Pisałam jakiś czas temu prace na studia o wszelkiego rodzaju książkach o tematyce wojennej. Moim celem było wyjaśnienie, co dokładnie znaczy ,,na podstawie prawdziwej historii”. Całość pracy ma ponad dwadzieścia stron, więc nie będę tu streszczać swoich wniosków, a wypowiem się jedynie o książce, którą recenzuje. To wszystko jednak wypunktuje w dalszej części niniejszego tekstu, ponieważ będę tam odnosić się również do poszczególnych wątków oraz informacji od autora.
Grisza jest małym chłopcem, gdy wybucha wojna. Jego ojciec jest partyzantem, co wiąże się z wielkim ryzykiem, ponieważ Niemcy przeszukują lasy, ale też palą domy we wioskach. To sprawia, że cała rodzina Griszy przenosi się do szałasu, gdzie spędza kilka miesięcy aż zostaje zabrana przez Niemców do bydlęcego wagonu jadącego do Auschwitz. W obozie szybko zostają rozdzieleni, a mały Grisza staje się obiektem zainteresowania doktora Mengele. Udaje mu się dotrwać do wyzwolenia, a w kolejnych latach zamieszkuje kilka różnych domów dziecka.
Jakiś czas temu był prawdziwy wysyp książek o Auschwitz i większość z nich miałam okazję przeczytać, więc mam dobre porównanie. Tutaj warto zaznaczyć, że jest to powieść opisująca losy prawdziwej osoby. Autor wskazuje na swoje źródła, które wydają się bardzo autentyczne. Zwłaszcza, że sam Grzegorz (wspomniany w opisie, jako Grisza. Imię Grzegorz otrzymał w domu dziecka, gdy został ochrzczony, aby móc wyrobić mu dokumenty) rozmawiał z kustoszem, istnieje również wiele relacji innych świadków, którzy potwierdzają jego wersję wydarzeń. Jeśli ktoś chciałby zweryfikować informacje zawarte w tej książce, to z pewnością jest to możliwe.
Oczywiście historia Griszy została ujęta w ramy powieści, więc autor musiał dodać coś od siebie. Stworzył otoczkę i klimat obozowej rzeczywistości, który zrobił na mnie spore wrażenie. Wspomniałam już wcześniej, że czytałam masę książek o podobnej tematyce i żadna książka nie zrobiła na mnie tak wielkiego wrażenia. Autor po prostu nie bał się wchodzić w szczegóły, które nie były piękne, a wręcz przeciwnie – czasem miałam dreszcze. Wątek z doktorem Mengele bez wątpienia jest najlepiej skonstruowany, bo przeważnie autorzy gdzieś tam wspomną o jego działalności eksperymentalnej, ale nie wchodzą w szczegóły. Tu jest konkretny opis zmiany koloru oczu, co już samo w sobie brzmi niewyobrażalnie.
Powieść ta napisana jest z perspektywy małego chłopca. Można pomyśleć, że pięcioletnie dziecko nie było w stanie zapamiętać tak wielu szczegółów ze swojego pobytu w Auschwitz. Inni też w to nie wierzyli. Z mojego punktu widzenia, jest to możliwe, o niektórych rzeczach nie da się od tak zapomnieć. Autor zastosował narrację, która doskonale obrazuje dziecięcy punkt widzenia – trochę naiwny, prosty i pokazujący, jak chłopiec reaguje na sytuacje typu mordowanie i palenie ciał w piecu.
Całość dzieli się na swego rodzaju dwie części – Auschwitz i to, co po Auschwitz. To również jest ciekawe, ponieważ niewielu autorów wychodzi poza wojnę. Tutaj autor jednak zobrazował proces rozrzucania dzieci po przeróżnych domach dziecka. Sam Grzegorz był w kilku, które różniły się od siebie – w jednych było lepiej, w innych gorzej, co było związane z rzeczywistością komunistyczną. Naprawdę cieszę się, że mogłam poznać historię Griszy/Grzegorza, bo jest ona ważnym elementem powalającym zrozumieć mi lepiej dramat rozgrywający się podczas wojny oraz po niej.
,,Chłopiec, który przeżył Auschwitz” to genialna powieść i chciałabym, aby trafiła ona do naprawdę sporej części społeczeństwa. Została napisana z perspektywy małego chłopca, który dorastał w obozie oraz komunistycznych domach dziecka. Cieszę się, że autor podjął się zadania ujęcia w fabułę tej prawdziwej historii będącej kolejnym ważnym świadectwem. Całość jest napisana naprawdę fenomenalnie i bardzo przystępnie, więc książka ta na pewno nie przysporzy nikomu problemów. Polecam!
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG
Patrycja
Śliczna recenzja. Powieść w planach zdobycia.
OdpowiedzUsuńPowtórzę przed przedmówczynią Patrycjo - świetna recenzja. Takiej tematyki nigdy dość. Jak wiesz, na Imperium Lektur 2 recenzowałem mnóstwo literatury obozowej. Tę publikację - powyższą - będę miał na uwadze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPS. "Jedenaste - nie zapomnieć " . Taka mała dygresja :)
OdpowiedzUsuń