Strony

czwartek, 8 października 2020

[314] "Mars" - Agnieszka Lingas-Łoniewska

 


„Mars” był moim drugim spotkaniem z twórczością Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Pierwszą jej książką, jaką przeczytałam, była „Kolacja u Tiffaniego”. Bardzo mi się ta pozycja spodobała, dlatego z wielką przyjemnością postanowiłam sięgnąć po coś innego tej pisarki, a mój wybór tym razem padł na „Marsa”. Czy i on spełnił moje oczekiwania?

Darek, zwany Marsem, jest bokserem szalenie zakochanym w pewnej pani psycholog. Niestety kobieta nie widzi w nim materiału na chłopaka. Według Liwii mężczyzna nie nadaje się do stałego związku, jest dziecinny i niepoważny. Nie ma pojęcia, że Darek ma do zaoferowania dużo więcej niż zabawną rozmowę czy upojną noc. Mars jednak nie poddaje się tak szybko, a do pani psycholog zaczyna docierać, że jej pierwszy osąd nie był uzasadniony.

Agnieszka Lingas-Łoniewska ma niesamowity styl pisania. Dzięki niemu jej powieści zdecydowanie wyróżniają się na tle innych z tego gatunku. Jej książki to lekkie, nieco zabawne historie, które umilą nam wieczór czy dwa. Napisane są prostym, ale niebanalnym, językiem, dzięki czemu czyta się je niemal jednym tchem. Czasami mam jednak wrażenie, że ich akcja toczy się zbyt szybko. Autorka skupia się na głównych wątkach, przez co nie ma „otoczki” wokół akcji. Z jednej strony mi się to podobało, bo właśnie na taką powieść miałam w tej chwili ochotę, z drugiej nieco mi brakowało większego opisu rzeczywistości czy emocji.

„Mars” to czwarta i ostatnia część serii „Bezlitosna siła”, opowiadająca historię Darka i Liwii. Jednocześnie stanowi zakończenie wątków mających początek we wcześniejszych tomach. Podobało mi się, że autorka prócz historii miłosnej poszczególnych postaci, stworzyła także opowieść drugoplanową, łączącą cały cykl w jedno. Zazwyczaj tego typu serie nie są w żaden sposób spojone i jedynie bohaterowie są wspólni. Tutaj wszystkie części tworzą doskonale zaplanowaną całość, dlatego polecam zaczęcie przygody z „Bezlitosną siłą” od pierwszej z nich. Ja niestety zaczęłam od ostatniej i mimo że nie odebrało mi to radości z lektury, pewnych wątków nie rozumiałam, a niektóre sobie zaspoilerowałam.

Książka porusza też bardzo ważny problem, a mianowicie mówi o przemocy domowej. Liwia pomaga kobietom, które odważyły się odejść od znęcającego się nad nimi męża. Niestety nie każda historia zawsze zwieńczona zostaje happy endem. Bardzo często wyciągnięcie do ofiary pomocnej dłoni nie wystarcza. Pokrzywdzona musi ją chwycić, a nie każdej starcza na to siły czy odwagi. Liwia spotyka się z tym na co dzień i dzięki niej mamy szansę zagłębić się w tę problematykę. Podobało mi się, że autorka postanowiła poruszyć tak ważny temat w swojej powieści. Zazwyczaj erotyki kojarzą się z lekką historią, która ma nas zrelaksować, a nie zmusić do refleksji. Pisarka po raz kolejny mnie jednak zaskoczyła i to bardzo pozytywnie.

„Mars” to książka idealna na wieczór, która dostarczy nam dużo rozrywki, ale także da do myślenia. Uwielbiam jej silnych i dobrze wykreowanych bohaterów oraz lekki, przyjemny styl. Na pewno w przyszłości sięgnę po wcześniejsze części serii, bo polubiłam jej postacie zarówno te pierwsze, jak i drugoplanowe. Z niecierpliwością będę też oczekiwać na kolejne powieści pisarki. Was natomiast zachęcam do zapoznania się z twórczością autorki i mam nadzieję, że Wam także przypadnie do gustu.

 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Burda Książki.

Sara


5 komentarzy:

  1. Twórczość Autorki wciąż przede mną. Ale nie wykluczam, że sięgnę. Ale coś mi świta - że przed laty chyba - na IL 1 coś spod "jej pióra" recenzowałem. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten wątek pomocy kobietom, nad którymi się znęcano, jest ciekawym. Mam nadzieję, że dobrze go przestawiono.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiałabym miec ebook bo nie dam rady z tym gościem na okładce

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę kiedyś jeszcze dać Agnieszce Lingas-Łoniewskiej szansę, ale myślę, że wybiorę inną książkę. O tej serii wiele czytałam i nie jestem do końca przekonana, że wpasuje się w moje gusta.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja kilkakrotnie podchodziłam do twórczości pani Agnieszki, ale nie podchodzi mi styl. Czytałam te pierwsze, dawno temu i jedyne książki, jakie mi się podobały, to te pisane w duecie.

    OdpowiedzUsuń