Strony

niedziela, 11 sierpnia 2019

[132] "Nim stałyśmy się wasze” – Lisa Wingate





Uwielbiam literaturę faktu, ale też chętnie sięgam po powieści oparte na faktach, bo są równie ciekawe i pokazują wiele interesujących wydarzeń, ale prawdopodobnie w bardziej atrakcyjnej oprawie. Podejmując się zrecenzowania książki ,,Nim stałyśmy się wasze”, nie miałam pojęcia, o czym dokładnie jest. Tylko pobieżnie przeczytałam opis i uznałam, że czemu nie, wydawał mi się dość oryginalny, a ja staram się unikać schematycznych do bólu powieści.

Avery jest kobietą sukcesu, pracuje jako prokurator federalny, a już wkrótce stanie na ślubnym kobiercu z przystojnym mężczyzną. Pewnego dnia podejmuje decyzję, aby przyjechać do domu rodzinnego i pomóc swojemu choremu ojcu w leczeniu oraz podczas spotkań z wyborcami. Wtedy też dowiaduje się, że być może przeszłość jej rodziny jest inna niż myśli. Jedno przypadkowe spotkanie sprawia, że zaczyna swoje własne śledztwo, które doprowadza ją do zaskakujących odkryć. Czy uda jej się poznać całą prawdę? Jak zareaguje na nią jej rodzina?

Trudno mi uwierzyć, że kiedyś żyła taka Georgia Tann, która miała serce porywać dzieci, nawet jeśli ich rodzice opiekowali się nimi dobrze. Jednak rzeczywistość jest inna i proceder sprzedaży dzieci miał się kiedyś bardzo dobrze, funkcjonował przez całe lata i nikt nie palił się, aby coś z tym zrobić. Ciężko mi pojąć takie okrucieństwo, ale jestem dorosła i już wiem, że ludzie potrafią być naprawdę wyrachowani i bezduszni.

Wydaje mi się, że autorka naprawdę dużo myślała przed napisaniem tej książki. Udało się jej oddać emocje i jestem pod wrażeniem tego, jak pokazała życie dzieci porwanych do ,,domu dziecka”. Zapewne nie miała okazji poznać całej prawdy i sporo musiała dopisać oraz wymyślić, tak aby wypadło autentycznie i pasowało do całej fabuły. Pokazała ona tęsknotę za rodzicami, z którymi główni bohaterzy byli naprawdę związani, pokazała to w jak okropnych warunkach żyły dzieci i mimo, że nie widziała tego na własne oczy, to jestem w stanie uwierzyć, iż naprawdę nikt tam o nie odpowiednio nie dbał, chyba że pojawiała się okazja, aby na nich zarobić. Zdecydowanie najbardziej wczułam się w te fragmenty książki, ponieważ były wyjątkowe, emocjonalne i krzywda bezbronnych dzieci zawsze jest bolesna. Oczywiście ciągle w głowie miałam świadomość, że to historia oparta na faktach, co jeszcze bardziej mnie zasmucało.


Na razie wypowiadam się o samych pozytywach, bo jednak to one przeważały, a książka w ostatecznym rozrachunku podobała mi się i to nawet bardzo. Mimo wszystko, miałam z nią na początku mały problem. Niby zaczęła się konkretnie, intrygująco, a jednak nie potrafiłam się wkręcić. Dopiero po jakimś czasie zainteresowała mnie na tyle, że ciężko było mi się oderwać. Muszę przyznać, że trochę się zniechęciłam, niepotrzebnie, ale jednak małe rozczarowanie ciągnęło się za mną długo.

Z pewnością dynamizmu tej książce dodał sposób przekazywania informacji. Autorka wprowadziła sporo urozmaicenia dzięki temu, że jeden rozdział opisywał wydarzenia z teraźniejszości, a kolejny z przeszłości. Mieliśmy okazję dobrze poznać bohaterów, wszystkie momenty zostały opisane dokładnie, a nie pobieżnie, dzięki czemu mogliśmy sobie wyrobić opinię na temat przeróżnych wątków, które zostały poruszone.

Autorka świetnie przemyślała nie tylko fabułę, ale też kreację bohaterów. Wszyscy byli bardzo charakterystyczni, ale najważniejsze, że udało się przekazać emocje i naturalność. Nie lubię, gdy autorzy na siłę dodają dramatyzmu, który w pewnym momencie zaczyna robić się karykaturalny. Tutaj takiego problemu nie było, czytałam z przyjemnością i cieszyłam się, że między wierszami nie odkrywam żadnych absurdów, które tylko psują wrażenie.

Książka ta nie jest również przewidywalna. Owszem, można w pewnym momencie zacząć łączyć fakty, ale jest to historia z rodzaju pisanych przez życie. Mimo wszystko, zakończenie nie było oczywiste, ale bardzo pozytywne i budujące. Autorka doprowadziła wszystkie wątki do końca, nie zostawiła mnie z pytaniami w głowie i racjonalnie wyjaśniła, dlaczego tak, a nie inaczej. Kupiłam jej pomysł i cieszę się, że zainspirowała się taką historią oraz że w tak ciekawy sposób nam ją pokazała.

,,Nim stałyśmy się wasze” to książka, która początkowo nie za bardzo mnie przyciągała. Jednak bardzo szybko wkręciłam się w fabułę, doceniłam pracę autorki, bo stworzyła coś przemyślanego, nie karykaturalnego i wyrwanego ze schematów. Jej powieść miała cechy, które mnie zachwyciły i ostatecznie sprawiły, że chcę polecać ją innym, w tym Wam.


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc

Patrycja

1 komentarz: