Erotyki to gatunek, od którego nie
wymagam zbyt wiele. Sięgam po niego tylko wtedy, kiedy chcę się odstresować lub potrzebuję czegoś lekkiego i mało wymagającego, a czasami wręcz schematycznego. Od
czasu do czasu jednak trafiam na książki, które mnie zaskakują. Wybijają się
bowiem poza skalę i pokazują, że ten gatunek może zarówno sięgać dna, jak i
chmur. Tak było w przypadku „Mrocznej miłości”. Jeśli jesteście ciekawi, czy
wspomniany tytuł wywołał u mnie pozytywne czy też negatywne wrażenie, zapraszam
do przeczytania recenzji.
Abby przez lata wychowywała się w
rodzinach zastępczych, aż w końcu pod swoje skrzydła przygarnęła ją Babunia.
Jej jedyna żyjąca i interesująca się losem dziewczyny krewna dała swojej
wnuczce tyle dobra i miłości, ile tylko zdołała. Nic więc dziwnego, że
wiadomość o jej śmierci zwala Abby na kolana. Pogrążona w żałobie dziewczyna z
dnia na dzień traci wszystko, a jedyne co jej pozostaje to ucieczka, gdyż za
nic w świecie nie chce wrócić do rodziny zastępczej. Zmuszona zostaje do
nocowania w starym aucie Babuni oddanym jakiś czas wcześniej na złomowisko. Tam
znajduje ją pewien mężczyzna, który na powitanie przystawia jej pistolet do
głowy. Jake, bo tak ma na imię intruz, to niebezpieczny przestępca parający się
zabijaniem na zlecenie. Paradoksalnie jednak okazuje się najbardziej empatyczną
osobą w pobliżu Abby. Czy zdoła jej jednak pomóc?
Jake to natomiast osobowość bardzo
ciężka do opisania. Z jednej strony to morderca czerpiący satysfakcję z
zabijanie, z drugiej niesamowicie ciepły i uprzejmy człowiek. Ma on dwie twarze
i dwie osobowości, na dodatek skrajnie różne, co czyni go bardzo ciekawą
postacią i dość nietypową. Nie jest to pluszowy miś uchodzący za bezwzględnego
lwa. To raczej ktoś, kto gdyby miał inne życie, byłby przykładnym obywatelem i
złotym chłopcem. Jednak nie było mu dane wychować się w normalnych
okolicznościach, przez co zagnieździł się w nim mrok, który co jakiś czas
wychodzi na światło dzienne. Autorka świetnie to ukazała w swojej powieści,
czym niesamowicie mi zaimponowała.
Kolejnym olbrzymim atutem powieści jest
to, że pisarka nie boi się pisać o rzeczach skrajnych i traumatycznych. Jej
historia staje się dzięki temu naprawdę dużo bardziej realna. Przykładowo
zazwyczaj kiedy bohaterka wpada w kłopoty, ktoś ją ratuje lub sama znajduje
magiczny sposób, by się ochronić. W prawdziwym życiu bardzo trudno o takie
sytuacje. I autorka zdaje się być tego świadoma, dlatego pozwala krzywdzić
swoją bohaterkę. Jakkolwiek to brzmi – podobało mi się to.
Jedyne, co raziło mnie w oczy, to fakt,
że osoba posiadająca awersję do bycia dotykaną, nagle przestaje ją mieć bardzo szybko
w obecności ukochanego mężczyzny. Oczywiście nikt prócz niego nie może jej
dotknąć, ale jego ingerencja w jej strefę komfortu nie wywołuje u niej najmniejszego
dyskomfortu. Ta jedna rzecz była tak niewiarygodna i naciągana, że aż zdziwiłam
się, iż w ogóle ujrzała światło dzienne. Pozostawiła po sobie lekki niesmak i
bardzo ciężko mi ją wybaczyć, jednak zdecydowanie można ją przełknąć.
Książki dla kobiet zazwyczaj nie
wywołują u mnie większego zachwytu, jednak „Mroczna miłość” naprawdę mnie
zaskoczyła i to bardzo pozytywnie. Wszystko dzięki temu, że autorka nie bała
się odejść od schematyczności erotyków i dała coś od siebie. Serdecznie polecam
tę powieść wszystkim, którzy oczekują od romansów czegoś więcej niż zwykłej
odskoczni.
Za możliwość przeczytania powieści
dziękuję Taniej Książce.
Zaciekawiłaś mnie tą książką, tytuł zapisuje, ale nie mam pojęcia kiedy znajdę chwilę, aby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com
Sama nie wiem. Jest mała szansa, że po nią sięgnę, ale będąc szczerą jest ona minimalna. Jednakże cieszę się, że Tobie książka ta przypadła do gustu i nie rozczarowała.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk