką zostają osadzone w dobrze znanym nam świecie.
Skupiają się wówczas na ludzkim mózgu i jego niesamowitych zdolnościach,
których większość nigdy nie wykorzysta a może nawet się o nich nie dowie. Co do
pierwszego rodzaju science fiction – podchodzę do niego z dystansem; drugi
mogłabym czystać godzinami i najczęściej jestem przez niego oczarowywana.
Dlatego właśnie postanowiłam sięgnąć po książkę „Szósty sen” autorstwa Bernarda
Werbera.
Głównym bohaterem książki jest syn
Caroline Klein – światowej gwiazdy medycyny snu. Jacques również fascynuje się
tą dziedziną nauki i jest jej młodszym adeptem. Prowadzą badania nad snem,
stojąc na progu odkrycia jego szóstej fazy, dającej ludziom nieograniczone
możliwości. Jednak podczas jednego z eksperymentów coś idzie nie tak i Jacques
zaczyna doświadczać dziwnych mar sennych, w których spotyka się z tajemniczym
mężczyzną. Jest on starszy od bohatera i twierdzi, że jest nim samym, tyle że
pochodzącym z przyszłości. Teraz Jacques stoi przed bardzo trudnym wyborem. Iść
za radą mężczyzny, który zdaje się posiadać wiedzę o jego zaginionej matce czy
też zignorować go? Jeśli go posłucha, czeka go daleka podróż do innego kraju
oraz na skraj swojej własnej umysłowej wytrzymałości. Czy się na to odważy?
Bernard Werber znany jest już jako
bestsellerowy autor powieści takich jak „Imperium mrówek” czy „Tanatonauci”.
Wcześniej słyszałam o tych pozycjach, jednak jakoś nigdy nie znalazłam czasu,
by zapoznać się z twórczością pisarza. Zmieniło się to, gdy pojawiła się kolejna
powieść spod jego pióra - "Szósty sen”.
Autor porusza w swojej książce tematykę
snu i jego faz. Wątek ten jest ciekawy już sam w sobie. Od wieków naukowcy
próbują zrozumieć fenomen snu i jego właściwości na nasz umysł. Fascynujące
jest to, jak powstają wszelkie senne mary oraz do czego może przyczynić się
choćby nieodpowiedni czas wypoczynku. Osadzenie tego wątku w powieści science
fiction gwarantuje więc niepowtarzalność oraz niesamowitą oryginalność
pomieszaną z ciekawymi tematami. Powieść tym samym staje się smakowitym kąskiem
dla ludzi takich jak ja – zafascynowanych nauką i ludzkim umysłem. Dodatkowym
plusem jest to, że świat w „Szóstym snie” nie odbiega zbytnio od tego, jaki
znamy. Bohaterowie nie żyją w świecie, gdzie technologia zastępuje praktycznie
wszystko, co się da, a postępy naukowe mają miejsce co chwilę. Dzięki temu
powieść staje się dużo bardziej realna, co jest dla mnie bardzo atrakcyjne.
Tematy naukowe poruszane w powieściach
fantastycznych to bardzo ciekawe czytelnicze doświadczenie, jednak jest nim
tylko wtedy, kiedy autorowi uda się utrzymać równowagę między fikcją a nauką. Werber
natomiast trochę zaszalał i w pewnych momentach miało się wrażenie, że książka
jest wywodem autora na temat snu, a nie opowieścią, gdzie badania nad nim
stanowią wątek fabularny. Przez to czytanie momentami stawało się nużące, bo
zamiast akcji czytelnik dostawał kolejne retrospekcje i dialogi przypominające
debaty naukowe.
Kolejnym minusem powieści jest to, że
momentami stawała się mało realistyczna. Wcześniej pisałam, że dzięki osadzeniu
historii w świecie nam współczesnym, książka zyskuje na realności. Podtrzymuję
to, ale jednocześnie stwierdzam, ze to jedyne działanie autora, by zapewnić
swojemu dziełu realizmu. Wdarły się w fabułę absurdalne wydarzenia, które
bardzo mocno oddziaływały na to, jak czytelnik postrzega całość. Mianowicie
główny bohater dysponował nielimitowanym szczęściem. Wszystko mu wychodziło,
rozwiązywał wszelakie problemy, a nawet osiągał rzeczy niemożliwe do
osiągnięcia. Strasznie to mnie w tej całej historii irytowało.
Mogłabym przymknąć oko na to, że powieść
za bardzo idzie w stronę publikacji naukowej a za mało w kierunku powieści.
Tematyka jest na tyle ciekawa, że naprawdę mogłaby uratować tę książkę. Jednak
nie lubię, jak autor zapomina, że nawet książka fantastyczna powinna mieć w
sobie dozę realności. Podsumowując, gdyby wykonanie było tak samo dobre jak
pomysł na fabułę, „Szósty sen” byłby czymś rewelacyjnym. Niestety to pierwsze
kule, a przez to całość potyka się i błądzi.
Ten brak dozy realności mnie trochę zniechęca.
OdpowiedzUsuń