Strony

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

[542] "Gniewa" - Katarzyna Berenika Miszczuk

 


Muszę przyznać, że do sięgnięcia po „Gniewę” autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk przekonała mnie przede wszystkim przepiękna okładka. Jeśli mam być szczera, zamawiałam tę książkę w pośpiechu i nie doczytałam, że jest to kontynuacja „Jagi”, czyli powieści poświęconej bohaterce „Kwiatu paproci” – serii, na którą od lat mam wielką ochotę, ale do tej pory nie miałam okazji przeczytać. Niestety gonił mnie czas, więc postanowiłam sprawdzić, czy można przeczytać „Gniewę” bez znajomości cyklu i poprzedniej części.

Jaga zaczynała się nudzić. Pomagała miejscowym z większymi lub mniejszymi kłopotami, odprawiała rytuały, organizowała święta, czyli robiła to, co każda szeptucha robić powinna. Monotonne dni zaczynały ją jednak nużyć. Nuda dobiegła jednak końca, kiedy odnaleziono martwe zwłoki kobiety, która była jej ostatnią klientką, w związku z czym policja postanowiła przyjrzeć się bliżej wiejskiej szeptusze. W końcu jednak puszczają ją wolno, ale Jaga postanawia drążyć temat dalej. Szybko okazuje się, że w zbrodnie zamieszane są siły nadprzyrodzone.

„Gniewa” okazała się niesamowicie ciekawą lekturą. Znam już nieco pióro autorki i muszę przyznać, że jej każda kolejna książka okazuje się coraz lepsza. Nadal pisze lekko, przyjemnie, a jej lektury czyta się szybko mimo pokaźnej ilości stron, ale widać, że ciągle rozwija swój warsztat pisarski. Ponadto jej historia to nie tylko fantastyka przepełniona nadprzyrodzonymi zdarzeniami i przygodami nie z tego świata. W swoją opowieść pisarka wplata też wątki obyczajowe, czego z reguły w książkach tego typu nie lubię, jednak tutaj bardzo mi się podobało. Przede wszystkim prywatne sprawy bohaterów nie zdominowały fabuły. Były idealnie zrównoważone i pasowały. W końcu wszyscy ludzie mają własne sprawy, nawet tacy, którzy ratują świat przed wieczną zimą.

Jaga to ciekawa postać. To ona, jako sędziwa staruszka, opowiada czytelnikowi oraz podopiecznej historię ze swojej młodości. Mamy więc do czynienia z dwiema wersjami tej samej postaci. Jako doświadczona życiem szeptucha przywodzi na myśl typową babcie, która narzeka na bóle pleców, raczy się nalewką i strofuje swoją uczennicę. Jednak za młodu dziewczyna w niczym nie przypominała typowej szeptuchy. Nie ubierała się skromnie, nie gadała gwarą i zdecydowanie nie przypominała chętnej do wyjścia za mąż przykładnej panny. Była za to pyskata, nowoczesna i potrafiła rozstawić ludzi po kątach. Niesamowicie mi się ta postać podobała.

Świat wykreowany przez autorkę również zasługuje na uwagę. Pokazuje wyobrażenie pisarki o tym, jak Polska wyglądałaby w XXI wieku, gdyby Mieszko I jednak nie przyjął chrztu, a kult słowiańskich bogów przetrwał erę chrystianizacji. Jest to ciekawa koncepcja. Z jednej strony mamy tu połączenie trybu życia dawnych Słowian z nowoczesnością i obecnymi czasami. Być może na podstawie kontynuacji powieści, która jest prequel do serii osadzonej w tej rzeczywistości, nie jestem w stanie w pełni jej ocenić, jednak muszę przyznać, że zarówno pomysł jak i wykonanie przekonały mnie do siebie.

Podobało mi się przedstawienie życia Słowian, ich wierzeń oraz przesądów. Większość książek z motywem słowiańskim, które dotąd przeczytałam, opierały się na zabijaniu potworów czy walką z nadprzyrodzonymi mocami, ale nie skupiały się na samej kulturze naszych przodków. Tutaj możemy zobaczyć, jak rzeczywiście funkcjonowali. Możemy zobaczyć, jak obchodzili święta oraz jakich zwyczajów przestrzegali, by zapewnić sobie pomyślność na nadchodzący rok. To wszystko nadawało powieści niepowtarzalny klimat. Na dodatek mamy szansę na poznanie kilku interesujących bóstw. Każde z nich różni się od siebie niewiarygodnie, szczególnie jeśli chodzi o ich stosunek do ludzkości. Jednak wszystkie łączy poczucie wyższości, arogancja i czasami wręcz absurdalne niezrozumienie ludzkich problemów.

Jedyne, co nieco mi przeszkadzało, to przypadkowość. Bohaterka kilkukrotnie wpadała w impas i nagle rozwiązanie pojawiało się znikąd. Nawet ją te zbiegi okoliczności intrygowały, ale zrzucała je na życzliwość lub złośliwość bogów. Mnie niestety to tłumaczenie nie wystarczało, chociaż możliwe, że jakość zostanie to wyjaśnione w późniejszych częściach. Brak zakończeń niektórych wątków w „Gniewie” daje bowiem nadzieję na kontynuację przygód młodej Jagi.

Czy książkę można czytać, nie znając poprzednich części? Można, jednak czytelnik w takim wypadku w pełni nie zrozumie wszystkich niuansów powieści i nie zagłębi się w świat wykreowany przez autorkę. Mimo wszystko nie miałam problemów ze zrozumieniem całości, a pewne wątki, które pozostały znakami zapytania, jedynie zachęciły mnie po sięgnięcie po resztę książek z serii. Jestem pewna, że kiedyś na pewno sięgnę po cykl „Kwiatu paproci”.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Mięta.

Sara


2 komentarze: