Strony

poniedziałek, 10 października 2022

[576] "Dech zimy" - Robert Jordan

 


Kolejna książka Jordana z cyklu „Koło czasu” doczekała się wznowienia! Przychodzę do Was dziś z recenzją książki „Dech zimy”, którą postanowiłam przeczytać ze względu na sentyment. Serię tę czytałam lata temu w pierwszym wydaniu i z tego co pamiętam, nie dokończyłam jej, więc postanowiłam wykorzystać okazję i sięgnąć po kolejny tom. Niestety okazało się, że niewiele już pamiętam z całej historii, jednak mimo wszystko i tak dobrze bawiłam się czytając tę powieść.

Rand al’Thor i Min, jednak cel podróży pozostaje tajemnicą. Mazrim Taim okazał się kłamcą, Perrin ściga Faile, którą porwał szczep Sevanny. Wraz ze swoimi towarzyszami przemierza ziemie zamieszkane przez nieprzyjaciół. Natomiast człowiek zwany Zabójcą wciąż nawiedza Wilczy Sen i Tel’aran’rhiod. W Egwene pojawia się armia rebeliantek. Jak potoczą się dzieje świata oraz naszych dzielnych bohaterów?

Niewiele pamiętam z poprzednich części, jednak w pamięci utkwił mi zachwyt nad światem stworzonym przez autora. Powrót do niego po latach jest wspaniałą przygodą, a spotkanie znanych mi bohaterów można porównać do spotkania dawno niewidzianych przyjaciół. Od razu odżyły emocje związane z poszczególnymi postaciami, pojawił się sentyment i chęć przeżycia z nimi na nowo wspaniałych historii. Bardzo szybko wciągnęłam się w wir wydarzeń. Akcja powieści z każdą chwilą nabierała tempa, często zdarzały się nieoczekiwane zwroty lub epickie momenty. Mimo że powieść nie należy do cienkich, czyta się ją szybko i przyjemnie.

Jordan uwielbia opowiadać i stara się oddać wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Początkowo było to fascynujące, jednak później zauważyłam, że dużo opisów jest w gruncie rzeczy niezbyt potrzebna i spokojnie książka mogłaby się bez nich obejść. Niemniej jednak nie czułam się znudzona, czy zirytowana tym faktem. Najważniejsze bowiem jest to, że fabuła nie została stłamszona przez momentami zbyt długie opisy, a wręcz przeciwnie – była nimi urozmaicona. Czasami wręcz wskazane były takie nieco spokojniejsze fragmenty, by czytelnik mógł uspokoić emocje.

Prócz epickich przygód możemy również być świadkami uczuć, jakie rozwijają się miedzy bohaterami. Obserwowanie rozwoju relacji między postaciami zawsze sprawia mi dużo przyjemności i tym razem również było podobnie. Szczególnie ważne było dla mnie to, że ich więzy przyjaźni czy miłości wydawały się wiarygodne i realne. Nie zostały wyssane z palca, to przeszłe wydarzenia sprawiły, że między poszczególnymi bohaterami narodziły się wszelkiej maści przywiązania.

„Dech zimy” okazał się wspaniałą okazją do powrotu do świata wykreowanego przez Jordana i narobił mi ochoty na przeczytanie całej historii od nowa. Z przyjemnością sięgnę po poprzednie tomy, by jeszcze raz – po latach – przeżyć z bohaterami wszystkie te przygody, który wyblakły już w mojej pamięci.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Sara

1 komentarz:

  1. Jeszcze Saro nie czytałem, wydaje się być ciekawa. Ja po zmroku czytam e - booki, zazwyczaj ;-) .

    OdpowiedzUsuń