Każdy z nas ma coś
takiego, czego nigdy w życiu by nie zrobił. Ci odważniejsi mają takich rzeczy
zdecydowanie mniej, inny posiadają wiele wewnętrznych blokad. Nie wiem, jak wy,
ale mnie bardzo fascynuje poznawanie ludzi właśnie od tej konkretnej strony,
czyli ich decyzji i motywacji. Właśnie dlatego gdy tylko usłyszałam o grze
„Nigdy w życiu!” już wiedziałam, że to coś idealnego dla mnie i moich
przyjaciół.
Pierwsze, co spodobało
mi się w grze to solidne i twarde pudełko, w którym znajdują się wszystkie
potrzebne elementy. Niełatwo jest je uszkodzić, dlatego na pewno posłuży nam
przez wiele lat. Ponadto ma fantastyczne wymiary, które powodują, że zajmuje
mało miejsca i wszędzie można je wepchnąć. W środku znajdziemy osiemdziesiąt
kart z pytaniami, z czego na każdej znajdują się po dwie zagadki. Ponadto mamy
jeszcze dwadzieścia cztery karty odpowiedzi o wartości zero (nigdy w życiu!),
jeden (raczej nie), dwa (raczej tak) i trzy (tak!) oraz sześć kartoników do
obstawiania wyników, tor punktacji i dwanaście znaczników.
Zasady gry są proste.
Ze stosiku kart z pytaniami bierzemy jedną, a następnie czytamy wybrane przez
siebie pytanie. Wszyscy uczestnicy zabawy muszą wybrać, czy daną rzecz by
zrobili czy też nie. Jednak to nie wszystko. Muszą także zdecydować, jak
odpowiedzieli pozostali gracze i obstawić ich wybór. W tym celu każdy zakrywa
ręką swoją kartę wyników i za pomocą znaczników zaznacza sumę odpowiedzi
wszystkich graczy. Gdy wszystko będzie gotowe, uczestnicy gry odsłaniają karty
i sumują swoje odpowiedzi. Ci, którzy obstawili poprawny wynik otrzymują jeden
punkt. W przypadku kiedy nikt nie zgadł właściwego wyniku, zdobywa punkt ten,
kto był go najbliższy. Wygrywa ten, kto zdobędzie jako pierwszy dwanaście
punktów.
Gra, jak sami
widzicie, jest więc bardzo prosta i mało skomplikowana. Szczerze mówiąc, jej
prostota bardzo mi się spodobało. Nie przepadam zbytnio za takimi zabawami, w
których czytanie instrukcji i jej zrozumienie zajmuje więcej czasu niż
rozgrywka, a niestety ostatnio na właśnie takie gry trafiałam. „Nigdy w życiu”
jest więc miłą odskocznią i bardzo cieszę się, że coś takiego powstało. Bardzo
przypomina mi w swojej formie grę w butelkę, którą bardzo lubię. To jeszcze
bardziej działało na jej korzyść.
Osobiście bardzo
polecam Wam tę grę, szczególnie dobrze gra się w nią w towarzystwie przyjaciół.
Z rodziną natomiast trzeba trochę więcej uważać, żeby ktoś nie przeraził się
Waszymi decyzjami i podejściem do niektórych kwestii. Z drugiej strony nagle
może się okazać, że Wasza mama czy tata są otwarci na coś, o co nigdy byście
ich nie podejrzewali i wcale nie są sztywniakami, za jakich ich mieliście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz