Strony

niedziela, 6 czerwca 2021

[483] ‘’Żądanie miłości” – Kirsten Ashley

 


Miałam okazję czytać już książki tej autorki i chociaż nie były wyjątkowe, to podobały mi się. Nie miałam w związku z nimi żadnych niemiłych wspomnień, więc uznałam, że z chęcią przeczytam kolejną powieść od tej pisarki. Chciałam po prostu sięgnąć po jakiś lekki romans, które najlepiej czyta mi się, gdy jestem w pracy. Jednocześnie takie lektury ściśle wiążą się moją pracą licencjacką, więc tym bardziej staram się poznać temat wszechstronnie.

Josephine nie ma swojego miejsca na ziemi, ponieważ jej praca wymaga ciągłych podróży. Uwielbia swoje zajęcie, ale gdy dziedziczy po babci wspaniały dom oraz spory majątek, zaczyna czuć, że właśnie tam chce zamieszkać na stałe. Jednak jej ukochana babcia w ostatniej woli przekazała ją tajemniczemu mężczyźnie z trójką dzieci i klubem go-go. Czy ta dwójka ma szansę na porozumienie się i spełnienie życzenia babci?

Aż nie wiem, od czego zacząć tę recenzję, bo książka ta wzbudziła we mnie tyle emocji, że ciężko będzie mi to poskładać w jedną całość. Niestety większość moich spostrzeżeń będzie miała wydźwięk negatywny… Po pierwsze, jak można zapisać wnuczkę w testamencie mężczyźnie, którego nie zna? I to dosłownie przekazać ją komuś! To nawet nie był najgorszy absurd, później było ich jeszcze więcej.

Po drugie, Josephine jest okropnie sztuczna. Zresztą każde wydarzenie w tej książce było dla mnie sztuczne. Jose jest damulką, wyraża się prawie jak biskup na audiencji u królowej, ciągle daje komuś dobre rady, błyskawicznie zdobywa sobie sympatię dzieci Jake’a i w ogóle całego otoczenia. Dla mnie to było po prostu… za słodkie i mało realistyczne.

Wszyscy w tej historii są wyluzowani, co również było irytujące. Lubię treści, które mają zróżnicowane nastroje i emocje, ale tutaj była sztywna Jose i cała reszta. Ona dawała każdemu rady jak układać włosy albo malować oczy, bo jest doświadczona, pracowała ze sławami i punktem jej honoru było edukowanie całego otoczenia. Właściwie to nie rozumiem, jaki autorka miała cel w wykreowaniu takiej bohaterki… Jose dwadzieścia lat pracowała z dość ciekawym towarzystwem, kilku jej znajomych pojawiło się nawet w treści. Absolutnie wszyscy są ,,normalni”, wyluzowani i swobodni, a ona i tak jest z innego świata, chociaż pół życia spędziła właśnie z takimi osobami.

Książka ta napisana jest mocno potocznym językiem, czasem nawet dziwnym dla mnie slangiem. Jest w niej sporo wulgaryzmów i kilka elementów strasznie mi się nie podobało. Kobiety bardzo często są ,,sukami” i wszyscy się śmieją z takich określeń. Dodatkowo Jake ciągle używa zdrobnień, jak ,,śliczna” czy ,,maleńka”, co doprowadzało mnie do rozstroju nerwowego. Nie widzę nic złego w czułych słówkach, ale powinno używać się ich z umiarem i w odpowiednich momentach.

Bardzo długo męczyłam tę książkę, bo chciałam ją przeczytać w całości, a jest dość długa. Przez nią też straciłam lekko zapał do samego czytania i do tej pory mozolnie mi to idzie. Mam nadzieję, że niedługo trafię na powieść, która ponownie rozbudzi we mnie mój nałóg.

Chciałabym powiedzieć jakieś dobre słowo o tej książce, ale nie za bardzo wiem, co mogłoby stanowić jej zaletę. Czasem absurdalna treść broni się dzięki bohaterom czy stylowi napisania powieści. Tutaj żaden z tych elementów mi się nie podobał. Książka ta ma zbyt wiele wad, abym mogła wyodrębnić coś dobrego. Po prostu nie przypadła mi do gustu, nie lubię takiej sztuczności, zbytniej przesady, optymizmu, który staje się w pewnym momencie komiczny.

,,Żądanie miłości” to książka, która kompletnie nie przypadła mi do gustu. Zdecydowanie bardziej wolę romanse mniej sztuczne, przemyślane i lepiej napisane. Nagromadzenie wulgaryzmów mocno utrudniało mi lekturę, bohaterowie byli tak skrajni i niedopasowani, że każde wydarzenie wydawało mi się maksymalnie idiotyczne. Autorka tym razem mnie nie porwała i nie sprawiła, ze lektura jej książki była przyjemna oraz rozluźniająca.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Akurat



Patrycja


2 komentarze:

  1. Raczej nie mój "target" Patrycjo. Pozdrawiam - Niedziela - 112 minut w sumie bez maski i mnóstwo lektur. Zaczytanego tygodnia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tę autorkę kojarzę z cyklu o córce policjanta? I twardzielach z Denver? Chyba to ta sama. Wspomniany cykl był przyjemny w odbiorze. Ale tę będę omijać:)
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń