Strony

niedziela, 21 maja 2023

[671] "Love on the brain" - Ali Hazelwood



Nie czytałam pierwszej książki Ali Hazelwood, ale widziałam bardzo wiele pozytywnych opinii na jej temat, dlatego z przyjemnością sięgnęłam po „Love on the brain”. Spodziewałam się lekkiego, wciągającego romansu, jednak dostałam o wiele więcej.

Bee Königswasser uwielbia Marię Skłodowską-Curie i w razie problemów, zawsze zadaje sobie pytanie, co zrobiłaby jej idolka. Niestety problemów w jej życiu nie brakuje. Niedawno musiałą odwołać własne wesele, bo jej narzeczony zdradzał ją z jej najlepszą przyjaciółką. Na domiar złego dostała wymarzoną pracę w NASA, ale jej współpracownikiem jest jej dawny kolega ze studiów, który jej nienawidzi. Na dodatek ktoś ewidentnie sabotuje jej udział w badaniach. Na dodatek musi mierzyć się z dyskryminacją ze strony szefa, który uważa, że kobiety w nauce nie mają szans zajść tak wysoko jak mężczyźni. Bee stoi przed wielkim życiowym wyzwaniem. Czy podoła?

To, co najbardziej urzekło mnie w tej historii to poruszane w niej problemy. Skończyłam jeden i jestem w trakcie dwóch kolejnych kierunków biologicznych. Uczestniczę w wielu projektach badawczych, które organizują koła naukowe, do których należę. Dzięki temu wiem, że czasami ludzie poświęcający się nauce napotykają wiele ścian. Przede wszystkim kwestia pieniędzy. Jeden odczynnik potrafi kosztować kilka tysięcy złoty, a do doświadczeń zazwyczaj potrzeba ich kilka, nie mówiąc już o sprzęcie laboratoryjnym. Trzeba starać się o granty, a jak już się jakieś dostanie – biurokracja, czyli kolejna ściana. Zanim fizycznie dostaniemy jakieś dofinansowanie, musi ono być zatwierdzone przez uczelnię, ministerstwo i mnóstwo działów. Zanim coś zamówimy, musi być przetarg, zgoda wielu ludzi, którzy czasami nawet nie znają realiów pracy w laboratorium. I te wszystkie problemy pokazane są w książce, co uważam za szalenie ważne, bo często ludzie nie zdają sobie z nich sprawy.

Co więcej autorka porusza kwestię nierówności płciowej. Mogłoby się wydawać, że w XXI wieku kobiety nie są już postrzegane jako głupsze czy mniej wartościowe, a jednak. W Polsce nie jest o dziwo tak źle pod tym kątem, ale znam przykłady kobiet – na przykład Amerykanek – które odkryły niesamowite rzeczy, ale musiały do swoich publikacji dopisać kolegów, którzy nie mieli pojęcia o badaniach, bo żadne ważne czasopismo naukowe nie chciało opublikować ich pracy. To przerażające, że nadal jako pracownika naukowego niektórzy wolą zatrudnić mężczyznę niż kobietę, nawet jeśli to ona ma lepsze kwalifikacje. I cieszę się, że autorka poruszyła tę kwestię. Zwróciła też uwagę na niesprawiedliwość testów doktoranckich, które tak naprawdę nie sprawdzają wiedzy, a jedynie robią selekcję, bo większości na nie po prostu nie stać.

Sama historia jest niesamowicie ciekawa i bardzo mnie wciągnęła. Mamy tutaj bardzo dobrze poprowadzony romans pomiędzy bohaterami. Rozwija się powoli i został bardzo realnie przedstawiony. Co więcej, nie jest on jedynym ważnym wątkiem tutaj. Samo projektowanie hełmu oraz związane z tym problemy, są tak samo interesujące. Ponadto historia na końcu naprawdę niesamowicie mnie zaskoczyła, co rzadko się zdarza w tego typu powieściach.

Bardzo polubiłam bohaterów. Levi początkowo wydawał się okropny, ale później poznajemy jego motywy i zmieniamy o nim zdanie. Bee natomiast bardzo przypominała mnie. Już dawno nie utożsamiałam się z jakąś bohaterką tak mocno jak z nią i niesamowicie mi się to podobało.

Na pewno sięgnę po poprzednią książkę autorki, bo ta była według mnie świetna i na długo pozostanie w mojej pamięci. Mam nadzieję, że się skusicie i Wam również się spodoba.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu You&Ya.

Sara


2 komentarze: