Strony

piątek, 30 sierpnia 2019

[141] "Zły król" - Holly Black




„Okrutny książę” to książka, która bardzo mi się spodobała i wciągnęła mnie do swojego świata. Niestety pod względem warsztatowym powieść pozostawia wiele do życzenia, co nieco psuło radość z lektury. Niemniej postanowiłam się nie zrażać i sięgnęłam po „Złego króla”, czyli kontynuację wyżej wspomnianej pozycji. Czy powieść stoi na wyższym poziomie niż jej poprzedniczka?

Zdobycie władzy jest trudne, jednak trudniejsze jest jej utrzymanie. Na tronie Najwyższego Króla zasiada Cardan, a Jude zostaje szarą eminencją. Dziewczyna robi wszystko, by nowo koronowany władca utrzymał swoją pozycję, jednak on wcale nie ułatwia jej tego zadania. Dzień spędza na przeróżnego typu rozrywkach, a na domiar złego nie przegapia żadnej okazji, by upokorzyć swoją doradczynię i wystawić ją na pośmiewisko. Jude powoli ma tego dość, jednak jej determinacja nie słabnie. Stawką w tej grze jest bowiem życie jej przyszywanego brata i dziedzica tronu – Dęba. Czy młodej kobiecie uda się uchronić królestwo przed katastrofą i poskromić niesfornego króla?

Muszę przyznać, że już na samym początku doznałam szoku. Molly Black totalnie zaskoczyła mnie stylem i językiem powieści, które w końcu są takie, jakie powinny być. Czy zasługę za to należy przypisać autorce czy porządnej korekcie – nie mam pojęcia, ale naprawdę byłam tym mile zaskoczona. Co prawda czasami zdarzyło się jeszcze jakieś niedociągnięcie, ale nie było ono na tyle istotne, by przeszkadzało w lekturze.

Koncept powieści też nieco się zmienił. Autorka skupiła się w tym tomie bardziej na tworzeniu i rozwijaniu intryg oraz prezentacji bohaterów. Akcja powieści wydaje się przez to nieco mniej dynamiczna, ale z całą pewnością nie stała się przez to nudna. Nadal jest bardzo wciągająca, a rozwinięty świat dworskich intryg cudownie dopełnił całą historię.

Bohaterowie dojrzewają i rozwijają się wraz z opowieścią. Możemy obserwować zmiany, jakie u niektórych się pojawiły. Na przykład Jude z walecznej, aczkolwiek mało znaczącej osoby przeistoczyła się w szarą eminencję władającą całym królestwem. Dzięki temu mogliśmy zaobserwować także jej drugą stronę. Dziewczyna wcześniej wydawała się szczera i pozbawiona fałszu. Co prawda z biegiem czasu to się zmieniało, jednak tutaj w drugim tomie możemy zaobserwować jej pełną przemianę w kogoś, kto zrobi wszystko, by zabezpieczyć swoją i cudzą pozycję. Taka odsłona Jude chyba nawet bardziej mi się podobała. Jej manipulacje były naprawdę bardzo interesujące, a ich skutki trudne do przewidzenia, dzięki czemu książka stawała się jeszcze bardziej wciągająca. Cardan natomiast stał się jeszcze gorszy niż był. W pewnym stopniu zachowywał się tak a nie inaczej, by zdenerwować i ukarać Jude za podstęp, przez który musiał zasiąść na tronie. Młodzieniec skrywa w sobie wiele gniewu i niechęci, a także sam siebie nie uważa za dobrego kandydata na króla i robi wszystko, by inni też tak uważali. Jude natomiast cały czas za nim biega i po nim sprząta, co czasami było bardzo zabawne. Jednak na największą uwagę zasługuje relacja, jaka między nimi jest. Należy ona do bardzo skomplikowanych i opiera się na wzajemnym podstawianiem sobie nóg i irytowaniem się, jednak wkrada się do niej także fascynacja sobą nawzajem. Bohaterowie różnią się niesamowicie, ale mimo to cały czas coś ich do siebie ciągnie i wcale nie jest to oklepane, romantyczne uczucie, jak mogłoby się wydawać. Ich więź wcale nie jest taka oczywista, co niesamowicie mi się podobało.

Na dużą uwagę zasługuje zakończenie tomu. Jest ono bowiem niesamowicie zaskakujące i nawet mnie wprawiło w osłupienie, co wcale nie jest takie proste. Sprawiło, że jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kontynuacji i mam nadzieję, że szybko się pojawi na polskim rynku wydawniczym.

„Zły król” pod wieloma względami jest dużo lepszy niż „Okrutny książę”. Nieścisłości fabularne praktycznie nie występują, a jeśli się pojawiają, to bez problemu da się je zignorować, bo są mało znaczące. Przez całą powieść utrzymany jest taki sam styl, a i język uległ dużej zmianie i stał się o wiele przyjemniejszy. Jeśli kolejna część okaże się jeszcze lepsza niż ta, to autorka naprawdę zasłuży sobie na mój ogromny podziw.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Sara

1 komentarz: