Strony

środa, 12 lipca 2017

[20] "Ognisty pocałunek" - Jennifer L.Armentrout




Niedawno natrafiłam na serial „Lucifer”, w którym po prostu się zakochałam. Niestety na następny sezon muszę poczekać do następnego roku, toteż postanowiłam poszukać książek w podobnej tematyce. Natalia z BookParadise poleciła mi trylogię „Dark Elements”, co nie do końca było tym, co szukałam, niemniej cieszę się, że na nią trafiłam.

Strażnicy zawsze byli obecni w życiu zwykłych ludzi i chronili ich przed demonami. Jednak dopiero niedawno postanowili się ujawnić. Przez swoje zdolności nie zyskali powszechnej akceptacji. Jedni uwierzyli w to, że są dobrzy, inni uznali ich za pomioty szatana, które wymyśliły bajeczkę o ratowaniu świata przed złem. Nic więc dziwnego, że Layla, główna bohaterka książki, która od dziecka mieszka razem z nimi, nie cieszy się sympatią rówieśników. Nikogo chyba nie dziwi też fakt, że ukrywa przed wszystkimi to, że w połowie jest strażnikiem, a w połowie… demonem. Przez swoją podwójną naturę czuje się bezużyteczna, ponieważ przez demoniczną krew ciągnie pragnie ludzkich dusz, nie może zmieniać się w gargulca oraz walczyć ze złem, tak jakby tego pragnęła.

Nieoczekiwanie na jej drodze staje przystojny demon wyższej kasty, który ratuje ją przed swoim pobratymcem i od tamtej pory nie daje dziewczynie spokoju. Czego od niej chce? Jaką rolę przyjdzie pełnić dziewczynie w całej tej historii? Czy w końcu zaakceptuje siebie i pogodzi się z ty, że w połowie jest demonem?


„W chwili, w której cię odnalazłem, zgubiłem siebie.”

Największym atutem tej powieści są jej bohaterowie. Co prawda postać Layli nie przypadła mi aż tak bardzo do gustu, bo według mnie to typowa bohaterka książek młodzieżowych, jednak nie można powiedzieć, że jest ona źle wykreowana czy nudna. Dziewczyna boryka się z brakiem akceptacji własnej natury, walczy ze swoją demoniczną cząstką. Nie mieści się jednak w schemacie ani typowej ofiary losu, ani też Mary Sue. Nie jest bowiem tak potężną istotą jak jej opiekunowie czy pełnokrwiste demony, ale bynajmniej nie siedzi cicho pod miotłą i nie czeka przez cały czas na ratunek. Mimo że sama nie jest w stanie pokonać silniejszych od siebie stworzeń, stara się walczyć i pomaga innym jak może. 

Zayne to zdecydowanie mój ulubiony bohater. Jest strażnikiem, przyszywanym bratem Layli, jednak zdecydowanie wolałby być dla dziewczyny kimś innym. To silna, odważna, ale przede wszystkim dobra i szlachetna postać, która podbiła moje serce i sprawiła, że się w niej zakochałam. Jednak najbardziej podobało mi się w nim to, że potrafił pokazać pazury. Natomiast Roth to oczywiście jego przeciwieństwo: wredny, cyniczny, twierdzący, że egoizm jest dla niego naturalny. Jednak mimo wszystko potrafiący być czuły i kochający.

„ – Ludzie o najczystszych duszach są zdolni do wyrządzania wielkiego zła. Nikt nie jest doskonały, bez względu na to, kim jest lub po której stronie barykady stoi.”

Oczywiście w książce tego typu nie mogło zabraknąć miłosnego wątku oraz trójkąta. Mimo wszystko jest on w pewien sposób inny niż w podobnych książkach. Nie ma tu „dobrego” i „złego” chłopca i rozchwianej emocjonalnie dziewczyny, która nie wie, którego wybrać. Obie męskie postacie mają w sobie mieszankę zarówno pierwszego jak i drugiego typu chłopaka. Co prawda jeden z rodzajów dominuje u każdego, jednak sam fakt, że nie ma w nich płaskości i jednowymiarowości jest naprawdę istotny. Natomiast główna bohaterka nie denerwuje czytelnika swoimi miłosnymi rozterkami. Owszem, gubi się w swoich uczuciach, nie wie, co czuje, jednak nie zastanawia się nad tym godzinami. Jej problemy nie dominują nad resztą historii, która toczy się mimo wszystko dalej.

„– Tak dla twojej wiadomości: twoja cnota nie jest przy mnie bezpieczna, więc kiedy patrzysz na mnie, jakbyś chciała, bym zbadał każdy cal twoich ust, zrobię to bez wahania. Jednak wątpię, byś później czuła się tak samo.”

Fabuła książki jest jednak zdecydowanie cudowna i niepowtarzalna. Ciągle się w niej coś dzieje, nie ma miejsca na nudę. Dodatkowo styl autorki jest lekki, przyjemny, a dialogi zabawne i bardzo realne. Armentrout stworzyła cudowny i oryginalny świat, w którym każdy czułby się doskonale. No chyba że byłby demonem, bo wówczas nie miałby łatwo…

źródło
Serdecznie polecam książkę wszystkim fanom aniołów, diabłów i magii. Myślę, że powieść nie tylko zdobędzie serca młodzieży, ale wszystkich pozostałych, którzy po nią sięgną, również.

6 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze, ale może kiedyś się skuszę. :)


    Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się całkiem nieźle ^^

    zabookowanyswiatpauli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dawna chcę przeczytać tę książkę, jednak za każdym razem zaczynam inną. Może w końcu się zbiorę w sobie i sięgnę po "Ognisty pocałunek". :D

    Pozdrawiam serdecznie. :)
    niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też długi czas ją odkładałam, ale to był błąd :P

      Usuń