Historie o księciu, który zakochał się w zwykłej dziewczynie, nie są już czymś tak
fascynującym jak kiedyś. Pojawiło ich się bowiem tak wiele, że niełatwo skłonić
czytelnika do czytania nowych. U mnie jednak zachował się sentyment do powieści
o współczesnych Kopciuszkach i zawsze bardzo chętnie po nie sięgam. To właśnie
przez to między innym zainteresowałam się „Kochanką księcia”, rozpoczynającą
cykl „Royals”. Spodobała mi się tak bardzo, że postanowiłam kontynuować
przygodę z twórczością Genevy Lee i zabrałam się za drugi tom trylogii – „Sekret
księcia”, o którym chciałabym Wam powiedzieć dziś kilka słów.
Clara
wraca do swojego zwykłego życia. Stara się nie myśleć o zakończonym związku z
Alexsandrem, ale nie jest to łatwe, gdy jej serce składa się z miliona kawałków.
Sam książę wcale nie ułatwia jej tego zadania i ponownie pojawia się w jej
życiu, by walczyć o drugą szansę dla nich. Znany z nieustępliwości mężczyzna
nie podda się, dopóki Clara nie zgodzi się z nim porozmawiać. Jednak czy
kobieta znajdzie w sobie tyle siły, by to zrobić? Czy ich los znowu zbiegnie
się w jedną, zgodną linię? Czy podołają nowym trudnościom, jakie staną im na
drodze?