Dawno nie miałam okazji czytać żadnej dobrej obyczajówki od
polskiej autorki i miałam przeczucie, że ,,Cztery pory kobiet” spełni moje
oczekiwania. Dlaczego? Sam tytuł trochę opowiedział mi o tej powieści i
chciałam przekonać się, czy miałam dobrą intuicję. To było równoznaczne z tym,
że nie przeczytałam opisu i podjęłam się recenzji w ciemno. Nie była to trudna
decyzja, ponieważ ja bardzo lubię obyczajówki i przeważnie większość mi się
podoba, a moja ocena dotyczy raczej tego, czy historia skradła moje serce i
pozostanie w mojej pamięci na długo, czy była zwykła, prosta i średnio
wyróżniająca się. Do której kategorii zaliczę ,,Cztery pory kobiet”? Bez
wątpienia jest jej bliżej do tej pierwszej.
Magda jest młodą kobietą, która musi pogodzić się ze śmiercią ukochanej córeczki. Zawsze może liczyć na wsparcie męża oraz trzech przyjaciółek. Jednak one również mają własne problemy i przeżywają bardzo trudne chwile. Karolina od dłuższego czasu ma romans i nie zamierza rezygnować z kochanka ani męża. Monika w chwili słabości popełnia błąd, przez który jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Justyna od zawsze pragnie być matką, jednak od lat nieskutecznie stara się o dziecko ze swoim mężem, co zaczyna doprowadzać do rozpadu jej małżeństwa.
Książka ta spełniła moje oczekiwania i bez wątpienia jej
tytuł, a także okładka doskonale ją opisują. To jest sporą zaletą, ponieważ
uważam, że szata graficzna powinna być spójna z treścią, w końcu taka jest jej
główna rola. W tym przypadku zastosowano w pewnym sensie podwójną symbolikę,
ponieważ pojawiają się cztery pory roku w tytule oraz cztery róże w różnym
stopniu rozkwitu. Do czego to nawiązuje? Oczywiście do bohaterek i to raczej
nie jest niczym odkrywczym dla osoby, która przeczytała opis tej powieści!
Myślę, że taką największą zaletę tej książki stanowi właśnie
ta różnica charakterów bohaterek. Autorka stworzyła typową obyczajówkę, z nutką
pikanterii w niektórych momentach, która opowiada po prostu o życiu kilku
kobiet. Osobiście lubię takie historie, a te mają w sobie naprawdę dużo emocji,
ponieważ jest w nich smutek ale też radość i nadzieja na lepsze jutro. Dzięki
temu, że bohaterki wyznają różne wartości, kierują się różnym pakietem zasad, całość
jest po prostu ciekawa.
Autorka naprzemiennie opowiada o każdej z nich, więc jako
czytelniczka miałam wgląd w ich prywatność. Nie ma jednej narratorki, którą
poznaje się lepiej i która relacjonuje wydarzenia. Wiele miejsca zostało
poświęconego na prywatność, co bardzo mi się spodobało. Bardzo lubię, gdy
,,wchodzi” się w psychikę bohaterów i prowadzi swego rodzaju wewnętrzne
monologi. Oczywiście w przypadku tej książki nie ma zbyt dużo monotonnych
przemyśleń, więc nie musicie się bać, że zostaniecie zanudzeni. Mogę się
pokusić o stwierdzenie, że każdego elementu jest po równo – opisów, dialogów,
dynamicznej akcji czy przemyśleń bohaterek.
,,Cztery pory kobiet” to naprawdę świetna powieść i mam nadzieję, że coraz częściej będę trafiała na takie obyczajówki. Autorka wykorzystała potencjał tej historii i doskonale podtrzymywała jej główny motyw. Bohaterki od początku do końca były odrębnymi charakterami, między nimi czasami dochodziło do sprzeczek wynikających z różnicy poglądów, ale zawsze odnajdywały jakiś kompromis i korzystały z siły, jaką dawała im prawdziwa przyjaźń.
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Mięta
Patrycja
Obyczajówka nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale lubię po nią sięgnąć od czasu do czasu. Dobrze mieć wtedy zapisany tytuł dobrze zapowiadającej się książki. Podobają mi się "Cztery pory kobiet".
OdpowiedzUsuń