Przychodzę
dziś do Was z recenzją książki, pod której czarem nadal się znajduję. Możecie więc
już w tej chwili przygotować się na wywód pełen podziwu i uznania dla jej
autora oraz jego bogatej wyobraźni. Ową powieścią jest mianowicie „Gałęziste”
napisane przez Artura Urbanowicza, polskiego pisarza grozy.
Książka
opowiada o pewnej parze warszawiaków, która postanowiła spędzić przerwę
wielkanocną na ziemiach Suwalszczyzny. Między młodymi ludźmi od dawna się nie
układa, a spontaniczny wypad z dala od miasta ma pomóc naprawić ich związek.
Różnią się praktycznie wszystkim: od charakteru po poglądy religijne. Jednak
nie to w tej historii jest najważniejsze. Najistotniejsze jest bowiem to, co
dzieje się po ich dotarciu na miejsce. Od samego początkowo napotykają bowiem
niecodzienne problemy oraz stają się uczestnikami dziwnych i przerażających ich
wydarzeń. W rezultacie w pewnym momencie nie mogą ufać już nikomu i niczemu,
nawet swoim zmysłom.
Przyznam
szczerze, że nie spodziewałam się po tej książce wiele. Liczyłam na nieco
mroczną, lekko napisaną historyjkę pełną mających mnie przerazić absurdów i
…przeliczyłam się. Ta powieść bowiem jest zupełnie inna niż mi się wydawało.
Owszem, pierwsze kilkanaście stron utwierdzało mnie w przekonaniu, że opowieść
mi się nie spodoba, będzie przewidywalna i nudna, jednak im bardziej w nią
brnęłam, tym trudniej było mi się od niej oderwać. Po prostu złapała mnie w
swoje szpony i porwała w niewyobrażalny świat wyobraźni swojego autora.
Jednak co
sprawiło, że tak bardzo mi się spodobała?
Początkowo
denerwowały mnie w niej pewne rzeczy. Na przykład to, jak autor drobiazgowo
opisuje niektóre czynności. Wydawało mi się to zbyteczne i nieciekawe. I nawet
nie wiecie jak bardzo się wówczas myliłam! W tej powieści wszystko, dosłownie
wszystko ma znaczenie. Nawet pusta puszka po coli wyrzucona do lasu. Czytając,
trzeba zwracać uwagę na każdy szczegół, bo wszystko jest idealnie przemyślane i
nic nie dzieje się w „Gałęziste” bez przyczyny. I to jest ogromny plus tej
książki.
Przyznam się
szczerze, że zawsze uważałam filmy czy książki grozy za nonsensowne. Byłam
przekonana, że nic w nich nie ma sensu. Sądziłam, że fabuła budowana jest przez
absurdalne, przypadkowe, przerażające sceny rządzone zasadą „im więcej krwi tym
lepiej”. Czytając „Gałęziste”, miałam właśnie takie o nim zdanie. I uwierzcie
mi, że teraz bardzo wstydzę się swojej ignorancji. Dlaczego? Bowiem tutaj
wszystkie straszne zdarzenia zostały dokładnie wyjaśnione i pod koniec książki
czytelnik może połączyć wszystko w logiczną, sensowną całość. Nic tutaj nie
działo się tylko po to, by przestraszyć bohatera czy czytelnika, ale było
częścią wielkiej układanki.
Samo
poprowadzenie akcji przez autora było wręcz fenomenalne. W powieści pojawiały
się co rusz jej niesamowite i zupełnie nieprzewidywalne zwroty, ale
jednocześnie autor zapewniał nam co jakiś czas nieco spokoju i pozwalał się jej
wyciszyć. Dzięki temu wodził nas do samego końca za nos, każąc zastanawiać się,
co tej jeszcze wymyślił, by nas zaskoczyć. Nie raz wydawało mi się, iż przejrzałam
jego koncepcje i doznawałam zawodu, że tak łatwo mi poszło. Jednak mimo że
miałam mnóstwo teorii spiskowych, żadna się nie sprawdziła. Za to wielokrotnie
otwierałam szerzej oczy i zachodziłam w głowę, jak ktoś mógł wpaść na takie
niecodzienne pomysły i umieścić je w tej książce.
Dodatkowym
plusem powieści była jej aura. Idealnie bowiem oddawała klimat Suwalszczyzny.
Czytelnicy mogli z dokładnością wyobrazić sobie jej piękne krajobrazy, poznać
ciekawostki na jej temat. Nie brakło nawet legend związanych z tym regionem oraz
pogańskich wierzeń, które notabene bardzo dużo wnoszą do akcji książki. Są
wręcz jej kołem napędowym.
Warto też
wspomnieć o zakończeniu powieści, będącym chyba jej największą zaletą. Kiedy
czytelnik spodziewa się nudnych, pozbawionych emocji ostatnich stron książki,
autor zrzuca na niego bombę, po której nie może pozbierać szczęki z podłogi.
Jestem pewna, że nikt nie będzie spodziewał się takiego zwieńczenia historii.
Nikt! Szczególnie, że wszystko zmierzało w zupełnie innym kierunku…
Początkowo
miałam wypunktowane wiele minusów tej historii, jednak teraz, będąc już po jej
przeczytaniu, śmiało mogę większość z nich wykreślić. Nieoczekiwanie bowiem
zamieniły się w mniejsze lub większe plusy lub po prostu przestały mieć znaczenie. Sama nie wiem, jak to możliwe, ale
właśnie tak się stało. Na przykład początkowo bardzo przeszkadzały mi
przekleństwa. Jednak teraz myślę, że nie są one aż tak złe. Dodają bowiem
realności opowieści. Bo chyba każdy z nas w gniewie przynajmniej raz użył
brzydkich słów. Poza tym nie nadaje to historii ani trochę wulgarności, więc
można autora rozgrzeszyć z ich użycia. Z drugiej strony zdarzały się też pewne
usterki, które z całą pewnością rozgrzeszenia nie dostaną, jednak można by je
policzyć na palcach jednej ręki i zdecydowanie nie zabierają radości z lektury.
Trzeba jednak
przyznać, że książka nie jest zbyt straszna. Owszem powoduje napięcie u
czytelnika, wprawia go w stan niepokoju, ale nie jest to mrożąca krew w żyłach
historia. W związku z tym fani mocnej literatury grozy mogą więc odczuwać lekki
niedosyt, jednak akurat ja do takowych się nie zaliczam. Jak dla mnie książka
nie jest ani zbyt mało ani zbyt bardzo przerażająca i to właśnie w niej
polubiłam. Jest idealna zarówno dla tych, którzy chcą nieco odpocząć po mocnych
wrażeniach, jak i tych, którzy dopiero się do takich przygotowują.
Podsumowując,
książka jest rewelacyjna i wbijająca w fotel. Z ogromną przyjemnością będę więc
oczekiwać kolejnych powieści tego pisarza, licząc, że i na nich się nie
zawiodę. Tymczasem zachęcam wszystkich do lektury i serdecznie dziękuję
autorowi za egzemplarz książki oraz niezapomniany czas z nią spędzony.
Także zrecenzowałam tę książkę i również mi się spodobała. Moja recenzja tutaj Uważam, że właśnie takie budowanie napięcia jest dużo bardziej przerażające niż wyskakujące spod szafy duchy. Pozdrawiam ciepło - Klara z http://krysiaklaraiksiazki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJuż dawno myślałam nad tą pozycją. Chyba się skuszę jak tak namawiasz :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
https://czytelniczyzamet.blogspot.com/
Dla mnie to jest książka, którą niby mogłabym przeczytać - ale nie muszę. Nie czuje jakiejś większej potrzeby, czy coś :D
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Słyszę o niej pierwszy raz w życiu, ale wydaje mi sie też, że po raz ostatni. Kiedy przeglądam jej opinie, są one raczej pozytywne, ale czuję po prostu, że to nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
W wolnej chwili zwrócę na nią uwagę. Mam nadzieję, że mi spodoba się.
OdpowiedzUsuńCzytałam i polecam, ale nie na samotne wieczory bo może się coś zacząć wydawać :D Książka jak najbardziej na tak, choć mroczny klimat nie każdemu może spasować.
OdpowiedzUsuńKsiążka, która czeka na przeczytanie ;) Zobaczymy jak się nasze opinie pokryją :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej słyszę, ale prawdopodobnie się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://sunreads.blogspot.com
Super post ! Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Muszę się chyba na nią skusić :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo interesująco, super piszesz, chętnie sięgnę po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.damandherworld.pl
ta bomba w zakończeniu była mega :D w sumie to już wiesz, że również bardzo mi się podobała ta książka. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o tej książce. Ciekawie ją opisałaś ;)
OdpowiedzUsuńprzewrotowiec.blogspot.com
Ja również czytałam już tą powieść i bardzo mi się podobała. Mimo kilku poważnych niedociągnięć, to zakończenie pozamiatało ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post. Lekko piszesz :)
OdpowiedzUsuńObserwuję:)
www.in-makeup-world.blogspot.com
Ach - autor z bogatą wyobraźnią! Od razu mnie zachęciłaś! ♥
OdpowiedzUsuńTa okładka <3 Intryguje...
OdpowiedzUsuńwww.w-swiecie-kultury.blogspot.com